czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 16

*W poprzednim rozdziale*
Leon dowiedział się że kartka, która leżała na parapecie jego okna jest od Pablo. Wykonuje kolejną próbę dowiedzenia się prawdy od Violetty. Ale niestety nic z tego. Violetta zebrała się na odwagę powiedzenia o tym że wyjeżdża przyjaciołom. Nie dotarła ta informacja do nich łatwo. Gdy przyjaciele opuszczają dom szatynki Leon wykorzystuje zaistniałą sytuację, kiedy dziewczyna jest zdołowana i kolejny raz próbuje się od niej wszystkiego dowiedzieć. Czy Violetta powie prawdę Leonowi?
*Leon*
- No to powiem Ci. Wyjeżdżam ponieważ... w Madrycie jest moja ciężko chora ciocia, która potrzebuje pomocy. Muszę się nią zająć. - powiedziała dalej płacząc
- To smutne. Ale nie rozumiem czemu tyle czasu to przede mną ukrywałaś...- powiedziałem zdziwiony
- Nie chciałam Cię martwić - powiedziała smutna
- Powiedz mi jeszcze jedną rzecz. Czemu jedziesz tam akurat z Pablo? - zapytałem
- Bo on akurat wtedy tam jedzie i pomyślałam że będzie mi raźniej jechać razem z nim - odpowiedziała
- Okey w porządku - odpowiedziałem, ale teraz to już nie wiedziałem czy ona mowi mi prawdę czy dalej kłamie. Podałem rękę Violetcie, aby pomoc jej wstać z podłogi. Ponieważ było już dość późno postanowiłem iść już do domu.
- Okey. To ja idę, a Ty odpocznij. Wszyscy mieliśmy dziś ciężki dzień. - powiedziałem trzymając szatynkę za ręce.
- Okey. Dzieki za wszystko - odpowiedziała. Nic w zamian nie odpowiedziałem tylko puściłem oczko przyjaciółce i pocałowałem czule w policzek. Wyszedłem z domu i skierowałem się do mojego domu.
*Violetta*
Po wyjściu Leona, wytarłam spływające mi łzy z policzka i bez dłuższego zastanowienia poszłam na górę i weszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Umyłam ciało limonkowym żelem, zaś włosy truskawkowym szampanem. Powstałą pianę spłukałam i wyszłam z kabiny owijając się różowym ręcznikiem. Dokładnie wytarłam swoje ciało, po czym założyłam piżamę. Rozczesałam włosy, umyłam zęby i zmyłam makijaż. Następnie wyszłam z łazienki poszłam do pokoju i zmęczona całym dzisiejszym dniem opadłam bezwładnie na łóżko. Nawet się nie zorientowałam kiedy Morfeusz zabrał mnie do siebie.
***Następny dzień***
Obudziły mnie rano promienie słoneczne, ktore świeciły mi prosto w oczy. Przeciągnęłam się leniwie, po czym niechętnie wstałam z łóżka. Poszłam do łazienki wykonałam wszystkie poranne czynności i zeszłam na dół w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia. Zdecydowałam się na płatki i na kanapki. "Dzisiaj muszę się już spakować, choć nie mam najmniejszej ochoty tego robić" - pomyślałam i od razu posmutniałam. Zrobiłam sobie jedzenie i usiadłam przed telewizorem. Gdy miałam zamiar iść już na górę usłyszałam dzwonek do drzwi. Pośpiesznie poszłam je otworzyć.
- Siemka! - powiedział Leon
- A hej! - powiedziałam obojętnie
- Ej co to za mina?? - zapytał dziwnie rozbawiony
- Jakbyś nie wiedział... - powiedziałam sarkastycznie
- A no tak, głupie pytanie. Sorry - powiedział Leon - pamiętasz może ostatnio jak wszyscy wybraliśmy się do tego Twojego, Fran i Ludmiły miejsca?
- Tak. Pamiętam - powiedziałam wspominając tamten dzień
- No. I my wtedy nie byliśmy bo Ty poszlas za mną a ja wtedy z Diego itd.
- No tak...
- To dzisiaj pójdziemy tam razem i powtórzmy tamten dzień
- Ale Leon... ja mam jeszcze wiele spraw do załatwienia przed wyjazdem i w ogóle...
- Nie marudź Violu. Idziemy i koniec. O 18 będę po Ciebie ok?
- No dobra. Niech Ci będzie... - odpowiedziałam ostatecznie.
- To idę. Do zobaczenia
- Ok. Paa
