sobota, 25 października 2014

Rozdział 26 "No dobrze! Ale gdzie w takim razie on teraz jest?"

*Francesca*
Dochodzi godzina 11, a Leona nadal nie ma. Myślałam, że raczej nie wystawia ludzi do wiatru. Dobra, ale jeszcze ma chwilę czasu, nie będę taka wyliczona.
- Hej Fran - zeszła na dół zaspana Violetta
- Hej Violu! - odpowiedziałam
- Czekasz na kogos? - zapytała, ziewajac i siadając na kanapie
- Nieeee, dlaczego? - sklamalam
- No nie wiem... trzymasz w ręku telefon, chodzisz w to i z powrotem, a w Twoich oczach widać niecierpliwośc. A wiesz, nawet nie wiem skad mi to przyszło do głowy! - powiedziała ironicznie
- Zaraz przyjdą! Wyjde na moment na dwór! - powiedziałam zmieniając temat
- Spoko - odpowiedziała
Wyszłam na dwór i spojrzałam na zegarek. Była 11:40. Żarty się skończyły. Jak byl umówiony, to nie rozumiem o co chodzi. Wczoraj jak do mnie dzwonił byl taki rozochocony... A może zaspał? To go obudze! Dobra Fran! Dzwoń! - bilam się z myślami. Kiedy w końcu postanowiłam zadzwonić. Cały czas włączała się sekretarka. Teraz to się przestraszylam. Dzwoniłam 35 razy i nic. Postanowiłam, jednak powiedzieć o zaistniałej sytuacji Violi.
- Violu... - powiedziałam wchodząc do domu z mina zbitego psa
- Tak? - zapytała - Fran! Mów bo zaczynam się bać!
- Ostatnio jak Leon u Ciebie byl, to poprosiłam go żeby opowiedział mi cała historię z Lara. Powiedział że chce udowodnić Ci że mowi prawdę, a Lara kłamie żeby zapłacil za to ze ja zostawil. No to zaproponowałam mu że mu pomogę. Wymyslelismy plan, że Leon niby z tobą zerwał i że bardzo żałuję tego że rozstał się z Lara. Kiedy będzie odpowiedni moment zapyta się jej czy nie warto było powiedzieć mu prosto w oczy co do niego czuje tylko tak kłamać. Jeśli ona powie 'no może' czy coś w tym stylu on to nagra i to nagranie pokaże tobie żeby udowodnić ci że bardzo mu na tobie zależy i że nigdy by cię nie oklamal.
- No dobrze! Ale gdzie w takim razie on teraz jest?
- To jest bardzo dobre pytanie, bo sama chciałabym to wiedzieć! - odpowiedziałam
- Ale gdzie i kiedy byliście umówieni?! - zapytała zaniepokojona
- Dzisiaj o 11! Już zaraz będzie 13, a go ciągle nie ma!
- On taki nie jest! Uprzedziłby gdyby miał nie przyjść! Coś musiało się stać! - martwiła się - A próbowałaś do niego zadzwonić?
- Dokładnie 35 razy i nic!
- Boże! - złapała się za głowę
- Czyli zależy Ci na nim?
- Co to w ogóle za pytanie? Ja go kocham! - powiedziała
- Chodź, pojedziemy do niego do domu! - powiedziała Fran. Bez żadnego zastanowienia wsiadłyśmy w samochód i pojechałyśmy do domu Leona. Stałyśmy przed drzwiami chyba z pół godziny i nic. Teraz to Violetta próbowała się do niego dodzwonić i cały czas sekretarka. Widać było, że się martwiła.
- Zadzwonię do Federico, może poszedł do niego... - zaproponowałam
- Jasne! Dzwoń! - powiedziała
/Rozmowa Francesci i Federico/
- Halo? - odebrał po trzech sygnałach
- Federico?
- Tak - odpowiedział
- Fede tu Francesca! Słuchaj jest może u Ciebie Leon? - zapytałam
- Nie, a niby czemu miałby tu być? - zdziwił się
- Bo był ze mną umówiony, bo mieliśmy załatwić razem pewną sprawę i miał być na 11 u mnie w domu, a jest już po 13, więc pomyślałam że może jest u Ciebie.
