piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 9

*W poprzednim rozdziale*
Violetta wybrała się z Leonem na lody, po których poszli na spacer. Spacer doprowadził ich do pięknego miejsca. Siedzieli tam, dość długo i pogodzili się. Potem chłopak odprowadził Violettę, do domu po czym okazało się, że mieszkają cztery domy dalej od siebie. Po tym Leon idzie do siebie do domu kiedy słyszy jak ktoś albo coś za nim idzie.
*Leon*
Wszedłem na moją posiadłość, odwróciłem się znów w stronę furtki i zobaczyłem psa, który jak się okazało całą drogę szedł za mną. Na samą myśl o tym, uśmiechnąłem się sam do siebie. Wszedłem do domu, po czym od razu rzuciłem się na kanapę. Byłem cholernie zmęczony. Nawet nie zauważyłem, a odpłynąłem do krainy Morfeusza.
*Violetta*
Mimo iż nie pokazywałam tego, byłam strasznie zdziwiona tym, że Leon mieszka cztery domy dalej ode mnie. Po tym jak weszłam do domu, nie zwracając uwagi na nic poszłam na górę, wzięłam długą kąpiel, ubrałam się w moją sweet pidżamkę, po czym od razu położyłam się spać i odpłynęłam do krainy Morfeusza. Obudziłam się rano, było mi strasznie gorąco. Wstałam i od razu podeszłam do termometru w celu zobaczenia ile jest stopni, 34°c. Ile?! - zapytałam się w myślach z akcentem niedowierzającym. Nie chciało mi się wracać z powrotem do łóżka, więc w związku z tym, udałam się do łazienki i wykonałam wszystkie poranne czynności. Następnie szybkim krokiem podeszłam do szafy z ubraniami i wyciągnęłam te suknie. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kanapki z serem żółtym i pomidorem. Ułożyłam je na talerzu i poszłam usiąść przed telewizorem. Włączyłam jakiś program i zaciekawiłam się nim. Po zjedzeniu, postanowiłam, zadzwonić do Fran, aby umówić się z nią na małe zakupy.
/Rozmowa Violetty i Francesci/
F- Halo?
V- Hej Fran. Masz ochotę przejść się ze mną na zakupy do Galerii Handlowej?
F- Dzisiaj?
V- Tak
F- O której?
V- Może być nawet zaraz!
F- W sumie..., nie mam nic sensownego do roboty! To okey :)
V- Świetnie! To wychodzę!
F- Ok. Ja też. Do zobaczenia
V- Pa

Od razu pobiegłam na górę po torebkę, jeżeli w ogóle można powiedzieć, że biegłam w tej sukience. Następnie swobodnie i wolnym krokiem ruszyłam w stronę Galerii Handlowej, przy której byłam po upływie 15 minut. Francesca również już tam była. Przywitałam się z nią i poszłyśmy najpierw do sklepu z butami. Francesce zostawiłam przy trampkach, a sama poszłam oglądać baleriny. Podczas, gdy oglądałam buty, w drugiej alejce ode mnie przeszła mi osoba, którą wydawało mi się że znam. Odstawiłam czerwony but, który miałam w ręku i poszłam zobaczyć, aby upewnić się że nic mi się nie przywidziało. "To na pewno nie Francesca" - pomyślałam. Ale nie zwracając na moje rozmyślenia poszłam sprawdzić. Nikogo nie było, w związku z tym z powrotem wróciłam do butów. Wybrałam już to co mnie interesowało i poszłam dalej. Podeszłam tym razem do adidasów i zobaczyłam tam osobę, która jest mi bardzo dobrze znana. Jednak nie dowierzałam że ją widzę.
- Pablo?!! - zapytałam podchodząc do chłopaka
- Tak, a o co chodzi? - zapytał zdezorientowany
- Nie pamiętasz mnie? - zapytałam z szerokim uśmiechem na twarzy
- Nie wierzę własnym oczom! Violetta?! - zapytał, a uśmiech jak raz pojawił się na jego twarzy. Od razu rzuciłam się mu na szyję. Akurat koło nas przechodziła Francesca.
- Violu..., przedstawisz mi swojego kolegę?
- Tak! To jest Pablo, mój były chłopak - powiedziałam z uśmiechem na twarzy - Pablo, a to jest Francesca - podali sobie ręce
- Miło mi - powiedziała Fran, podając rękę chłopakowi
- Oooo popatrz Violu, już późno, chodźmy już - powiedziała Fran, tak, że nawet ja się nie dałam nabrać.
- Mamy jeszcze trochę czasu Fran! Pablo może wybierzesz się z nami do kawiarni na dole? Ponoć mają świetną kawę. Co Wy na to?
- Idźcie sami. Lepiej się poznacie. Powspominacie... - powiedziała moja przyjaciółka
- Chyba śnisz Francesco! Idziesz z nami! - powiedziałam biorąc przyjaciółkę pod rękę.
- Ja bardzo chętnie - powiedział entuzjastycznie Pablo
Zapłaciłam za buty i poszliśmy na dół do kawiarni. Zamówiliśmy kawy i serniki.
- To powiecie mi jak się poznaliście, dlaczego zerwaliście? Jeśli oczywiście chcecie - zapytała Fran
- No to poznaliśmy się jeszcze w Madrycie, kiedy tam mieszkałam. Jego rodzice robili interesy z moimi. Pewnego razu przyszli do mnie do domu i zabrali że sobą Pabla. Od tamtej pory tak jakoś się polubiliśmy... - wspominam - a zerwaliśmy, dlatego, że ja musiałam przyjechać do Buenos Aires, a Pablo został...
- Za duża odległość?
- Dokładnie tak - potwierdził Pablo
- Czyli nie zerwaliście że coś się między Wami popsuło? - dopytywała Fran
- Nie - odpowiedziałam - no dobra, Ty Pablo..., czemu przyjechałeś?
- Planuje przyjechać tu na Studia! I przyjechałem szukać czegoś sensownego
- Ok. Szukasz czegoś konkretnego? - zapytałam - nie wiem, muzyka?
- O nie... coś poważniejszego. - odpowiedział
- Może pomogę Ci czegoś poszukać?
- Jakbyś mogła..., byłoby super - powiedział entuzjastycznie
- A co z Leonem, Violu? - zapytała Fran, od razu było widać że nie polubiła Pabla i chciała mu pograć na nerwach.
- Leonem? - zdziwił się Pablo
- Tak. To mój yymmm... kolega. - powiedziałam
- Pogodziliście się? - dopytywała dalej
- Tak. Fran możemy na słówko? - powiedziałam i pociągnęłam Francesce za rękę i odeszliśmy dalej.
- Co Ty wyprawiasz? - zapytałam wkurzona na przyjaciółkę
- No co?! Pytam tylko o Leona! - odpowiedziała, udając że nie wie o co chodzi
- Akurat przy Pablo?!!!
- Dobra! Nie pasuje mi ten gość! Jest jakiś dziwny!
- Ale mi pasuje! I proszę Cię, abyś przy Pablo nie mówiła o Leonie! - poprosiłam ją
- Ok. W porządku! Rozmawiajcie sobie, ja idę! - powiedziałam
- Jeśli taka jesteś, to cześć! - powiedziałam
*Francesca*
Nie podobał mi się ten chłopak, od początku. Specjalnie przy nim pytałam się Violetty o Leona. Chciałam mu pokazać że Violetta ma chłopaka, aby się od niej odczepił. Nie chce, aby pomyślała że chce go dla siebie, bo tak nie jest, tylko nie chce, aby potem cierpiała. Bo ją zrani. Od razu po tym jak poszłam od nich, zadzwoniłam do Leona, aby powiedzieć mu o tej sytuacji. Podobno się pogodzili, więc miałam nadzieję, że coś zadziała.
/Rozmowa Leona i Francesci/
L- Halo?
F- Cześć Leon. Tu Francesca. Jest sprawa. Chodzi o Violettę.
L- No mów, bo zaczynam się martwić.
F- Dzisiaj wybrałyśmy się z Violą do Galerii Handlowej. Weszłyśmy do sklepu obuwniczego i tam Viola dziwnym trafem spotkała swojego byłego chłopaka.
L- Co?!! Byłego chłopaka? Ale jak to?!!
F- No tak. Tłumaczył się że przyjechał szukać Studiów. I ma zamiar przyjechać tu na czas uczenia się.
L- No dobrze, ale po co Ty mi o tym mówisz?
F- No..., miałam nadzieję, że pomożesz mi zobaczyć kto to jest, bo coś mi się ten gościu nie podoba...
L- A Violetta?! Co o nim myśli?
F- No ona to uważa, że jest świetny. Iiii... , nie wykluczone, że będzie chciała do niego wrócić! - powiedziałam ostatnie zdanie przez zaciśnięte zęby. - halo? Leon jesteś? - słyszałam tylko ciszę w słuchawce
L- Yyy... tak, tak. Ale nie wiem, czy... to przecież jej prywatne sprawy.
F- Leon!
L- Ale dopiero co się pogodziliśmy..., a jak ona się dowie że my go śledzimy to, może nie być nie fajnie.
F- Nie zależy Ci na niej?!
L- Zależy, ale w ogóle co to za pytanie?!
F- No to myślałam, że pomożesz mi dowiedzieć się co to za typ.
L- Fran, ja nie chce się wtrącać w jej sprawy. Nie chce później problemów.
F- Ok. Jak chcesz.
/Koniec rozmowy/
Po rozmowie z Leonem postanowiłam zadzwonić do Ludmiły. Może ona mi pomorze.
[...trwa rozmowa...](nie chce mi się pisać całej rozmowy, ale jest podobna do rozmowy Leona z Francescą xD - Natalka )
Zgodziła się! Ale tak jak Leon, na początku się wahała...