Gdy chłopak poszedł weszłam na górę aby zacząć się pakować. Późnej nie zdążę, bo idę z Leonem do mojego, Lu i Fran miejsca. Pakując się tak cały czas myślałam o tym, jak będzie wyglądać moje życie bez przyjaciół poznanych tutaj. Na samą myśl o tym, po policzkach spłynęły mi pojedyncze łzy. Szybkim i zwinnym ruchem wytarłam je ręką. Po 30 minutach byłam już spakowana. Walizkę odstawiłam na bok i zeszłam na dół. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam jakiś film. Zaciekawił mnie więc przykryłam się kocem i oglądałam. Po chwili powieki same mi się zamykały i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie krzyk kobiety w horrorze. Otrząsnęłam się i spojrzałam na zegarek. Okazało się że jest 17:30. "Matko! Zaraz przyjdzie Leon"- pomyślałam. Szybko wstałam z kanapy przeciągając się, potem weszłam do łazienki aby poprawić  makijaż i włosy. Następnie szybko przebrałam sie w krótkie spodenki i luźną bluzkę. Usłyszałam że ktoś podjeżdża motorem pod mój dom. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Leona. Wyglądał tak pięknie gdy zdejmował kask, a włosy pod wpływem wiatru ładnie mu się układały. (ah... ♥ ~ Natalka). "Dobra, Violetta ogarnij się" - pomyślałam i zeszłam na dół aby otworzyć mu drzwi.
- Hej! Gotowa? - zapytał przyjeżdżając ręką po swoich włosach
- Tak. Pewnie. - odpowiedziałam i wyszłam przed dom zamykając drzwi
- To jedziemy - powiedział Leon
- Ale czym? - zapytałam zdziwiona
- No moim motorem - odpowiedział jak gdyby nigdy nic
- Chyba sobie żartujesz! - powiedziałam śmiejąc się delikatnie
- No nie! - odpowiedział
- Tym czymś na pewno nie pojadę! - oburzyłam się - pójdę na piechotę
- O nie moja droga! Jedziemy. Wkładaj kask!
- Leon! Ja tym motorem nie pojadę! - krzyknęłam
- Boisz się?! - zapytał śmiesznie poruszając brwiami
- Nniiee - odpowiedziałam dążącym głosem
- Uważaj bo ci uwierzę! - powiedział podchodząc do mnie
- A nawet jak się boję to co?! - zapytałam
- Ze mną nie masz się czego bać! - powiedział wręczając mi kask
- Ja już powiedziałam nie jadę i koniec! Pójdę pieszo! - i już chciałam iść kiedy Leon zatrzymał mnie łapiąc za nadgarstek - ej no co?
- Nic! Tylko mówiłem Ci już że ze mną Ci się nic nie stanie! - powtórzył
- A ja wole iść na piechotę!
- Wybacz! Ale nie mam innego wyjścia - powiedział i wziął mnie na ręce, przerzucając mnie przez swoje ramię. Zaczął iść w stronę motoru - aaaaaa Leon puszczaj mnie! Co Ty robisz?! Ogarnij się!! - krzyczałam
- Ani mi sie śni cię puścić! - powiedział i szedł ze mną dalej nic sobie z tego nie robiąc
- No Leon! Błagam Cię! Puść mnie! - dalej krzyczałam. Na szczęście w końcu posadził mnie ale na motorze!
- Masz! Wkładaj kask! - powiedział dając mi przedmiot do ręki
- Nie! - powiedziałam stanowczo. Ten nic nie odpowiedział tylko sam mi go założył.
- Aż tak mnie nie lubisz? Że karzesz mi jeździć na tym czymś - wskazałam na motor. Następnie Leon sam założył kask i wsiadł na pojazd przede mną.
- Złap mnie w pasie i mocno się trzymaj! - powiedział
- Dobra! - powiedziałam zła, że zawsze muszę mu ulegać. On właśnie tak na mnie działa. Po chwili ruszyliśmy. Na miejscu byliśmy już po 15 minutach. Zdjęłam kask i cała blada, spojrzałam się na Leona.
- Ty jestes normalnie 'piratem' drogowym - powiedziałam
- Tylko przy Tobie - gdy to powiedział moja twarz momentalnie z bladej jak ściana zrobiła się czerwona jak burak. Szatyn pomógł mi zejść z motoru, ale dziwnym trafem tam gdzie akurat miałam ustać, leżał duży kamień przez który przekręciła mi się kostka, tak że upadłam. Nie był to aż taki bolesny upadek, bo Leon cały czas trzymał mnie za ręce, ale jednak kostka mi się przekreciła.
- Matko! Violu wszystko gra?! - zapytał przerażony Leon
- Nie wiem! Leon boli, nie dotykaj! - krzyczałam
- Spokojnie! Zaczekaj, w przegrudce w motorze powinienem mieć jakąś apteczke.
- Dobra ale szybko. Proszę Cię! - powiedziałam, po czym chłopak szybko znalazł apteczke. Podszedł do mnie, ukucnął i delikatnie wyjął mi nogę z buta.