- Nie, nie ma. A próbowałaś do niego zadzwonić?
- Dokładnie 35 razy, a później Violetta jeszcze kilkanaście razy i nic. Cały czas sekretarka! - odpowiedziałam
- A może zaspał!
- Boże! Fede! Ale nie odbiera telefonów, nie ma go w domu, nie daje w ogóle znaku życia! Jakby się pod ziemię zapadł! - powiedziałam
- Nie wiem, Fran co mam Ci teraz powiedzieć! Poczekajcie jeszcze trochę, może się odezwie. Jeżeli do 18 nie da znaku życia. Zaczniemy go szukać! Słuchaj, ja spróbuję do niego jeszcze zadzwonić, a jeśli nie da rady, to zadzwonię do jego rodziców, może do nich pojechał, albo oni wiedzą gdzie on jest! - powiedział
- Okej, dziękuję! Tylko jakby coś to od razu daj znać! - powiedziałam
- Spoko. Do zobaczenia!
/Koniec rozmowy/
Po skończonej rozmowie z Federico, powiedziałam Violetcie przebieg naszej rozmowy. Nie wiem, nawet kiedy łzy zaczęły spływać po jej policzku. Podeszłam do niej i objęłam ją ramieniem.
- Wszystko będzie dobrze! Uspokój się! - pocieszałam ją.
Wróciłyśmy do domu, w którym ponownie kilkakrotnie próbowałam się do niego dodzwonić, ale bez rezultatów. Nim się obejrzałam była już godzina 18, i równo minuta w minutę zadzwoniłam do Federico z nadzieją uzyskania jakichś informacji.
/Rozmowa Federico i Francesci/
- Tak? - odebrał
- I masz jakieś informacje? - zapytałam
- Nic. Nikt nic nie wie, Leon nie odbiera, a jego rodzice nic nie wiedzieli o jego zaginięciu. Fran, chyba powinniśmy zawiadomić policję, bo to nie wygląda najlepiej.
- Tak, myślałam o tym samym...
- A jak się trzyma Violetta? - zapytał
- Ona strasznie się o niego boi. Bolała ją głowa i położyła się trochę. Ona i tak dużo przez ostatni czas przeszła! - odpowiedziałam
- A co się takiego stało? - zapytał zdezorientowany
- Aaa no tak bo Ty nic nie wiesz... Zaczęło się wszystko tak (...) - opowiedziałam mu całą historię
- WoW! No to masz rację, trochę przeszła przez ostatni czas. Musisz ją teraz wspierać!
- Wiem - odpowiedziałam
- To co zawiadamiamy policję? - zapytał
- Chyba trzeba! - powiedziałam zrezygnowanym głosem - to zadzwoń i daj mi potem o wszystkim znać!
- Dobrze! A Ty trzymaj telefon cały czas przy sobie!
- Jasne! - odpowiedziałam
/Koniec rozmowy/
Poszłam od razu do Violetty. Weszłam na górę i zapukałam do pokoju. W zamian usłyszałam tylko ciche "Proszę...".
- Hej. Jak się czujesz? - zapytałam otwierając drzwi
- A jak mam się czuć? - odpowiedziała pytaniem na pytanie
- Boli Cię jeszcze głowa?
- Trochę! - odpowiedziała
- Słuchaj, ustaliłam z Federico pewną istotną rzecz, którą powinnaś wiedzieć. Fede zawiadomi policję o zaginięciu Leona.
- W porządku. Chyba to będzie najlepsze wyjście z tej sytuacji - powiedziała
- Też tak myślę! Poczekaj chwile, Fede dzwoni, a jak miał zawiadomić policję to miał mi dać znać!
