niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 16 "Ja nigdy nie przestałem Cię kochać!"

Ich syn to... Diego. Mój przyjaciel z dzieciństwa.
- Diego? - zapytałam widząc chłopaka
- Violetta? - zapytał
- A to wy się znacie? - zapytała mama chłopaka
- Tak, my razem chodziliśmy do przedszkola. Byliśmy przyjaciółmi - odpowiedział. Podeszłam do niego i przywitałam się buziakiem w policzek.
- Fajnie Cię znowu widzieć - powiedziałam, uśmiechając się serdecznie
- Ciebie również. Kupę lat, co?
- Oj tak - odpowiedziałam
- Zapraszam do stołu - powiedziała moja mama. Usiedlismy z Diego obok siebie. Całą kolację rozmawialiśmy i się smialismy.
- Chodźmy może do mnie - zaproponowałam i wzięłam chłopaka za rękę, prowadząc w stronę mojego pokoju.
- Cudownie Cię znowu spotkać - powiedział, siadając na łóżku obok mnie
- Tak. Diego... czym się teraz zajmujesz? - zapytałam
- Ja teraz studiuje medycynę, a ty?
- Ja muzykę w sumie to trochę jako pasję na razie. Nad studiami jeszcze będę się zastanawiać - odpowiedziałam
- Masz kogoś? - zapytał
- Miałam - odpowiedziałam, po czym momentalnie posmutnialam - byliśmy razem bardzo szczęśliwi. Kochałam go najmocniej na świecie. Niestety musiał wyjechać na jakieś zawody. Kiedy do niego pojechałam zobaczyłam jak całuje się z jakąś dziewczyna. Gdy ostatni raz rozmawialiśmy, przyznał się że tak było. Od tamtej pory nie widzieliśmy się ani nie rozmawialiśmy nawet razu.
- Tęsknisz za nim? - zapytał
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Chciałabym się do niego przytulić, pocałować ale to nie możliwe - powiedziałam
- Nie martw się... Przecież nie jest on jedyny na świecie. Znajdziesz jeszcze swojego księcia z bajki - powiedział i mocno mnie do siebie przytulil. Przyznam, że bardzo mi się to podobało. Jego ramiona bardzo mnie uspokoiły. Po chwili rodzice Diego wraz z nim wracali do domu. Pożegnaliśmy się, po czym poszła się położyć. Ten dzień byl bardzo wyczerpujący.
***Następny dzień***
Obudziły mnie promienie słońca, rażące moje oczy. Wstałam i wolnym krokiem zeszłam na dol. Na barku leżała karteczka.
Violu, wyszłam do pracy. Dzisiaj wrócę późno, także nie czekaj na mnie z kolacja. Obiad zostawiłam w lodówce. A na śniadanie zrobiłam vi kanapki. Stoją na stole.
Kocham, mama.
Położyłam kartkę z powrotem w to samo miejsce i zabrałam się za konsumowanie kanapek zostawionych na stole, przez mamę. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie poszłam i je otworzyłam. W drzwiach stał Diego.
- Cześć - przywitał się, calując mnie w policzek
- Cześć - odpowiedziałam
- Słyszałem, że jesteś dzisiaj sama w domu - powiedział, bardzo tajemniczym głosem
- Hmm... dobrze poinformowany jesteś - zasmialam się
- No jasne, że tak - powiedział jak zwykle skromny
- Ale co w związku z tym? - zapytałam
- Zabieram Cię na spacer po mieście - powiedział
- Ale... - powiedziałam niechętnie
- Nie ma żadnego "ale...". Leć się ubierz, a ja poczekam na Ciebie tutaj - odpowiedział
- No dobra... - odpowiedziałam, wiedząc że i tak nie odpuści. Zawsze byl taki stanowczy. Od dziecięcych lat. Ogarnęłam się najszybciej jak tylko mogłam, po czym zeszłam do niego na dol.
- Już? - zapytał
- Tak - odpowiedziałam
- To idziemy!
Chodziliśmy tak po mieście, wspominając młode lata.
- To były czasy... - rozmarzylam się
- Oj tak... - poszedł w moje ślady.
- Co ty na to, żebyśmy odwiedzili nasz domek na drzewie? - zasmial się
- Ale Diego... jest już późno... - nie dokończyłam, bo mi przerwał
- Chodź! To jest tu nie daleko, a tak dawno tam nie byliśmy! - powiedział
- Ale nogi mnie już bolą! Lazimy po mieście cały dzień! - marudzilam
- Ale ty jesteś maruda! - ukucnal i kazał usiąść u na barana
- Okej! Tak możemy iść - zasmialam a ten tylko sporunowal mnie zabawnie wzrokiem. W końcu doszliśmy na miejsce. Zeszłam na ziemię, po czym zaczęłam się rozglądać.
- Boże... jak tu pięknie - rozmarzylam się patrząc na zachód słonca.
- Tak - powiedział. Wspielam się po drabinie i wyszłam do środka naszego domku na drzewie. Diego zaraz za mną.
- Wszystko mi się przypomniało - powiedziałam i sama do siebie się uśmiechnęłam. Wtedy byliśmy z Diego najlepszymi przyjaciółmi. I wspomnienia wróciły.
- Violu... - zaczął niepewnie
- Tak? - spojrzałam na niego pytającym wzrokiem
- Ja... nie przestałem do Ciebie czuć tego co kiedyś... to wszystko wróciło, jak cię zobaczyłem. Ja nigdy nie przestałem cię kochać! - powiedział, zbliżając się do mnie. Nie wiem czy tego chce, czy nie. Ale wiem, że chce być szczęśliwa. Chce chociaż spróbować i zapomnieć choć na sekundę o moich problemach. Przysunęłam się do niego lekko i zlaczylismy nasze usta w pocałunku. To było coś niesamowitego. Nie wiem czy to co nas łączyło kiedyś to była tylko przyjaźń, bo byłam zbyt mała żeby to pamiętać, ale wiem jedno... nigdy nie przestał być dla mnie ważny. Co chwila pogłębialismy pocałunek. Było cudownie.
*Leon*
Nigdzie nie mogę znaleźć Violetty. Szukam jej cały czas od tamtej pory jak spotkałem Johna. Co się stało? Jeżeli on jej coś zrobil to nie daruje mu, choćbym miał z kryminału nie wyjść do końca życia. Kocham ją i nic temu nie zaprzeczy! Nie moge żyć bez niej!

************************************************************************
No i 16 już za nami ^^! Przepraszamy, że tak długo nie było rozdziału ale to z powodu braku czasu... mam nadzieję że rozumiecie ;). Jak wam się podoba rozdział ^^? Mam nadzieję, że nie zanudzilysmy was ♥! Czekamy na wasze opinię!

Pozdrawiamy :D
Natkaa Jorgistas ♥ i Patkaa Jorgistas :D