- Ssss - zasyczałam z bólu. Chłopak delikatnie, a zarazem jak prawdziwy zawodowiec opatrzył mi nogę. Potem wziął mnie na ręce w taki sposób że prawą rękę miał pod moimi kolanami a lewą podtrzymywał moje plecy. Posadził mnie na motorze.
- WoW! Gdzie Ty się nauczyłeś tak ładnie opatrzać nogi? - zapytałam
- A wiesz... dużo słuchałem na lekcjach bezpieczeństwa
- Ha ha ha no jasne! - zaśmiałam się po czym usłyszałam dzwonek komórki Leona.
- Sorry. Odbiore - powiedział
- Jasne spoko
Gdy odebrał odszedł na bok więc nic nie słyszałam.
- To co pójdziemy do lekarza z nogą? - zapytał
- Nie. Na razie idziemy tam gdzie mieliśmy iść. Nie będziemy rezygnować z planów przez moja kostkę.
- Nie no jasne! Przecież jakieś tam plany są ważniejsze od zdrowia nie? - zapytał sarkastycznie
- Pomóż mi tylko tam dojść a w drodze powrotnej zajdziemy do lekarza ok?
- Niech Ci będzie - odpowiedział po czym znów wziął mnie na ręce.
- Ale mogę iść sama. Ty tylko mogłeś mnie przytrzymać
- Jestes tak krucha że trzymać takie piórko to tylko przyjemność
- Ok. Jak chcesz. Przynajmniej mam wygodnie - pokazałam mu język
***3 minuty później***
- No i jesteśmy! - powiedział Leon
- Weszliśmy w krzaki i tamtędy doszliśmy do celu. Na miejscu zobaczyłam Fran, Ludmi, Fede, Marco i Maxiego siedzących przy wielkim stole jedzenia.
- A-a-a-a-a co to jest? - zapytałam zdziwiona ale i szczęśliwa
- Przygotowaliśmy taką mała imprezę pożegnalną - powiedział Leon
- To byl pomysł Leona - powiedziała Fran
Całkowicie odjęło mi mowę. Nic nie mogłam z siebie wydusić tylko rzuciłam się na szyję Leonowi i mocno się do niego przytuliłam
- Dziekuje - powiedziałam mu cicho na ucho
- Dziekuje Wam wszystkim. Jesteście wspaniali - powiedziałam i każdego z osobna przytuliłam
- Violu co Ci się stało w kostkę? - zapytała Ludmiła
- Aaa mały wypadek przez kamień, na szczęście miałam specjaliste przy sobie i mi pomógł - spojrzałam na Leona, który się tylko zarumienił.
- No to siadajcie - powiedział Fede
Usiedliśmy tak jak kazał i zaczęliśmy konsumować pyszności, ktore przygotowali. Nagle ktoś do mnie zadzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz mojego iPhone'a i było na nim napisane Pablo. Bez większego zastanowienia odrzuciłam połączenie, ale on nie dawał za wygraną. Postanowiłam więc odebrać.
- Przepraszam Was muszę odebrać - powiedziałam wstając i opierając się o krzesło. Kulejąc odeszłam od stołu i odebrałam.
- Halo? - powiedziałam wkurzona
- Może trochę miłej? - zapytał Pablo
- No mów czego chcesz bo nie mam na chwilę obecna czasu - powiedziałam oburzona
- Dzwonię zapytać się Ciebie czy gotowa do wyjazdu?
- Nie. Nigdy nie będę gotowa! - powiedziałam
- No to się przyzwyczajaj. Jutro będę po Ciebie o 9 - odpowiedział
- Cześć! - powiedziałam i się rozłączyłam. Zła wróciłam do moich przyjaciół.
- Wiecie co..., bardzo Was przepraszam ale nie mam ochoty już na te przyjęcie. Strasznie boli mnie głowa. Pójdę do domu. Dobrze? - powiedziałam zgodnie z prawda
- Ale Violu... - zdziwiła się Francesca
- Nie gniewajcie się ale i spróbujcie mnie zrozumieć. Do tego boli mnie noga i w ogóle. - powiedziałam z miną zbitego psa
- To chociaż Cię odwioze - powiedział Leon
- Nie rób sobie kłopotu. Siedźcie i bawcie się dobrze. Zamówie taksówkę.
- Bez Ciebie na pewno nie będziemy się dobrze bawić. - powiedział Federico
- Dziekuje Wam za wszystko i przepraszam. Mam nadzieję że jeszcze się kiedyś spotkamy - powiedziałam i pożegnałam się ze wszystkimi
- Chodź. Pomogę Ci - powiedział Leon łapiąc mnie za rękę
- Dzieki ale nie musisz. Poradzę sobie - powiedziałam. Ale szatyn nie zwracając uwagi na to co powiedziałam dalej pomagał mi iść aż doszliśmy do jego motoru