- To odbierz! - poganiała mnie
/Rozmowa Francesci i Federico/
- Halo? - odebrałam
- Zawiadomiłem policję! Powiedzieli, że muszę przyjść osobiście złożyć zeznania i Ty też, bo to Ty w sumie wiesz z nas wszystkich najwięcej! Ale póki co posprawdzają wszystkie szpitale w okolicy i zadzwonią do Ciebie, bo poprosiłem ich żeby w razie co dzwonili do ciebie i podałem im Twój numer. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? - zapytał
- Jasne, że nie! - odpowiedziałam
- Dobra! To ja kończę, czekaj na telefon od policjanta! - powiedział
- Okej. Paa
/Koniec rozmowy/
- I jak? - zapytała Violetta
- Powiadomił policję i mają sprawdzić na razie wszystkie szpitale w okolicy, czy nie ma Leona. Mam czekać na ich telefon!
- Dobrze! Dziękuję! - powiedziała
- Za co? - zapytałam
- Za wszystko! Za to że mnie tak wspierasz i mi pomagasz... - powiedziała
- Bo jestem Twoją przyjaciółką. Nie mogłabym inaczej! - powiedziałam, zgodnie z prawdą, po czym się przytuliłyśmy. Po pewnym czasie usłyszałam dzwonek mojej komórki. Na wyświetlaczu zobaczyłam obcy numer. Od razu sięgnęłam po telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Był to policjant.
- Dzień dobry policjant (...) dzwonię w sprawie zaginięcia Leona Verdasa.
- A tak. Dzień dobry! Ma pan jakieś informacje dotyczące Leona? - zapytałam
- Tak. Niestety muszę pani powiedzieć że...


**************************************************************************************************************
Hejka! Jak myślicie Leon się znalazł czy nie? Mam nadzieję, że rozdział się podoba! Czekam na komentarze OD RÓŻNYCH OSÓB. Chciałam Was jeszcze poinformować, iż za tydzień będzie ostatni rozdział, i przez dwa tygodnie rozdziału nie będzie. Mianowicie rozdział 28 pojawi się 22.11.2014r., ponieważ mam urodziny 16 listopada, a 15 przychodzi do mnie czterech kolegów i dwie przyjaciółki. Znowu 16 rodzina. Cały tydzień będę sprzątała i przygotowywała wszystko, więc nie bardzo będę miała po prostu kiedy napisać. A w następnym tygodniu po urodzinach będzie szkoła i też nie bardzo będę miała kiedy, dlatego jak już mówiłam rozdział 28 będzie w sobotę 22.11.2014r. Przepraszamy za jakiekolwiek utrudnienia. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie :')! 
Bardzo zdziwila mnie ilosc komentarzy pod ostatnim rozdzialem... tak malo... 
Pomimo to, postanowilam dodac rozdział, bo po rozdziale 27, 28 pojawi sie dopiero pozniej... 
Mam nadzieje, ze bedzie te...

19 komentarzy = rozdział 27

Pozdrawiam i do rozdziału 27 ;*

Rozdział 25 "Będę o Ciebie walczył"

- Leon ja... sądzę że lepiej i dla mnie i dla Ciebie będzie jak zrobimy sobie przerwę - powiedziała
- Co? - zdziwiłem się, na co ona nic nie odpowiedziała - Ty chyba sobie żartujesz...
- Nie. A teraz proszę Cię zostaw mnie samą - powiedziała, pokazując ręką na drzwi.
- Dobrze. Jak chcesz. Ale wiedz, że ja tak łatwo nie odpuszczę. Będę o Ciebie walczył. Udowodnię Ci to, że mówię prawdę, a Lara nie. - powiedziałem i trzaskając drzwiami wyszedłem z pokoju. W pewnym momencie na kogoś wpadłem. Była to Francesca.
- Wszystko słyszałaś... - powiedziałem. Na co ona tylko kiwnęła lekko głową.
- Możemy porozmawiać? - zapytała
- Hmm... no dobrze - powiedziałem, po czym dziewczyna zaprosiła mnie do kuchni.
- Opowiesz mi co się tak naprawdę między Wami stało? Tylko prawdę, okey?
- No to było tak... (...) - opowiedziałem jej całą historię od początku do końca.
- WoW! - zdziwiła się - Jak to można tak od tak wymyślać sobie takie niestworzone historie i być z tego zadowolonym! - nie dowierzała
- Ja też tego nie wiem, ale najwyraźniej można. Muszę po prostu wymyslec jakiś plan żeby udowodnić Violetcie że mówię prawdę. Będę o nią walczył! - powiedziałem stanowczo i już chciałem wychodzić, kiedy czarnowłosa dziewczyna mnie zatrzymała.