********************************************************
Hejka! Niestety mam dla Was złą wiadomość. Zamierzamy.................. nie usuwać na razie bloga! Mam nadzieję, że nie smucicie się :(! Proszę o komentarze pod tym postem... mam nadzieję, że będą :)!
A i chciałam jeszcze bardzo podziękować Julce Kędziorze i osobie Anonimowej za wsparcie oraz komentarze! Bardzo Wam dziękuję :*** <333
Rozdział 10 = 5 komentarzy :***

Kochamy Was! - Natkaa^^ i Happy^^

środa, 23 lipca 2014

Rozdział 8

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD SPODEM! TO WAŻNE! :(
*W poprzednim rozdziale*
Violetta podsłuchała rozmowę Leona z jego 'paczką'. Zaniepokoiła ją wiadomość że chłopak zadaje się z takimi typami. Kiedy chłopak próbuje odejść z elity, okazuje się, że nie jest to takie proste. Violetta uznała, że rozmowa z nią uspokoi nieco jej kolegę, oraz ma nadzieję, że będzie mogła mu jakoś pomóc.
*Violetta*
Usiadłam z powrotem w to samo miejsce, cały czas patrząc się w przepiękne czekoladowe oczy chłopaka. Nawet nie zauważyłam, że moja ręka leży na ławce tuż pod jego ręką. Kiedy się 'ocknęłam' i wróciłam na ziemię, wysunęłam swoją dłoń spod jego uścisku. Siedzieliśmy tak krótką chwilę w niezręcznej ciszy. Żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć i jak się zachować. Przecież go nie lubiłam, a tak strasznie nie chciałam, aby cierpiał.
- Nie chce mi się już wracać do nich... - powiedziałam zgodnie z prawdą
- A wiesz, że mi też - zaśmiał się - może pójdziemy na lody. Ja stawiam!
- Na rozweselenie? - zapytałam unosząc delikatnie brwi
- Yhymm... - powiedział uśmiechając się do mnie
- No to... kto pierwszy do budki!!! - krzyknęłam i szybko pobiegłam w stronę celu
- Nie masz szans! - krzyknął i zaczął biec w moją stronę
Oboje w tym samym czasie dobiegliśmy do wcześniej wyznaczonego miejsca. Zamówiliśmy lody i postanowiliśmy się gdzieś przejść. Szliśmy tak cały czas przed siebie śmiejąc się przy tym jak nigdy dotąd, bo nigdy nie chcieliśmy się znać - delikatnie mówiąc. Po chwili usłyszałam dzwonek mojej komórki. Sięgnęłam po nią do mojej błękitnej torebki. Na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie Francesci.
- To Francesca! - powiedziałam do Leona
- Odbierz! - odpowiedział po czym ustaliśmy chwilę w miejscu
/Rozmowa Violetty i Francesci/
(V- Violetta; F- Francesca)
V- Halo?
F- Violetta? Gdzie Ty jesteś?
V- Rozmawiałam z Leonem i poszliśmy na lody. Teraz sobie spacerujemy. A co?
F- Nie nic. Tak tylko pytam, bo miałaś iść tylko na chwilę. Ale jak tak to nie przeszkadzam! - zaśmiała się
V- Daruj sobie Fran! - skarciłam ją - nie czekajcie na nas...
F- Jasne. Trzymaj się
V- Pa
/Koniec rozmowy/
Szliśmy cały czas przed siebie, od czasu do czasu ręka moja i Leona się stykały ze sobą, ale żadne z nas nie przywiązywało do tego zbyt dużej uwagi.
- Leon, zobacz jakie piękne miejsce! - wskazałam palcem na miejsce
- Gdzie? - zapytał rozglądając się dookoła
- No tam! Chodź! Pójdziemy tam! - powiedziałam po czym pociągnęłam chłopaka za rękę
- Ostrożnie! - krzyknął, gdy schodziliśmy z niewielkiej górki
- No chodź szybciej! - skarciłam go
Doszliśmy do tego miejsca. Było cudownie..., woda szumiąca zaraz koło nas, drzewo, które na gałęziach miało małe czerwone listki mimo iż było lato. Pod drzewem znajdowała się ławka.

- Lepiej już być nie może... - powiedział, patrząc się w dal
- Prawda? - zapytałam również patrząc się gdzieś daleko
- Myślę, że to dobry moment, aby zacząć od nowa... co o tym myślisz? - zapytał. Popatrzyłam się na niego chwilę i kiwnęłam tylko głową na 'tak'.
- Chyba masz rację. - odparłam po chwili
- To jak... Leon Verdas - podał mi rękę, którą po chwili namysłu uścisnęłam.
- Violetta Castillo - uśmiechnęłam się do niego. Przysunął się do mnie i lekko pocałował w policzek.
- Cieszę się że między nami już jest dobrze. Siadamy? - zapytał
- Tak, jasne! - odpowiedziałam
Siedzieliśmy tak cały czas, opowiadając sobie różne śmieszne historie z dzieciństwa i nie tylko. Śmialiśmy się przy tym strasznie.
- Już dawno się tak dobrze nie bawiłam jak dzisiaj! - powiedziałam przez śmiech
- Ani ja! - krzyknął również przez śmiech
- Już 20:45?! Trochę sobie posiedzieliśmy! - powiedziałam
- Ale było warto! - odparł. I znowu 'utonęłam' w jego pięknych oczach
- Wszystko gra? - zapytał patrząc na mnie jak na jakąś idiotkę.
- Yyyy..., tak! A dlaczego by nie?
- Czy Ty przypadkiem nie jesteś już trochę zmęczona?! - zapytał dalej z miną wyraźnie zdziwioną
- Sorki, zamyśliłam się. Idziemy już? - zapytałam
- Nieee, ja tu mogę siedzieć godzinami - odpowiedział
- No ja też, ale... Przyjdziemy tu jutro, jak będziesz miał ochotę.
- No okey. Odprowadzić Cię? - zapytał
- Nie chce Ci robić problemu...
- Oj dobra, idziemy - powiedział nie dając mi dokończyć, po czym złapał mnie za rękę i ruszył w stronę wyjścia
Szliśmy tak, w stronę mojego domu nie odzywając się do siebie, nawet słowem, po tym jak powiedziałam mu gdzie mieszkam.
*Leon*
Czyli jednak miałem rację! Violetta nie jest taką zwyczajną dziewczyną. Jest taka za jaką uważałem ją od początku, czyli delikatna, skromna... I pomyśleć, że gdybym wtedy nie poszedł do tego sklepu, nic by się nie zmieniło. Muszę również podziękować Ludmile, że zorganizowała to wszystko, bo to wszystko również jej zasługa.
- Tu mieszkam - powiedziała Violetta i wskazała na dom. Po czym odwróciła się i na pożegnanie dała mi buziaka w policzek. Po chwili rozmyśleń, zorientowałem się, że mój dom jest jakieś cztery domy dalej od Violetty.
- Ty tu mieszkasz?! - zapytałem zdziwiony
- No tak. Co Cię tak dziwi?!
- Czyli jednak mi się nie przywidziało wtedy w nocy - powiedziałem sam do siebie przez zaciśnięte zęby.
- Co Ci się nie przywidziało?
- Wtedy kiedy oboje pojechaliśmy do domu po wyprawie do lasu z daleka widziałem osobę, posturą przypominającą Ciebie. Ale pomyślałem, że mam jakieś zwidy. I później ta osoba skręciła właśnie tutaj! Czyli to byłaś Ty?
- No może i tak, ale co z tego? - dalej nie wiedziała o co chodzi
- Może to że mieszkam cztery domy dalej w tamtą stronę! - powiedziałem pokazując palcem na dom.
- Serio?!
- Tak. Nigdy Cię tu nie widziałem!
- Ani ja Ciebie. No dobra. Dzięki za miło spędzony czas, ale muszę już lecieć! Pa - pożegnała się
- Pa - odpowiedziałem, dalej zdziwiony.
Poszedłem w stronę mojego domu, co chwila odwracając się, gdyż miałem wrażenie, że ktoś za mną idzie. Przyspieszyłem kroku i czym prędzej wszedłem na moją posiadłość...
---------------------------------------------------------------
Hej! Kochani, dzisiaj bardzo długo zastanawiałam się nad tym czy prowadzenie tego bloga dalej ma jakiś sens! Od założenia go minął już prawie miesiąc... Cieszy mnie świadomość, że wyświetleń mam ok. 1200, ale za to strasznie smuci to, że jest bardzo mało komentarzy :'(. Dlatego zastanawiam, się czy dalej ciągnąć to wszystko czy może sobie odpuścić? To pytanie chodzi mi po głowie cały czas i nie daje spokoju, ale to Wy znacie na nie odpowiedź!  Dam sobie i Wam jeszcze chwilę czasu, abym mogła wraz z moją współautorką na spokojnie przeanalizować wszystko od początku. Strasznie mi jest szkoda tej pracy oraz serca jakie obie włożyłyśmy, aby to wszystko pisać oraz wymyślać. :( Mam jednak cichą nadzieję, że pojawi się więcej komentarzy i nie będę musiała rezygnować z tego wszystkiego. No to chyba na tyle... nie będę Was już więcej zanudzać. Przykro mi jest, że to mówię [piszę] ale jeśli będzie co najmniej 4 komentarze = będzie next ( nie licząc oczywiście moich komentarzy )!
Naprawdę mi przykro :'( Kochamy Was <3 Natkaa^^ i Happy^^