- Wsiadaj. Zawioze Cię. A pamiętasz obiecałaś mi że pójdziemy do lekarza...
- Nie mam dzisiaj na to ochoty - powiedziałam
- Violu...
- Leon, nie musisz mnie zawozić! Mogę zamówić taksówkę a Ty wracaj do reszty.
- Dobra! Wsiadaj i nie marudź! - postawił na swoim i pomógł złożyć mi kask
- Tylko jedź wolniej niż wtedy! O mało zawału nie dostałam.
- Dla Ciebie wszystko! - powiedział i wsiadł przede mną na motor. Objęłam go mocno w pasie i wtuliłam się w jego plecy. Gdy dejechaliśmy na miejsce chłopak pomógł mi zejść z motoru i zdjąć kask.
- Matko! Violu ty jesteś rozpalona - powiedział Leon dotykając swoją ręką mojego czoła. - przecież Ty ewidentnie masz gorączkę!
Nic nie odpowiedziałam tylko spojrzałam na Leona bałagalnie. Ten tylko odłożył kaski na motor i łapiąc mnie za ręce pomógł wstać z motoru. Wzięłam go za rękę i weszliśmy do domu.
- Masz termometr? To byś sobie zmierzyła gorączkę.
Wyciągnęłam z szafki czerwony termometr i zmierzyłam sobie gorączkę.
- 39.7 - powiedziałam pokazując przedmiot Leonowi
- No widzisz - powiedział Leon wyraźnie zmartwiony - połóż się a ja Ci przyniosę coś od gorączki
- Leon, nie musisz -powiedziałam. "Ale on jest opiekunczy mmm..." - pomyślałam
- Połóż się! - rozkazał. A ja zrobiłam tak jak powiedział. Po chwili przyniósł mi szklankę wody i coś na gorączkę. Okrył mnie kocem, a sam usiadł koło mnie.
- To pewnie przez nerwy - powiedziałam
- Albo jesteś chora Violu. Jeżeli do jutra gorączka nie przejdzie będziesz musiała przełożyć wyjazd
- Co?! Nie! Nie mogę! - zdenerwowałam się
- Prześpij się, a ja tu posiedze przy Tobie! - powiedział
- Masz pewnie ważniejsze sprawy na główie a ja Cię tylko ograniczam!
- Nie! Jestem tu z własnej woli. A teraz przejśpij się! - powiedział
- Dobrze - powiedziałam i momentalnie usnęłam. Kiedy się obudziłam Leona już nie było. Wstałam, okryłam się kocem i poszłam do kuchni. Ustałam we framudze drzwi i zobaczyłam go, robiącego coś do jedzenia.
- Co to tak ładnie pachnie? - zapytałam
- Ooo hej. Pomyślałem że będziesz miała ochotę coś zjeść jak wstaniesz. Robię naleśniki. A Ty jak się czujesz?
- Noo... nawet nawet ale gorączka chyba jeszcze nie do końca przeszła - powiedziałam i podeszłam do chłopaka, spadając na barku. Podeszdł do mnie i dotknął mojego czoła.
- Na moje oko to masz jeszcze delikatny stan podgoraczkowy. Masz napij się tej herbaty z miodem i cytryną - powiedział podając mi kubek z cieszą
- Mmm... taki chłopak jak Ty to marzenie - powiedziałam delektując się zapachem napoju.
- Słucham? - droczył się ze mną
- Więcej nie powtórzę - uśmiechnęłam się
- Słyszałem co powiedziałaś. Tylko chciałem usłyszeć to jeszcze raz - powiedział z szyderczym uśmiechem na twarzy. - A głowa Ci przeszła?
- Głowa tak. - powiedziałam i wypiłam łyk herbaty
- To dobrze. Zrobiłem ciasto do naleśników. Usmarzyć je później czy teraz? - zapytał
- Później. A ciasto wstaw do lodówki.
- Okey. Jak chcesz. - powiedział wstawiając miskę z ciastem naleśnikowym do lodówki.
- Chodź ze mną - powiedziałam i pociągnęłam chłopaka za rękę do salonu. - obejrzymy jakiś film? - zapytałam
- Jasne! A co chcesz?
- Komedię? - zapytałam
- Może horror? - zapytał
- Czemu? - zapytałam z uśmiechem choć tak naprawdę znałam odpowiedź
- Bo uwielbiam gdy podczas horroru się do mnie przytulasz - powiedział
- Ha ha ha bardzo śmieszne - powiedziałam i pokazałam mu język - no dobra włączaj horror. Tym razem się do Ciebie nie przytule
- Uwielbiam kiedy jesteś taka stanowcza - powiedział uwodzicielsko
Usiedliśmy, a ja głowę położyłam Leonowi na kolanach. Odwróciłam się w stronę telewizora i przykryłam się końcem. Podczas strasznych momentów zaczynałam mimowolnie szybko oddychać i gnieść róg koca. W końcu nie wytrzymałam i usiadłam opierając głowę na ramieniu szatyna.