- Widzę, że bardzo zależy Ci na Violi... - powiedziała
- Tak, bardzo - odpowiedziałem
- Pomogę Ci udowodnić to że Lara kłamie. Tylko najpierw muszę zapytać się Violetty czy chciałaby dalej z tobą być, bo jeśli nie, to nie będę zmuszać jej do tego.
- Dziękuje Ci Fran, ale nie chce Cię mieszać w jakieś bagno! - powiedziałem
- Jeśli nie chcesz, to nie, ale Violetta jest moja przyjaciółka i chciałbym żeby była szczęśliwa. A z Tobą na pewno będzie - uśmiechnęła się do mnie
- No dobra! To co robimy? - zapytałem
- Jeszcze nie wiem, ale spokojnie, coś wymyślimy - powiedziała. Poszedłem do domu Violetty, po czym wziąłem swoje rzeczy i pojechałem do siebie. Poszedłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Wymyślając podstęp jak przyłapać Lare, zasnąłem.
***Następny dzień***
Obudziłem się rano i jakbym nagle dostał olśnienia! Mam świetny pomysł jak rozwiązać to wszystko. Szybko zadzwoniłem do Francesci.
- Halo? - odebrała zaspanym głosem
- Fran! Mam pomysł! Wiem jak to wszystko rozwiązać! - krzyczałem szczęśliwy z sukcesu
- Ale co?! - zapytała
- No to wszystko z Violettą i Lara! - powiedziałem
- Aaa! Cieszę się ale później do Ciebie oddzwonie, bo jak słyszysz... jeszcze śpię! - powiedziała
- Przyjdź do mnie, dzisiaj o 12, to wszystko Ci opowiem!
- Dobra! Dobra! Paa! - powiedziała po czym się rozłączyła.
Zadowolony ubrałem się, po czym zszedłem coś zjeść. Ale przez te moje podekscytowanie nie miałem ochoty na nic. Usiadłem na kanapie i z niecierpliwością, czekałem na Fran. W punkt 12, usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi. Od razu poszedłem by je otworzyć. W drzwiach ujrzałem nikogo innego niż Francesce.
- Wejdź - powiedziałem po przywitaniu się, po czym dziewczyna posłusznie wykonała moje polecenie.
- No i na jaki pomysł wpadłeś, geniuszu! - powiedziała Fran
- Udam, że się rozstałem z Violettą i poszło to na dobre. Będę przy niej żałował, że się z nią rozstałem i będę chciał do niej wrócić. Gdy już się zgodzi, żebyśmy do siebie wrócili to pójdziemy do mnie do domu, i gdy będzie już odpowiedni moment, zapytam się jej czy nie lepiej było powiedzieć mi prosto w twarz, że mnie nadal kocha i że chciałaby do mnie wrócić niż wymyślać takie kłamstwo, i gdy ona powie że "no może..." czy coś podobnego, nagram to dyktafonem i porostu ją znowu rzucę i pokaże to Violetcie.
- No, no całkiem radykalne. Bo jeśli skapnie się o co chodzi to co wtedy?!
- Nie wiem, ale załóżmy że pójdzie po mojej myśli!
- A jeśli nie przyzna Ci racji, że lepiej było powiedzieć prawdę? - zapytała
- Fran! Na razie przyjmijmy, że połknie haczyk - uśmiechnąłem się do niej.
- To dzwoń do niej i umów się na spotkanie! - popędzała mnie
- Uff... no dobra! Trzymaj kciuki! - powiedziałem niepewnie, po czym wykręciłem numer do Lary.
(...) (rozmowa Lary i Leona)
- I...? - zapytała Fran, patrząc na moją smutną minę
- ... zgodziła się! - krzyknąłem
- Aaaaa świetnie. To gdzie i kiedy?