PAMIĘTAJ!!!   CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ -----> MOTYWUJESZ!!!!!

wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 7

*W poprzednim rozdziale*
Sześcioro znajomych wybrało się na wycieczkę do 'tajnego' miejsca Violetty, Francesci i Ludmiły. Po drodze wszyscy dobrze się bawili. I nie tylko po drodze, bo gdy doszli do celu, również było świetnie. Ale do czasu, bo gdy do Leona zadzwonił telefon, Violetta postanowiła, że podsłucha jego rozmowę z nieznajomą jak dla niej osobą. I chyba dobrze, że to zrobiła, bo gdy tylko usłyszała co mówi naprawdę się zaniepokoiła...
*Violetta*
Gdy podsłuchałam rozmowę Leona, wywnioskowałam z niej że ma się gdzieś spotkać. Ale to nie było zwykłe spotkanie, na pewno. Był strasznie zaniepokojony, zdenerwowany. "Muszę sprawdzić co się stało. To musi być coś poważnego" - pomyślałam. Po tym jak zobaczyłam, że Leon kończy rozmowę od razu wróciłam do miejsca mojego tymczasowego pobytu.
- Violu..., gdzie byli... - nie skończyła Francesca, bo rzuciłam jej znaczące spojrzenie, które od razu zrozumiała. Potem pokazałam gestem ręki, aby poszła ze mną gdzieś dalej bo muszę jej coś powiedzieć.
- Przepraszamy Was musimy na chwilę odejść - powiedziałam, a wszyscy tylko przytaknęli głowami.
- Fran, wiem że to może trochę głupio zabrzmi, ale to jest chyba prawda... - zaczęłam
- No mów, bo zaczynam się bać. - odpowiedziała
- Leona coś gryzie..., zauważyłaś? - zapytałam
- No właśnie widzę, że go coś gryzie, ale właściwie to co? - zapytała
- Wtedy jak poszedł odebrać telefon..., poszłam za nim i podsłuchałam jak rozmawia z kimś
- No, ale co to ma wspólnego z...
- Poczekaj..., daj mi dokończyć. I przez telefon ktoś powiedział, że mają się spotkać za 15 minut przy głównym wejściu do najbliższego parku. Tu niedaleko... Po tej rozmowie był strasznie załamany, zaniepokojony, zdenerwowany... - wytłumaczyłam jej wszystko
- Violu, to jeszcze nic nie znaczy... A może to jego dziewczyna...
- Nie. Przecież mówiłam Ci że zerwali przez wypadek w sklepie.
- Co?! Jaki wypadek w sklepie?
- A no tak z tego wszystkiego, zapomniałam Ci powiedzieć. ( opowiedziałam jej całą naszą przygodę w sklepie oraz o zerwaniu Leona i jego dziewczyny )
- A może chce się z nim spotkać żeby wszystko wyjaśnić? Nie martw się na zapas.
- Ale ja się nie martwię tylko wydaje mi się to trochę dziwne. A poza tym to na pewno nie był głos dziewczyny tylko jakiegoś chłopaka.
- Może jego brat, albo ojciec... Violu, nic nie wiadomo... podsłuchałaś tylko jakąś rozmowę.
- Nie wiem, ale dla mnie to jest trochę dziwne. Muszę to sprawdzić! - powiedziałam delikatnie, ale stanowczo
- Jak chcesz, ale ja bym tak od razu nie panikowała.
- Wiedziałam że mi nie uwierzysz. Ale w sumie Cie trochę rozumiem.
- Nie o to chodzi, że Ci nie wierzę, tylko o to że za szybko panikujesz!
- Dobra, nie chcesz mi wierzyć to nie, ale ja to sprawdzę.
- Jak chcesz! Idziemy do reszty?
- Tak, jasne!
*10 minut później*
- Przepraszam Was, ale muszę na chwilę iść coś załatwić. - powiedział Leon, wstawając z koca
- A gdzie idziesz?! - zapytałam, chcąc dowiedzieć się czy powie prawdę
- Coś załatwić! - odpowiedział mrożąc mnie wzrokiem
- Violu... - powiedziała Fran przez zaciśnięte zęby
- No co?! - odpowiedziałam cicho
- Ja również Was przepraszam, ale... chyba zadzwonię do taty bo dzwonił do mnie godzinę temu, a ja nie odebrałam
- Co Ty robisz?! - zapytała mnie na ucho Francesca
- Muszę się dowiedzieć o co chodzi! - odpowiedziałam - kryj mnie w razie co!
- Tak jasne, Ty coś robisz,a potem ja muszę Cię kryć!
- Nie chcesz to nie! - powiedziałam robiąc oczka szczeniaczka
- No dobra - uległa moja przyjaciółka
Poszłam w przeciwną stronę w jaką poszedł Leon, aby nie budzić podejrzeń. Ale ze strony tej, z której poszłam było trochę dłużej. No ale co tam, muszę się dowiedzieć czy Leon nie ma jakichś kłopotów o których boi się powiedzieć. Po 5 minutach doszłam na miejsce. I schowałam się za gęsty krzak, tak aby nikt z nich mnie nie zobaczył. Na szczęście był tam tylko Leon - na razie. Po chwili doszedł jakiś ciemnowłosy chłopak mniej więcej w wieku Leona.
/Rozmowa chłopaków/
- Czego ode mnie chcesz? - zapytał Leon
- Chce się dowiedzieć czy pamiętasz o naszej umowie! - powiedział
- O jakiej umowie?
- Że nikt z naszej paczki nie będzie miał dziewczyny.
- A skąd Ty wiesz..., śledziłeś mnie?
- Po tym jak zobaczyłem Cię z jakąś dziewczyną. Musiałem Cię sprawdzić. - powiedział. Wtedy zza krzaków wyszli jakichś trzech chłopków. Wszyscy podali rękę Leonowi, w celu przywitania się.
- Wiem, ale ja chce odejść z naszej paczki! - powiedział ze spuszczoną głową. Pech natomiast chciał, abym w tym czasie kichnęła. Ale nie było to chyba groźne, bo nikt z chłopaków nie usłyszał, mojego kichnięcia, lecz Leon lekko odwrócił głowę w moją stronę. Teraz już nie wiem, czy widział mnie czy nie, ale próbowałam być cicho, aby dalej móc słuchać co mówią.
- Co?!!!!! - krzyknął nie za wysoki brunet
- Co tak Cię to dziwi Diego?!
- Chociażby to, że mieliśmy umowę...! - powiedział Diego, bo tak chyba miał na imię ten chłopak.
- Ale nie było w niej nic, o tym że nie można odejść z paczki. - powiedział Leon cały czas zdenerwowany. Trudno mi to przyznać, ale szkoda mi się go zrobiło w tym momencie.
- Myślałem że to jest jasne, po tym jak zawarliśmy umowę, że żaden z nas nie znajdzie sobie dziewczyny... - powiedział podchodząc do Leona
- Wisi mi to! Odchodzę czy Ci się to podoba czy nie!
- Taak?! Nie ma sprawy, ale obiecuję, że gorzko tego pożałujesz! - zagroził mu Diego - spadamy chłopaki - powiedział do chłopaków stojących przy nim jak jacyś służący
- Leon, jeszcze chwilę postał w tym samym miejscu co przed chwilą z głową spuszczoną w dół, po czym odwrócił się w stronę mojego tymczasowego pobytu. Przestraszyłam się, bo jeśli mnie tu znajdzie powie, że go śledzę. Dlatego wolno i cicho postanowiłam usunąć się z tego miejsca. Niestety z moim szczęściem noga zaplątała mi się w gałęzie leżące na ziemi i przewróciłam się z wielkim hukiem. Co prawda zdziwiłoby mnie to, gdyby Leon tego nie usłyszał.
- Nic Ci nie jest?! - zapytał, udając że mnie nie widział wcześniej
- Nie! - powiedziałam. Wyciągnął rękę ku mnie, którą chwyciłam i wstałam otrzepując się z liści i ciemnego piachu.
- Czemu mnie śledziłaś i podsłuchiwałaś? - zapytał
- Jjjaaa? Nieee... - powiedziałam, udając, że nie wiem o czym mówi
- Jasne! Powiedz prawdę... - powiedział, patrząc na mnie tymi swoimi pięknymi, czekoladowymi oczami.
- No dobra! Przechodziłam tędy i tak jakoś wyszło... - powiedziałam patrząc na moje białe trampki
- Violetta, proszę Cię! Jeżeli próbujesz tu kogoś oszukać, to oszukujesz samą siebie! - nakrył mnie
- No dobrze powiem Ci. ( opowiedziałam mu całą historię od początku do końca )
- Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?
- Czy Ty jesteś normalny?! Przecież to jest chyba oczywiste, że nie powiedział byś mi prawdy. No dobra, ja powiedziałam Ci a Ty teraz powiesz prawdę mi. - powiedziałam stanowczo
- No ale co Ty chcesz wiedzieć skoro wszystko słyszałaś?
- Chce usłyszeć wszystko od początku od Ciebie! Siadamy tu?! - zapytałam i wskazałam na ławkę stojącą zaraz koło nas
- Możemy - powiedział z miną wyraźnie przygnębioną
- To opowiadaj!
- Z Diego znamy się od przedszkola... - zaczął
- Aż takie szczegóły musisz mówić?! - zaśmiałam się
- Posłuchaj i mi nie przerywaj jeśli Cie to interesuje! I od przedszkola zaczęliśmy się przyjaźnić. Lata mijały a my nawet na chwilę nie przestaliśmy być najlepszymi kumplami. Kiedy mieliśmy jakieś 14/15 lat poznaliśmy innych chłopaków, którzy również stali się naszymi najlepszymi kumplami. Od tej pory Diego zaproponował, abyśmy stworzyli 'paczkę', której będzie 'kapitanem'. Wszyscy się zgodziliśmy. Byliśmy zgraną grupą, aż do czasu kiedy postanowiliśmy że żaden z nas nie znajdzie sobie dziewczyny.
- No ale dlaczego? Co jest złego w tym, że któryś z Was by miał dziewczynę? - zapytałam zdziwiona
- Pewnego dnia, Diego znalazł sobie dziewczynę, którą była Lara. Kochał ją bardzo. Po prostu nie wyobrażał sobie że mógłby ją stracić. No ale stało się. Zerwała z nim dla mnie. Do tej pory Diego nie wie że to dla mnie Lara z nim zerwała. Od tamtego czasu, zadecydował że żaden z nas nigdy nie będzie miał dziewczyny...
- No to jakim cudem Lara była Twoją dziewczyną?
- Po kryjomu. Nikt nie mógł się o tym dowiedzieć!
- To wiele wyjaśnia... No ok, ale dlaczego teraz nie możesz odejść z 'paczki'?
- Bo zawarliśmy umowę. I tak już odszedłem.
- Ale takim kosztem że zaczął Ci grozić!
- No właśnie!
- Fede, Marco i Maxi wiedzą? - zapytałam
- Tak, wiedzą. Kazali mi zrezygnować wcześniej, ale ich nie słuchałem... - nie dokończył, bo parę kropel łez spłynęło mu po policzku a następnie spadło na dłonie. Nie wytrzymałam i musiałam go przytulić. Strasznie było mi go szkoda, nawet jeśli go nie lubiłam.
- A to co?! - zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy. Chyba mu to pomogło.
- Przepraszam Cie! - powiedziałam i już wstałam z ławki, aby odejść, kiedy Leon złapał mnie za rękę i poprosił, abym usiadła z powrotem...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemka! Napisałyśmy ten rozdział pomimo iż pod ostatnim było mało komentarzy :(. Bardzo prosimy, abyście komentowali jeśli czytacie. To dla nas bardzo ważne, nawet nie wiecie jaką my mamy motywację do dalszego pisania jeśli widzimy że pod ostatnimi postami mamy choć parę komentarzy...

CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ -----> MOTYWUJESZ 

Buziaczki :*** Natkaa^^ i Happy^^

niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 6

Przeczytaj notkę pod spodem!
Rozdział dedykuję Julka Kedziora, która jest z nami od początku założenie bloga. Bardzo Ci dziękujemy! 
Przed oczyma stanęła mi dokładnie ta sama dziewczyna, co zrobiła awanturę Leonowi.
- Gdzie idziesz złociutka? - zapytała stając przede mną
- A kim Ty jesteś żeby mnie kontrolować? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Dziewczyną Leona! - powiedziała bez żadnych skrupułów
- Ah jasne! A teraz mnie przepuść! - odepchnęłam ją lekko i poszłam w stronę swojego samochodu.
- A no i pamiętaj: Leon jest mój i tylko mój! - powiedziała krzycząc do mnie, a ja tylko kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się ironicznie sama do siebie. Wsiadłam i już chciałam odjeżdżać, ale świadomość, że Leon siedzi tam załamany nie dawała mi spokoju. Bo to również przeze mnie ma te problemy. Dlatego nie myśląc o tym dłużej wysiadłam z samochodu i poszłam w stronę wcześniej zaparkowanego samochodu chłopaka. Ale nie było go już tam. Wróciłam spowrotem i pojechałam do domu. Rozpakowałam zakupy po czym zrobiłam sobie te moje nieszczęsne płatki. " A tak w ogóle to co ja dzisiaj z tymi płytkami mam?! " - skarciłam w myślach samą siebie po czym się zaśmiałam. Po przygotowaniu posiłku i zjedzeniu go, zadzwoniłam do Francesci.
(F= Francesca ; V= Violetta )
F- Halo ? - odebrała po trzech sygnałach
V- Cześć Fran. Dzwonię zapytać jak tam noc w lesie i to w dodatku z chłopakami... - zaśmiałam się i bardziej podkreśliłam słowo "z chłopakami".
F- Ha ha ha bardzo śmieszne - powiedziała ironicznie - Ty lepiej powiedz jak tam Leon
V-Leon? A ten Leon, wiesz bo nie wiedziałam o kogo Ci chodzi. - udałam że nie wiem o kogo jej chodziło
F- Taaa..., no pewnie.
V- Fran, wpadniesz do mnie dzisiaj?
F- Pewnie. A coś się stało?! - zaniepokoiła się
V- Nie, nie. Tylko tak sobie chciałam z Tobą pogadać. Poradzić się.
F- Uuu..., a w jakiej sprawie?
V- Dowiesz się. A teraz muszę kończyć. Buziaczki
F- Pa
Jestem ciekawa czy Ludmiła nie ma numeru telefonu do Leona... - pomyślałam. Po chwili namysłu, napisałam do Ludmiły sms-a:
Cześć Ludmi. Nie masz może numeru telefonu do Leona? - Violetta
Po chwili odpisała: Hej Violu. Może i mam numer do Leona, a co?
"Mogłabyś nie zadawać tego pytania, bo jest mi potrzebny jego numer w sprawach... hmm... jakby to powiedzieć... służbowych..."
"Jasne! :) 6**-***-**0" - odpisała
"Dziękuję :)"
Nacisnęłam jego numer, ale po chwili się wycofałam. " Co ja robię?!" - pomyślałam - "I tak ma dużo problemów, a ja mu jeszcze tylko dołożę". "Violetta, nie możesz być takim tchórzem..., raz zadzwonisz i wykasujesz jego numer" - skarciłam się w myślach. Po chwili namysłu jednak do niego zadzwoniłam.
*Rozmowa Violetty i Leona*
(V- Violetta; L- Leon )
L- Halo? - odebrał po trzech sygnałach, głosem wyraźnie przygnębionym
V- Yyyy..., cześć tu Violetta. Przepraszam że dzwonię, ale świadomość, że to również przeze mnie masz problemy z dziewczyną nie dawała mi spokoju. Jeżeli nie masz ochoty rozmawiać to uszanuję to i zrozumiem tylko mi powiedz.
L- Nieee, spokojnie.Aaa z moją dziewczyną to już rozdział skończony, także nie masz się czym przejmować...
V- Przykro mi..., ale może to ja z nią pogadam i spróbuję jej to...
L- Nie, nie, nie dziękuję. I tak gorzej być nie może. Czemu Cię to tak zainteresowało? Przecież mówiłaś że mnie nienawidzisz...
V- Tak, ale nie jestem taka jak niektórzy i miałam Cię na sumieniu, że przeze mnie również masz kłopoty.
L- To nie jest wina żadnego z nas tylko tego gościa z wózkiem. Ale dziękuję.
V- To przepraszam, że Ci zawracam gitarę. Cześć.
L- Nie zawracasz mi gitary. Ale skoro chcesz to cześć.
/Koniec rozmowy/
*Leon*
Zaraz po rozmowie z Violettą, usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Na wyświetlaczu zobaczyłem że dzwoni... Ludmiła? Czego ona może chcieć? - pomyślałem. Ale bez większego zastanowienia, odebrałem.
*Rozmowa Leona i Ludmiły*
(Le- Leon; Lu- Ludmiła)
Le- Halo?
Lu- Siema, Leon. Słuchaj jest taka sprawa. Umówiliśmy się z chłopakami że pójdziemy przejść się dzisiaj do parku. Mamy z dziewczynami 'swoje miejsce' gdzie chodzimy, wyciszamy się, gadamy. Nikt o tym miejscu nie wie, więc Wam postanowiłyśmy powiedzieć pierwszym. Masz ochotę się przejść?
Le- A Violetta będzie?
Lu- Nie, nie może.
Le- Ok. To mogę się przejść.
Lu- Fajnie. Dzisiaj o 15 przy Centrum Handlowym.
Le- Jasne. Cześć.
/Koniec rozmowy/
Jest godzina 14:30. Idę się trochę ogranąć i będę się zbierał, bo do Centrum handlowego muszę iść ok. 15 minut.
*Ludmiła*
Zorganizowałam spotkanie z wszystkimi, abyśmy się bliżej poznali. Violetcie powiedziałam, że Leona nie będzie, a Leonowi że Violetty dnie będzie. Wiem, że się nie lubią dlatego musiałam to powiedzieć bo by nie przyszli. Wzięłam Francesce i poszłyśmy wcześniej w wyznaczone miejsce, bo mamy najbliżej.
- Myślę, że nie powinnyśmy mówić Violi, że Leon będzie. Mam wyrzuty sumienia. - powiedziała Fran
- Ja chyba trochę też. Ale jeżeli powiedziałybyśmy im prawdę żadne z nich by nie przyszło, a przecież nie o to nam chodzi, no nie? - odpowiedziałam
- Może i tak, ale trochę mnie to męczy.
- No, ale teraz to i tak nic nie zrobimy.
- Ja bym zadzwoniła do Violi i jej powiedziała. - powiedziała Fran, z miną zbitego psa, po czym zaczęła wyciągać telefon ze swojej czerwonej torebki.
- Ani mi się warz!! - krzyknęłam, łapiąc przyjaciółkę za rękę, aby nie wyciągała telefonu
- Patrz! Violetta idzie! - powiedziała Fran. Ja od razu odwróciłam głowę w drugą stronę. Francesca skorzystała z okazji i wyjęła telefon ze swojej torebki i wykręciła numer do Violetty.
- Wiedziałam! - krzyknęłam, podbiegając do koleżanki i wyrywając jej telefon z ręki.
- Oddaj mi to!!! - darła się biegnąc za mną
- Oddam Ci dopiero jak przyjdą wszyscy. - powiedziałam. Do pojawienia się reszty, Fran nie upominała się zbyt często jak na nią o telefon. Gdy widziałam, że Leon i Federico idą podeszłam do nich i z każdym się przywitałam. Potem z Marco, który doszedł zaraz po chłopakach.
- Idziemy? - zapytał Leon
- Jeszcze nie! - odpowiedziałam
- No, ale już wszyscy jesteśmy. - odparł Leon
- Niestety, nie! - powiedziała Fran
- Fran! - powiedziałam przez zaciśnięte zęby - Leon jeszcze chwila! Cierpliwości.
- Cześć wszystkim! - przywitała się Violetta - Leon?! Co Ty tu robisz?
- To ja chyba powinienem zadać Tobie to pytanie! - odpowiedział Leon
- No chyba nie! - powiedziała Violetta
- Dobra nie kłóćcie się, idziemy! - powiedziała Ludmiła, biorąc mnie i Leona pod rękę.
- Czyli to Ty to wszystko wymyśliłaś? - zapytałam Ludmiły
- Bo inaczej byś nie przyszła! - powiedziała ze spuszczoną głową.
- Idę, bo widzę że tu nawet na swoje własne przyjaciółki nie można liczyć! - powiedziała i już chciała odchodzić kiedy Leon złapał ją za rękę
- Czekaj, to ja idę! - powiedział i chciał odchodzić kiedy Federico rzucił mi spojrzenie znaczące " Bierzemy ich". Ja tylko kiwnęłam głową i pobiegłam po Violettę, a Federico po Leona i zmusiliśmy ich do zostania, bo ja i Fran trzymałyśmy Violettę pod ręce, a Federico i Marco Leona. Oczywiście, jak można było się domyślić wyrywali się, ale potem przeobraziło się to na niepohamowany śmiech, bo idąc tak przez miasto ludzie się na nas gapili jak na jakieś UFO.
*Violetta*
Nie spodziewałam się tego po moich przyjaciółkach, że zrobią mi coś takiego. Ale z drogiej strony pomyślałam, że co mi tam. Przynajmniej spędzę miło czas - mam nadzieję!
- No dobra, już możecie nas puścić - powiedziałam po upływie kolejnych 5 minut
- I mnie też - odezwał się Leon
- Dobra, ale tylko nam zwiejecie! - powiedziała Ludmiła
- Ja już nie! - powiedziałam całkiem poważnie
- A ja nie wiem - odparł Leon. Po czym wybuchnęliśmy, głośnym, niepohamowanym śmiechem.
*15 minut później*
Już jesteśmy na miejscu. Ludmiła, przed naszym przyjściem zaniosła parę rzeczy do jedznia, abyśmy mogli wspólnie coś przegryźć. Były to m.in. chipsy, żelki, cukierki itp.
- Macie ochotę na ognisko? - zapytał Fedrico
- Nieee... Fede jest tak gorąco, a Ty jeszcze o ognisku myślisz? - odparła Ludmiła.
*Narrator*
W tym czasie zadzwonił dzwonek komórki Leona. Kiedy chłopak odbiera, od razu odchodzi, co dziwi Violettę. Dlatego postanowiła, że za nim pójdzie.
*Violetta*
Kiedy Leon odszedł, po tym jak odebrał telefon, zdziwiłam się i poszłam za nim. Wiem, że nie powinnam za nim iść, bo to jego prywatne sprawy, ale coś mnie zmusiło do tego. I chyba dobrze zrobiłam, bo to co usłyszałam, przyznam, trochę mnie zdziwiło...