- Mówiłem - powiedział i się szyderczo uśmiechnął
- Oj tam siedź cicho -powiedziałam - chyba że Ci to przeszkadza - dokończyłam i 'zdjęłam' głowę z jego ramienia.
- Nie. Wręcz przeciwnie - powiedział. Co raz bardziej zbliżaliśmy się do siebie. Nasze usta były niebezpiecznie blisko siebie. Coraz bliżej, coraz bliżej...

*******************************************************
Hej! Czy dojdzie do pocałunku? Czy Violetta wyjedzie i na zawsze zapomni o Leonie? Czy oboje coś do siebie czują tylko żadne nie chce się do tego przyznać? Tego wszystkiego dowiecie się czytając kolejne rozdziały. Mam nadzieję że rozdział się podoba. Dziekuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem ;* moja mina... bezcenna jak zobaczyłam 18 komentarzy pod rozdziałem xD. Zachęcam również do zaglądania do zakładki "zapytaj bohatera" i "Zaproś do siebie". Czekam na wasze opinie xD.
10 komentarzy = rozdział 17
Ps. Przepraszam za błędy, pisałam z telefonu xD.

17 komentarzy:

  1. Superowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo, cudo, cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Superancki tak jak ty

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestes niesamowita tak samo jak ten rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow.
    Ciekawe, czy się pocałują.
    Vilu wyjedzie?
    Czekam na next. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuuuuuper!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Superowe czekam na naatwpny

    OdpowiedzUsuń
  8. Super extra czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  9. Super. log jesyes wspaniala

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne!
    León jaki opiekuńczy ♥
    13 komentarzy, a miało być 10!!!
    Zapraszam do mnie na rozdział 1: http://mi--mejor--momento.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski ♥
    Opiekuńczy Leoś ♥♥♥
    Jest 14 czekam na next :3
    Pzdr, Liv ;***

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedt nastepny rozdzial ?

    OdpowiedzUsuń
  13. Piszesz sama sobie komentarze ? Bo to wydaje się podejrzane trochu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisze sama sobie komentarzy..., nie rozumiem... odpowiedziałam tylko na pytanie jednego anonima. A tych komentarzy co ja piszę nie liczę. Podejrzane?! Bo odpowiadam na pytania?!

      Usuń