- Jeszcze dzisiaj o 18, w Resto! - powiedziałem
- Pierwsze koty za płoty! - powiedziała Fran i ze szczęścia się do mnie przytuliła - tylko trzymaj się planu, żebyś nie uległ pokusie
- Jej? Na pewno nie! O to nie musisz się martwić - powiedziałem
- Okey! To ja lecę, żeby Violetta się czegoś nie domyśliła. Jak już będzie po spotkaniu, to koniecznie do mnie zadzwoń! A jak nie będę odbierać, to znaczy, że jestem z Violettą i zaraz oddzwonię, ok?
- Jasne! - powiedziałem, ale już bez entuzjazmu
- Ej! Nie cieszysz się? - zapytała
- Cieszę, tylko zastanawiam się czy dobrze robimy? - powiedziałem, analizując w głowie to wszystko od początku.
- A dlaczego niby, nie? - zapytała
- Nie wiem... nie ważne! Nie słuchaj mnie! - powiedziałem
- Okey. To powodzenia i pamiętaj, zadzwoń do mnie!
- Okey. To paa - powiedziałem, po czym zamknąłem drzwi po wyjściu Fran. Poszedłem do kuchni, zrobiłem sobie kanapkę i usiadłem na kanapie włączając jakiś film. Po zjedzeniu, położyłem się i dalej oglądałem film, ale w myślach miałem przebieg dzisiejszego spotkania. Gdy film, który mnie zaciekawił, minął spojrzałem na zegarek i zobaczyłem iż jest godzina 17.35, niechętnie wstałem z kanapy i poszedłem się trochę ogarnąć, przed wyjściem. Gdy byłem już gotowy, wziąłem kluczyki od samochodu z komody i wyszedłem z domu. Podjechałem pod Resto i przed samym wejściem do baru wziąłem głęboki oddech. "No to idę" - powiedziałem do siebie. Gdy wszedłem do baru przy jednym że stolików zobaczyłem Lare. Niepewnie się do niej uśmiechnąłem i spokojnym krokiem podążałem ku dziewczynie.
- Cześć - dałem jej buziaka w policzek, po czym usiadłem naprzeciwko.
- To czemu chciałeś się spotkać? - zapytała
- Lara... - przeciągnąłem - muszę Ci coś powiedzieć... zerwałem z Violettą i uważam że słusznie zrobiłem. Uświadomiłem sobie że kochałem, kocham i będę kochał tylko jedną osobę, która jesteś Ty - ostatnie słowa ledwo mi przeszły przez gardło.
- Naprawdę? - zapytała z szerokim uśmiechem na twarzy
- Tak, naprawdę - powiedziałem - chciałbym, żebyś mi wybaczyła to, że Cię zostawiłem, byłem głupi...
- I... - dalej na coś wyczekiwała, a ja trzy razy zastanawiałem się czy się z tego nie wycofać, ale nie mogę, muszę zrobić to dla Violetty i dla siebie. Żebyśmy znowu byli razem.
- Chciałbym się zapytać czy znów będziemy razem? - zapytałem, w między czasie z 10 razy przełykając ślinę.
- No jasne, że tak. Nawet nie wiesz ile czasu na to czekałam! - powiedziała, po czym wstała i usiadła mi na kolanach.

" A ja już nie mogę się doczekać, kiedy kolejny raz z tobą zerwe" - pomyślałem.
- To co może idziemy do mnie? - zapytałem, ciągle podekscytowanej Lary
- No pewnie - powiedziała. Łapiąc się za ręce wyszliśmy z baru i skierowaliśmy się w stronę mojego samochodu. Po upływie 10 minut byliśmy już pod moim domem. Wyszliśmy z samochodu i poszliśmy do domu. Tam postanowiłem zacząć działać.
- Napijemy się wina? - zapytałem
- Jasne - powiedziała, siadając na kanapie. Nalałem po pół kieliszka czerwonej cieczy i jeden podałem dziewczynie.
- Wiesz co, zaraz wrócę. Pójdę do łazienki.