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć! No i jest rozdział 6! Co zdziwiło Violettę w słowach Leona? Tego dowiecie się czytając kolejny rozdział... Chciałam bardzo podziękować, osobom, które czytają te różne nasze wypociny. Chce również bardzo podziękować za ok. 1000 wyświetleń. Proszę Was, jeśli czytacie to skomentujcie. To dla nas naprawdę ważne i bardzo dużo znaczy każdy, napisany przez Was komentarz. Zapraszam również do zakładki "Zapytaj bohatera". Możecie zadawać tam pytania kierując je do bohaterów bloga :). Mam nadzieję, że wejdziecie i zostawicie po sobie ślad... Jeżeli lubicie Rossa Lyncha, Laurę Marano z serialu "Austin i Ally" oraz ekipę z zespołu R5, zapraszam Was na drugiego bloga o nich, którego prowadzimy obie tak samo jak tego. Zapraszam! :)

środa, 16 lipca 2014

Rozdział 5

* Następnego dnia *
*Violetta*
Wstałam dziś wcześniej z wielkim bólem głowy. Chwiejnym krokiem udałam się do łazienki. Po wykonaniu wszystkich porannych czynności, zeszłym na dół odruchowo łapiąc się za bolący łeb. Podeszłam do lodówki, którą otworzyłam. Niestety nic w niej nie było. Po chwilowym zastanowieniu postanawiam udać się do sklepu spożywczego. Szybkim krokiem podeszłam do komody, z której zciągnęłam kluczyki. Otworzyłam garaż, z którego wyprowadziłam samochód. Zamknęłam go i ruszyłam w stronę sklepu, pod którym byłam po upływie 15 minut. Zaparkowałam po czym ruszyłam w stronę drzwi. Przychodząc koło półki z płatkami spotkałam znaną mi osobę. Ale niestety nie mile widzianą. Tą osobą był Leon. Postanowiłam iż będę udawać, że go nie widzę. Zorientowałam się, że płatki ktore najbardziej lubię są na najwyższej półce, której nie dosięgam. Postanowiłam że lekko do nich podskoczę. Jednak myliłam się, bo strąciłam je i znalazły się na podłodze. Kiedy schyliłam się po nie, ktoś dotknął mojej dłoni, biorącego stracony produkt ze mną. Podniosłam głowę, a moje oczy ujrzały Leona, ktory uśmiecha się do mnie uwodzicielsko. Spojrzałam mu prosto w oczy i się w nich utopiłam. Ale po chwili znów wróciłam na ziemię i wyrwałam rękę razem z płatkami z jego uścisku. Skarciłam go wzrokiem, po czym rzuciłam suche i z widoczną ironią w głosie słowo " Dziękuję ". On tylko odpowiedział " Proszę " nie opuszczając ze mnie wzroku. Odeszłam krok od chłopaka i zaczęłam szukać innych płatków. Leon dalej stał w wcześniejszym miejscu od czasu do czasu na mnie zerkając.
- Czy Ty zawsze musisz być wszędzie gdzie ja?! - zapytałam
- To chyba Ty jesteś wszędzie gdzie ja i mnie śledzisz...! - odwarknął
- Ja?! Chyba kpisz! - zaśmiałam się unikając jego pięknych czekoladowych oczu - Jeśli jeszcze raz Cię zobaczę to uwierz mi, dostanę szału! - krzyknęłam, bo wkurza mnie ta jego niewinna minka, ponieważ w środku to czysty pajac.
- Ja już dostaje szału kiedy Cię widzę! - powiedział
Dalej stałam przy płatkach i on również, tyle że nasza rozmowa się skończyła. Nagle zza półek wózkiem z towarem wyjechał facet. Odsunęłam się lekko na bok, aby pozwolić mu spokojnie przejechać. Niestety facet potrącił Leona, który przewrócił się na mnie w taki sposób że nasze usta dzieliły milimetry. Tą jakże niezręczną chwilę przerwał nam mężczyzna, który bez ustanku nas przepraszał. Ale pewna laska również ją uratowała, bo wychodząc zza półek zobaczyła jak Leon leży na mnie i zrobiła mu niezłą awanturę. Domyślam się że to jego dziewczyna... Zaczął się grubo przed nią tłumaczyć, ale ona nie chciała go słuchać. Od czasu do czasu spiorunowała mnie wzrokiem, a ja już wiedziedziałam, że przyjaciółek to z nas nie będzie. Facet pomógł mi wstać z zimnej podłogi, przepraszając przy tym z miliony razy. Leon odwrócił się do mnie jeszcze raz a ja rzuciłam mu tylko spojrzenie okazujące pełne współczucie. Gdy ta jego dziewczyna poszła chłopak biegł za nią mając przy tym wytłumaczenie, którego nawet nie chciała słuchać. Zrobiłam resztę zakupów i udałam się do kasy. Po zapłaceniu i spakowaniu rzeczy poszłam do samochodu. Po drodze zobaczyłam Leona, który siedzi w samochodzie z głową opartą o kierownicę. Już chciałam do niego podejść, kiedy nagle...

************************************
Heloł! Przebywamy do Was z nowym fatalnym rozdziałem ;) ! Wiemy że jest okropny, ale mamy nadzieję że poratujecie nas choć paroma komentarzami... :) !
Buziaczki Natkaa^^ i Happy^^ :)

sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 4

*Leon*
Myślałem że Violetta jest inna. Wyrozumiała, wesoła i taka no ... delikatna. Bynajmniej na taką wyglądała, ale jednak pozory mylą. Muszę pierwszy dzień wakacji spędzić sam bo domu nie mam co robić, a na chłopaków nie ma co liczyć , bo zapatrzeni w nowe koleżanki ! - zaśmiałem się sam do siebie na sama myśl o tym wszystkim. Poza tym juz po 2 w nocy. W związku z tym skręciłem w najbliższą uliczkę prowadzącą w stronę mojego domu. Po drodze zacząłem nucić sobie piosenkę. Jadąc tak cały czas przed siebie ujrzałem osobę jadąca przede mną jakieś 80 metrów. Posturą przypominała Violette, ale co ja tam mogę wiedzieć, skoro znam ja zaledwie godzinę. A tak w ogóle jest strasznie ciemno. Nie zważając na nic jechałem dalej, aż trafiłem na mój dom. Osoba, którą widziałem wcześniej, parę domów dalej również skręciła . "Aaa to napewno nie Violetta, bo ona tu nie mieszka" - pomyślałem, po czym odetchnęłem z ulgą. Odstawiłem rower do garażu i wolnym krokiem ruszyłem w stronę drzwi. Na rogu od razu zobaczyłem mamę.
- O cześć ! Nie śpisz ? - zapytałem wchodząc najciszej jak się dało
- No właśnie nie ! Nie mogłam usnąć. A Ty nie miałeś wrócić jutro ?! - zapytała lekko zdziwiona
- Miałem , ale nie udała nam wycieczka rowerowa i wróciłem.
- Nie udała ?! Dlaczego ?
- Nie ważne, ale się nie udała ! Mamo, przepraszam Cię, ale jestem zmęczony. Pójdę się położyć !
- Jasne ! Dobranoc !
Tak jak powiedziałem tak też zrobiłem. Umyłem się i położyłem spać. Od razu nie mogłem zasnąć więc od początku myślałem o całym dzisiejszym dniu. Może gdyby Violetta była mniej ... ale co ja wygaduje ! - NIE !!! Nie mógł bym być z kimś takim jak ona ! Nie pasujemy do siebie ... . Ale zaraz czemu ja o tym akurat myślę ?? - biłem się z myślami, nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

* Federico *
Siedzimy dalej z dziewczynami i opowiadamy różne śmieszne zarówno jak i straszne historie. Wszyscy dobrze się bawimy.
- Słuchajcie, gdzie jest Leon ? - zapytałem
- A gdzie jest Violetta ? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Francesca
- Oj oboje zniknęli w tym samym czasie ... nie dobrze - zaśmiał się Maxi
- Zadzwonie do Violetty - zaproponowała Ludmiła
- A ja do Leona - powiedziałem
* Rozmowa Ludmiły i Violetty *
( V= Violetta ; L= Ludmiła )
V : Halo ?
L : No gdzie Ty jesteś ?!!
V : Poszłam bo byłam zmęczona !
L : No to trzeba było nas uprzedzić !
V : Byliście zajęci.
L : Masz rację. Violu jutro Ci to wszystko wynagrodzimy.
V : Nie przejmuj się ! Jest dobrze
L : Przepraszam i dobranoc
V : Nie masz za co ! Pa

* Rozmowa Federica i Leona *
(F= Federico ; L= Leon )
L : Halo ?
F : No gdzie Cię wywiało stary ?!!
L : A wiesz nie chciało mi się tam już siedzieć.
F : Nie mogłeś uprzedzić ?
L : Fede sorry , jutro pogadamy bo teraz idę spać !
F : Jak chcesz , ale wiedz że Violetta poszła w tym samym czasie co Ty !
L : Taa fajnie ! Nie interesuje mnie to ! Nara !
F :  Nara

- Leonowi nie chciało się już tu siedzieć ! Przynajmniej tak twierdzi ! - powiedziałem - A co z Violetta ?
- Violetta była zmęczona ! - powiedziała Ludmiła
- Dobra to co , macie jeszcze coś ciekawego do opowiedzenia ? - zaśmiała się Francesca
- Coś się znajdzie ! - odparł Marco też z szerokim uśmiechem na twarzy.
Dalej opowiadaliśmy sobie różne ciekawe historie. Przy tym stwierdziłem że Ludmiła to całkiem niezła laska, ale Francesca wcale nie jest gorsza - zaśmiałem się sam do siebie ...

-------------------------------
Siema :) ! Na sam początek , tak wiem straaasznie nudny ten rozdział wyszedł ! - za to bardzo Was przepraszamy . Obiecujemy że następne będą bardziej śmieszne i ciekawsze ! Druga sprawa : chciałybyśmy Was zapytać czy chcielibyście żebyśmy wstawiły post "zapytaj bohatera" ? Pewnie wiecie o co chodzi dlatego powiem tylko tyle że będziecie mogli zadawać pytania kierując je do bohaterów bloga. I czy w ogóle ktoś by zadawał pytania xD ? Trzecia sprawa : Prosimy o komentarze ! I obiecujemy że od teraz rozdziały będą dodawane regularnie. Czyli tak mniej więcej co dwa / trzy dni. Bo chcemy żeby były troszeczkę dłuższe !
Czwarta sprawa : Sorki że na razie nie ma Leonetty , ale wszystko do czasu xD . Juz nie długo :) No to chyba tyle na dzisiaj ! Prosimy o komentarze buziaczki Natkaa^^ i Happy^^ :) ;)

środa, 9 lipca 2014

Rozdział 3


Po wyjściu z wody nawet się nie obejrzałam czy chłopak, którego poznałam zaledwie 10 minut temu wyszedł z wody. Szłam przed siebie cała trzęsąc się z zimna. Leon - bo tak chyba miał na imię, krzyknął do mnie żebym zaczekała, ale ja nie zważając na jego prośbę, szłam dalej. Podbiegł do mnie.
- Trzymaj będzie Ci cieplej ! - powiedział zarzucając swoją jeszcze suchą bluzę na moje plecy
- Wal się ! Nagle taki troskliwy się zrobiłeś ?! Było myśleć przed wrzuceniem mnie do wody ! - wykrzyknęłam mu prosto w twarz zrzucając z siebie jego bluzę.
- Przepraszam ... już się nie fochaj ! - dalej za mną biegł
- Teraz moim marzeniem jest wrócić do domu ! Rujnujesz mi pierwszy dzień wakacji ! A kim Ty w ogóle jesteś żeby mnie straszyć ?!
- Jestem Leon Verdas. Jeżdżę motorami. Moją pasją są wyścigi motocrossowe. Po wakacjach będę chodził do ...
- Serio ? Interesujące ! - odpowiedziałam z ironią w głosie i praktycznie nie usłyszałam żadnego słowa które wypowiedział bo nie interesują mnie typy takich ludzi. Bez żadnego słowa odeszłam... Na miejsce szłam zaledwie 5 minut. Dotarłam do dziewczyn i zauważyłam że one też nie miały za ciekawie, podczas mojej nieobecności. Każda, z którymś się kłóciła. Chyba właśnie to stąd Leon pochodzi, z tej paczki kretynów. - pomyślałam.
- Violetta ! Co Ci się stało ?!! - krzyknęła Francesca, która zobaczyła mnie mokrą
- Ten oto - wskazałam na Leona, który całą drogę szedł za mną - psychiczny człowiek ni z tego ni z owego wrzucił mnie do zimnej wody
- No to ciekawie ! No ale skoro wrzucił Cię do wody to czemu on również jest mokry ? - zapytała zdziwiona
- Bo się wkurzyłam, wrzuciłam go później ja i poszłam ! - odpowiedziałam patrząc morderczym wzrokiem, na dopiero co, poznanego chłopaka.
- Czyli taka vice versa ?
- No coś takiego, ale problem w tym że gościa nie znam i od tej pory już nienawidzę !!! No, ale widzę że u Was również nie za ciekawie ...
- Oj taak ! Chłopaki wyskoczyli nam z krzaków !
Francesca opowiedziała mi całą historię, jaka im się przydarzyła. Okazało się że miały podobnie jak ja , tyle że bez wody. Weszłam do namiotu, który jakimś cudem był rozłożony, i tam się przebrałam w suche ubrania. Wyszłam i dalej widziałam tych kretynów.
- Jeśli jeszcze raz chcecie nas przestraszyć to sobie darujcie... - powiedziałam - mamy babski wieczór ! Moglibyście już sobie pójść ? - mówiąc delikatnie, wyprosiłam ich.
- A co przeszkadzamy Ci ? - zapytał jakiś chłopak
- A wyobraź sobie że tak - powiedziałam
- To fajnie ! A może tak się przedstawimy ? - zaproponował drugi chłopak nie zważając na moje wyproszenie.
- Jakoś nie za bardzo nas interesujecie ! Idźcie sobie wreszcie ! - krzyknęła Ludmiła. Bo jak już wiadomo jest strasznie pewna siebie, ale tym razem było widać, że nie bardzo chce się kolesi pozbyć, bo jak znam moją przyjaciółkę, to spodobał jej się jeden. Nazywają go chyba Federico ... Ale jak to Ludmiła , nie chciała , abyśmy się czegoś domyśliły.