- Spoko - kiwnęła głową. Tak jak powiedziałem, tak też zrobiłem. Poszedłem do łazienki, z czego skorzystałem z okazji i napisałem sms-a do Fran. "Wszystko idzie zgodnie z planem". Włączyłem dyktafon, schowałem telefon do kieszeni i wyszedłem z łazienki. Uśmiechnąłem się do siedzącej na sofie dziewczyny, po czym sięgnąłem po kieliszek. W pewnym momencie postanowiłem zacząć.
- Widzisz, nie lepiej było mi prosto powiedzieć, że dalej coś do mnie czujesz i że chciałabyś do mnie wrócić, niż wymyślać takie kłamstwo? - wydusiłem
- A wróciłbyś do mnie?
- A wróciłem?
- No...
- No więc nie lepiej było mi prosto w twarz powiedzieć? - zapytałem
- No, może i by było lepiej ... - powiedziała - ale i tak nie żałuję bo znów jesteśmy razem - dokończyła i zaczęła po woli się do mnie zbliżać. W ostatniej chwili się odsunąłem.
- Dobra! Moja rola tutaj się kończy. - wyciągnąłem telefon i pokazałem nagranie dziewczynie.
- Co, ale jak to? - zdziwiła się
- Wróciłem do ciebie tylko dlatego żebyś przyznała się do tego że kłamałaś. I się przyznałaś. Teraz pokaże te nagranie Violetcie i mi uwierzy że mówię prawdę - powiedziałem
- Oddaj mi to! - powiedziała
- Chyba śnisz! Poza tym, nigdy nie wróciłbym do takiej tarantuli jak ty. A teraz wyjdź! - pokazałem na drzwi
- Nie daruje Ci tego! - powiedziała wychodząc.
- Okey. Paa - powiedziałem kpiąco. Od razu po jej wyjściu zadzwoniłem do Francesci.
/Rozmowa Leona i Francesci/
- Halo? - odebrała po trzech sygnałach
- Udało się! - krzyknąłem
- To świetnie! - ucieszyła się
- Jutro do Was przyjdę i pokaże Violetcie, te nagranie
- Okej. To kończę. Paa - powiedziała Fran
- Dobrze! Tylko pamiętaj Fran na razie ani słowa Violetcie - przypomniałem
- Dobrze! Paa
/Koniec rozmowy/
Jestem padnięty. Dzisiejszy dzień byl wyjątkowo męczący. Już nie mogę doczekać się kiedy pokaże nagranie Violetcie. Mam nadzieję że mi uwierzy. Umyłem się i położyłem się spać. Zmęczony, ale zadowolony z rezultatów mojej pracy, zasnąłem.
***Następny dzień***
Obudziłem się o 10! Niechętnie wstając z łóżka podszedłem do okna i odsłoniłem zasłonki. Od razu buchnęły na mnie ciepłe ale zarazem ostro dające po oczach słońce. Zszedłem na dół, zjadłem śniadanie, po czym ubrałem się i miałem zamiar wychodzić z domu. Obowiązkowo wziąłem ze sobą telefon, na którym było nagranie i wyszedłem z domu zamykając za sobą drzwi. Szedłem przed siebie, drogą prowadząca do domu Francesci. Całą drogę czułem jakby ktoś mnie obserwował. Czułem czyjś wzrok cały czas na sobie. Nie przejmowałem się tym za bardzo, gdyż mogłem tak mieć po tym wyjeździe do Madrytu i tym całym zamieszaniu z Pablo. Ale gdyby nie on to bym się nie zbliżył aż tak do Violetty i pewnie dalej byśmy nie chcieli na siebie patrzeć... Z moich rozmyśleń wyrwał mnie straszny ból w tył głowy, później już nic nie pamiętam, tylko ciemność...
********************************************************************************************
Ta dam! I tak oto prezentuje się rozdział 25! Mam nadzieję że się podoba! Przyznam, że jestem zdziwiona długością tego rozdziału, chyba nigdy nie napisałam tak długiego :D! Taka malutka prośba do anonimów, albo lepiej będzie... anonima. Błagam, nie piszcie komentarzy co minuta! Naprawdę, wystarczy mi wasza opinia w jednym komentarzu, a nie w 20 tylko od samych anonimów, dodawanych co minuta! Nie będę więcej liczyć komentarzy od anonimów, jeśli będę liczyła, komentarze to komentarze anonimów będę liczyła jako jeden, nie mówię że wszystkich ale większości na pewno! Proszę o komentarze od różnych osób! Dobra! Koniec tej notki ;)! Mam nadzieję że komentarzy będzie więcej niż tylko tyle jak pod rozdziałem ostatnim :')!