(wyglądała mniej więcej tak, gdy na niego spoglądała <3)

Znowu Francesca, patrzyłam na niejakiego Marco, który ogólnie rzecz biorąc był niczego sobie.  W ogóle co mnie to, to 'banda kretynów' , nic więcej ! - pomyślałam.
Był z nimi jeszcze jeden chłopak chyba miał na imię Maxi. To chyba on z nich wszystkich wydawał się najnormalniejszy.

Wtedy Francesca zdziwiła mnie tekstem "Możemy jednak się przedstawić". A ja szturchnęłam ją w ramię mówiąc "Francesca co Ty ?". Ona tylko "oj tam..., co nam szkodzi i tak nie mamy towarzystwa". Przekręciłam tylko teatralnie oczami i wstałam ( bo siedziała na kocu ~ od aut.). Odeszłam gdzieś dalej żeby nie móc słuchać ich rozmowy. Ale jednak, słyszałam jak mówią swoje imiona. Ludmiła przedstawiła również mnie, co przypasowało chyba Leonowi, bo gdy tylko usłyszał moje imię, zaczął iść w moją stronę. 

- Jeżeli znów masz zamiar wrzucić mnie do wody to błagam Cię nie rób tego ! - powiedziałam, odsuwając się o parę kroków do tyłu.
- Nie bój się Violu..., tym razem nie zrobię sobie tej przyjemności - odpowiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
(wyglądał tak <3)
- A ja Ci nie wierzę ! I nie mów do mnie Violu. Tak mogą mówić do mnie tylko przyjaciele. A Ty do nich nie należysz ! - powiedziałam odsuwając się od niego do tyłu.
- Możemy pogadać jak normalni ludzie ? - zapytał
- Z Tobą ?! Na pewno nie ! - zaśmiałam się
- A to dlaczego ? Masz coś do mnie ?! - powiedział i zaczął iść w moją stronę
- Leon no weź już przestań proszę Cię !
- No dobra ! Nie jestem taki chamski za jakiego mnie masz... - powiedział, ale ja i tak stałam metr dalej od niego. - a więc Violetto..., może opowiesz mi coś o sobie ?
- Chcesz coś o mnie wiedzieć ?
- Tak
- To powiem Ci tyle, że ja nie jestem, tak zaślepiona jak moje przyjaciółki !
- Co masz na myśli ? - zapytał wyraźnie zdziwiony
- To że ... nie ufam ludziom od tak. Szczególnie poznanym tak, jak ja dzisiaj Ciebie !
- Dobra, widzę że to nie ma sensu ! - powiedział odchodząc
- Co nie ma sensu ?
- Rozmowa z Tobą ! I w ogóle poznanie Cię ! Żałuję całego dzisiejszego dnia ! A miało być taaak fajnie !
- O i własnie z tym się z Tobą dzisiaj zgodzę ! - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- Taa  - odpowiedział i poszedł
Po naszej jakże rozwiniętej rozmowie, poszłam do miejsca w którym siedziały moje przyjaciółki. Były tak zapatrzone w chłopaków i ich opowiadania że nie zauważyły jak powiedziałam im że idę do domu ! Wzięłam swoje manatki oraz rower i ruszył w swoje miejsce zamieszkania. Jak się okazało Leon zrobił to samo.

----------------------------------------
To tyle jak na rozdział 3 ! Zapraszamy do czytania i komentowania ! Proszę Was jeśli czytacie rozdział to zostawcie po sobie choć jeden komentarz. Ten jeden komentarz a tyle może ... :) Dzisiaj jest więcej zdjęć niż zwykle ! Za jakiekolwiek błędy przepraszam :). A i jeszcze jedno..., rozdział na tam tym blogu powinien pojawić się jutro. Znowu tutaj, na razie nic nie obiecuję bo nie wiem ! I jeszcze raz proszę : KOMENTUJCIE ;) !!! Bo pod rozdziałem 2 nie było w ogóle komentarzy, chyba że za często dodajemy rozdziały ... ??? W następnym rozdziale będzie więcej opowieści "oczami chłopaków" ...
Pozdrawiamy i prosimy o komentarze Natkaa^^ i Happy^^


Rozdzial 2

*Federico*
Zadzwoniłem do chłopaków i poinformowałem ich o dzisiejszej imprezie. Zgodzili się, ale podobnie jak Leon byli zdziwieni moim pomysłem na przejażdżkę do lasu. Haha może być ciekawie - uśmiechnąłem się sam do siebie.
*Violetta*
Dojechaliśmy na wyznaczone miejsce, po upływie 30 minut. Ponieważ było jeszcze dość widno, postanowiłyśmy usiąść sobie przy cicho szumiącej wodzie.
- Ale najpierw rozłóżmy namiot - powiedziała Francesca
- Oj Fran !!! My wiemy, że jesteś przesadna ze sprzątaniem i utrzymywaniem wszystkiego w jak najlepszym porządku, ale jesteśmy na wakacjach! Wyluzuj! - powiedziała Ludmiła.
- Dobra, nie chcecie, to nie poradzę sobie sama
- Dobra, Ludmiła idziemy pomóc naszej kochanej przyjaciółce... - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy.
Przy rozkładaniu namiotu mieliśmy dużo zabawy, gdyż w żaden sposób nie mogłyśmy sobie z nim poradzić. Ale ten śmiech, nasz był do czasu, bo gdy już na serio nie można było go rozłożyć to się tak wkurzyłyśmy że mało co go nie podarłyśmy...
*Leon*
Dojechaliśmy wszyscy do domu Federa. Czekaliśmy aż nasz przyjaciel wyjdzie przed dom.
- Siema ! - krzyknąłem widząc kolegę wychodzącego zza domu
- Siema chłopaki. Która godzina ? - zapytał
- Właśnie 22:15 - odpowiedziałem
- O to jeszcze lepiej ! - krzyknął I ruszyliśmy przed siebie. Jechaliśmy tak ok. 20 minut kiedy nagle zza krzaków usłyszeliśmy śmiechy, jakby dziewczyn. Zaproponowałem abyśmy podeszli do nich bliżej, ale w taki sposób aby nas nie zauważyły. Wszyscy zakradliśmy się i obserwowaliśmy je zza jakiś wielkich krzaków.
*Violetta*
  Rozkładając ten cholerny namiot i męcząc się przy tym niemiłosiernie usłyszałam dźwięk, jakby strzykniecie gałęzi gdzieś tu niedaleko,ale nie przejęłam się tym za bardzo, bo jak to w lesie , wszystkiego się można spodziewać.
- Dziewczyny ... , dajmy się już na spokój z tym namiotem ! Ja idę po drewno , żeby rozpalić ognisko. - powiedziałam
- Masz racje Violu. Jasne idź ! - powiedziała Francesca
No i tak jak powiedziałam , tak tez zrobiłam. Idąc tak w głąb lasu zatrzymałam się w miejscu, w którym znajdowało się mnóstwo drewna do rozpalenia ognia. Nagle zza drzewa wyskakuje mi chłopak, który krzyknął "Buu" !!! Ja cala przestraszona i zdenerwowana, gdyż byłam zamyślona i nuciłam sobie piosenkę wyrzuciłam za siebie drewno , które miałam w reku, z czego jeden kawałek walnął w jego łeb. Przestraszam się ze coś mu się stało, bo upadł, podbiegłam do niego od razu ukucnęłam i zaczęłam do niego mówić "halo halo nic Ci nie jest ?" Kiedy zaczęłam wyciągać telefon z moich jeansowych shortow, w celu dzwonienia po karetkę, chłopak raptownie podniósł się i jakby nic sobie z tego nie robił zarzucił mnie na jedno swoje ramie i zaczął biec w stronę wody. Zaczęłam walić go w plecy , ale co ja głupia myślałam ! Ze od tak mnie puści ?! Zaczęłam się wiec wyrywać. Chłopak był chyba nieźle napakowany bo miał tyle siły ze ja w żaden sposób nie mogłam się uwolnić.  Zbliżał się do wody i wtedy nagle zatrzymał się na brzegu. Uff... - odetchnęłam z ulga, bo myślałam, ze już mnie do niej wrzuci. Po chwili namysłu wrzucił mnie do niej , a ja nawet nie zdążyłam krzyknąć aby tego nie robił. Nim się spostrzegłam zobaczyłam ze jestem w wodzie, calutka mokra. Wypłynęłam na powierzchnie wody i zobaczyłam szczerzącego się chłopaka. Wkurzona popłynęłam na brzeg wody. Chłopak wyciągnął rękę w moja stronę, aby pomoc mi wyjść. A ja niewiele myśląc chwyciłam za nią i pociągnęłam nieznajomego  do wody. Słychać było tylko wielki plusk, z czego to teraz ja miałam bekę. Wyszłam z wody.
- Czy Ty jesteś normalny ?! - zaczęłam - nie dość ze mnie straszysz to jeszcze ni z tego ni z owego wrzucasz mnie do wody !!!!!! Jesteś jakimś nienormalnym psychopata !!!!!!!
- A możne tak na początek : Czesi. Jestem Leon ... a Ty ? - wyciągnął rękę w moja stronę
- Na takie coś trzeba sobie zasłużyć! - cala mokra powędrowałam w stronę 'namiotu'.
-------------------------------------------------
Nareszcie poprawiłam błędy (chyba wszystkie). Rozdział miał być jeszcze wczoraj ale nie zdążyłam ich już poprawić.... Tssa, lenia miałam. Ale za to macie dzisiaj xd Jeżeli są jakieś błedy ortograficzne, interpunkcyjne to przepraszam, ale nie chce mi się ich już szukać. Więc miłego czytania!
PS. Nie wiem kiedy rozdział.
  Happy^^, Natka^^




piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 1

Właśnie rozpoczęły się wakacje. Po dwóch miesiącach, pierwszy rok będę chodzić do studio.  Kocham śpiewać, tańczyć, grać - to jest moja pasja. Wraz z moimi przyjaciółkami , Ludmiłą i Francescą postanowiłyśmy, iż w te wakacje więcej czasu będziemy spędzać ze sobą.
- Dziewczyny, mam pomysł abyśmy dzisiejszą noc spędziły w lesie - zaproponowałam
- W lesie ?! - zapytała Francesca
- No tak. Zrobimy sobie taki mały biwak- odpowiedziałam
- Ale w którym lesie ?
- Tym niedaleko mojego domu , napewno wiesz ... - powiedziałam
- Ale na czym będziemy spać ? - zapytała z niedowierzaniem Ludmiła
- Weźmiemy śpiwory oraz namiot - odpowiedziałam
- W sumie to może być ciekawie - zaśmiała się Francesca
- No dobra. Niech wam będzie. - przytaknęła Ludmiła
- Super ! To co ok. 19 koło mojego domu ? Jest najbliżej !
- Ok - odpowiedziały równocześnie.Potem wszystkie pożegnałyśmy się i rozeszłyśmy do swoich domów, w celu przygotowania się. Na pewno będzie idealnie ! - pomyślałam. Ruszyłam w stronę domu , przy którym byłam po upływie 10 minut. Przebrałam się w wygodne ciuchy. Potem zachciało mi się jeść i w związku z tym zamówiłam pizzę. Potem spakowałam kilka niezbędnych rzeczy na naszą wyprawę, po czym spojrzałam na zegarek. Już 18:36 ?!!! - pomyślałam. Szybko pobiegłam po rower i wzięłam przygotowane wcześniej pare drobiazgów. Z oddali zobaczyłam nadjeżdżające rowerami moje przyjaciółki. Pomachałam do nich na przywitanie, i zeszłam z roweru, aby się przywitać. Po chwili ruszyłyśmy przed siebie.

* Leon *
Właśnie dowiedziałem się, że po wakacjach będę chodził do Studio On Beat. Strasznie się ucieszyłem, bo kochałem śpiewać, tańczyć, grać - to dla mnie wszystko ! Od razu pobiegłem do Lary, mojej dziewczyny, aby ją o tym poinformować. Myślałem że się ucieszy z szczęścia swojego chłopaka, ale pomyliłem się.
- Znaczy że teraz będziesz mieć mniej dla mnie czasu ... - zaczęła z wyraźnym smutkiem w oczach
- Nie skarbie. Wszystko będzie tak jak dawniej. - powiedziałem ujmując jej twarz delikatnie w dłonie. Ona tylko przesunęła się do mnie i pocałowała czule w usta.
- A to za co ? - zapytałem po oderwaniu się od niej
- Za to że jesteś ! - powiedziała
- Kocham Cię !
- Ja też Cię kocham
* 15 minut później *
- Leon ... - zaczęła Lara - wyskoczymy dzisiaj do kina wieczorem ?
- Wiesz ... , z chęcią, ale umówiłem się już na wieczór z chłopakami. Bo Federico zaproponował abyśmy uczcili dzisiejszy dzień. No wiesz ... zakończenie roku. - odpowiedziałem
- Szkoda ... A gdzie idziecie ?
- Nie wiem. Powiedział że zobaczymy jak przyjdziemy
- Fajnie macie ...
- Moglabyś pójść z nami ale to ma być męski wieczór
- Jasne. To ja już lecę. Bawcię się dobrze. Zobaczymy się jutro ?
- No pewnie. - odpowiedziałem i dałem jej buziaka na pożegnanie.
Ciekawy jestem ci ciekawego wymyśli Federico. Moje rozmyślania przerwał dzwoniący telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem zdjęcie Federico.
- Halo ?
- Siema stary ! Dzwonię , aby zapytać się Ciebie czy nie przeszkadzałoby Ci jakby dzisiaj wieczorem wpadli do nas Marco i Maxi ? - zapytał Federico
- Jasne że nie ! A co będziemy robić ?
- Weźcie rowery. Pojedziemy na przejażdżkę do lasu o 10 wieczorem.
- To do lasu zajedziemy o 12 w nocy. Serio ?! - zdziwiłem się
- No nie mów że się boisz ... ? - zapytał śmiejąc się przy tym
- Ja ?! Bać ?! Chyba sobie żartujesz ! O 20 rowerem u Ciebie ? - zapytałem
- Tak - odpowiedział

-------------------------------
Heloł ewribadi !!! Przybywamy do Was z pierwszym rozdziałem. Mamy nadzieję że się spodoba i komentarze i obserwatorów. A teraz zmykamy i idziemy się opalać. SejooNaraa!!!

wtorek, 1 lipca 2014

Prolog ( przedstawienie postaci )

Violetta Castillo
18-letnia szczupła, miła dziewczyna. Nie lubiąca się wywyższać zawsze skromna ale pewna siebie. Uczęszcza do Studio On Beat, gdzie uczy się tańczyć, śpiewać i grać na różnych instrumentach. Marzy by kiedyś do drzwi jej serca, zapukał chłopak szczery, który sprawi by uśmiech na jej twarzy nigdy nie znikł. Sądzi jednak że to tylko marzenia i jeszcze długo nie znajdzie tej 'drugiej połówki'. Ma dwie najlepsze przyjaciółki, Francesca i Ludmiła. Zawsze są gdy ich potrzebuje. Przeżyły razem wiele wspaniałych chwil, których nie zapomną do końca życia. Jej rodzice, Maria i German mieszkają w Los Angeles gdzie pracują. Matka jest sławną modelką, a ojciec prowadzi ogromną firmę. Dziewczyna często odwiedza swoich rodziców. Umarła babcia przepisała jej swój wielki dom, w którym teraz mieszka. Na utrzymanie się, pieniądze wysyłają jej rodzice.

Leon Verdas
18-letni niepowtarzalnie przystojny, wysoki chłopak. Uczęszcza do Studio On Beat oraz na Motocross. Świetnie jeździ na motorach, zarówno jak i niesamowicie tańczy, gra oraz śpiewa. Ma dziewczynę imieniem Lara, z którą jak twierdzi jest bardzo szczęśliwy. Jego najlepszym kumplem jest Federico. Znają się od przedszkola z czego często rozmawiają, szczególnie o dziewczynach. Leon mieszka w bardzo dużym domu z rodzicami. Jednak rodzice obiecali mu że dom, ten już niedługo będzie tylko jego.

Francesca Comello
20-letnia miła, przyjacielska dziewczyna. Najlepsza przyjaciółka Violetty i Ludmiły. Uczęszcza do Studio On Beat. Umie grać na gitarze jak profesjonalistka. Świetnie śpiewa. Szuka 'drugiej połówki'.

Federico Pasquarelli
20-letni mega przystojny, wysportowany chłopak. Najlepszy przyjaciel Leona. Uczęszcza do Studio On Beat oraz na Motocross. Tak samo jak jego przyjaciel, świetnie jeździ na motorze zarówno jak i śpiewa i gra na gitarze. Mieszka sam w domu niedaleko domu Leona. Podoba mu się pewna dziewczyna, ale nie wie jak do niej zagadać.

Ludmiła Ferro
19-letnia piękna, wysoka blondynka. Jest miła, przyjacielska oraz bardzo pewna siebie. Po mimo iż jest miła, zawsze musi postawić na swoim. Nie lubi się wywyższać ani pokazywać jaki ona to ma wielki talent. Kocha śpiewać. Jest to jej największe hobby. Jej najlepszymi przyjaciółkami są Violetta i Francesca. Również uczęszcza do Studio On Beat. Mieszka sama w willi z basenem. Jej rodzice wraz z bratem mieszkają w Londynie i praktycznie w ogóle nie utrzymują kontaktów. Na razie nie szuka chłopaka.

Marco
20-letni przystojny, szczery, miły chłopak. Uczęszcza do Studio On Beat. Świetnie śpiewa. Marzy o karierze śpiewaka. Chciałby kiedyś spróbować jeździć na motorze, ale uważa że nie ma wystarczającego talentu. Świetnie gra na gitarze jak i keyboardzie. Mieszka sam w domu. Na razie nie planuje mieć dziewczyny.

Lara Baroni
19-letnia piękna dziewczyna. Uważa się za dziewczynę, która może wszystko. Jest dziewczyną Leona. Jest z nim tylko dlatego, że jest lubiany i znany. Podoba jej się były chłopak Violetty, Diego. I z racji tego Violette uznaje za wroga.

Diego Dominguez
20-letni pewny siebie chłopak. Udaje że jest czarujący, miły itp. a tak naprawdę jest wredny. Jego pewność siebie, powoduje że zawsze musi postawić na swoim i nie odpuści jak tego nie dostanie.

Czy Leon zmieni zdanie jeśli chodzi o Lare ?
Czy Violetta pozna w końcu tego chłopaka o którym marzyła ?
Czy Federico zdobędzie odwagę, by zagadać do swojej wybranki ?
Czy Lara powie Leonowi prawdę ?

Na te pytania znajdziecie odpowiedzi podczas czytania rozdziałów !!! Zapraszamy :)

-------------------------------
No i mamy prolog ! Mamy nadzieję że się spodoba ! Prosimy o komentarze !
Pozdrawiamy :) Natkaa^^ i Happy^^