18 komentarzy = rozdział 26 (OD RÓŻNYCH OSÓB !!!) :)
Pozdrawiam i do rozdziału 26 ;*

sobota, 18 października 2014

Rozdział 24

Była to Lara. Lara?
Zdziwiłem się w myślach. Już tak dawno nie jesteśmy ze sobą...
- Lara? - zdziwiłem się
- No tak - powiedziała dalej patrząc na mnie - a co taki zdziwiony?
- Nic. Co Ty tu robisz? - zapytałem
- Pewnie to co wy - powiedziała siadając wygodnie na ławce obok mnie i zakładając ręce na piersiach. - Mam do Ciebie pewne pytanie... - powiedziała a ja zacząłem się jakoś dziwnie tego jej pytania bać. Violetta również spojrzała na nią zdziwionym wzrokiem.
- No to pytaj - powiedziałem niepewnie
- Dlaczego odszedłeś z paczki Diego? - zapytała
- Nie muszę Ci chyba odpowiadać na to pytanie bo to moja sprawa - odpowiedziałem oschle
- Jak chcesz. Ale rozmawiałam ostatnio z Diego i powiedział mi że rozmawiał z Tobą i powiedziałeś mu że dalej Ci na mnie zależy i że chciałbyś do mnie wrócić. - powiedziała
- Co?! - zapytaliśmy w tym samym czasie z Violettą
- No co tacy zdziwieni? - zapytała - Dziwisz się że mi to powiedział?
- Ale ja z nim w ogóle nie gadalem i nic takiego nie mówiłem. Z nami to już temat zamknięty. - bronilem się
- Leon, czy to prawda? - zapytała Violetta ze łzami w oczach
- Oczywiście że nie! Nie wiesz w te jej gadki! - powiedziałem
- Tak to prawda! - powiedziała Lara - przykro mi Violu, ale lepiej znać prawdę, żeby nie zbudować tego związku na kłamstwie - dokończyła Lara
- To kłamstwo! Nie wierz w to proszę Cię! - zwróciłem się do Violetty
- To prawda! Lepiej dowiedzieć się wcześniej! - powiedziała Lara
- Nie to nie prawda! Przestan wymyślać takie bzdury! - krzyknąłem
Violetta nic nie odpowiedziała tylko poszła.
- Zaczekaj! Proszę Cię! Porozmawiajmy! Violu! - krzyczałem biegnąc za nią. Gdy już ja dogoniłem, złapałem ja za nadgarstek i zmusiłem do tego by się odwróciła.
- Zostaw mnie! - warknela
- Nie! Nie wierz w takie bajki! Ona kłamie żeby się na mnie zemścic za to że ja zostawiłem.
- Nie miała by powodu żeby kłamać! A teraz zostaw mnie i wracaj do dziewczyny na której ci zależy! - powiedziała i pobiegła przed siebie. Zły, szybkim krokiem wróciłem do dalej siedzącej w tym samym miejscu Lary.
- Dlaczego?! - zapytałem, ucieszonej z efektu swojego 'trudu' dziewczyny - O to Ci chodziło? Zadowolona jesteś?
- Posłuchaj! - powiedziała wstając i podchodząc do mnie - Nikt nie będzie mnie od tak, rzucał kiedy mu się żywnie podoba. Poza tym, to jeszcze nie koniec mojej zemsty, a 1:0 dla mnie bo Violetta, będzie uważać Cię teraz za kłamcę. Moja rola jak na tą chwilę się kończy. To spadam. Paa - powiedziała, po czym odwróciła się i poszła. Załamany i bezsilny usiadłem na ławce i oparłem głowę o ręce. W końcu postanowiłem wziąć się w garść i pojechałem do domu. Do domu Violetty. Niestety nie było jej tam. Kilkakrotnie próbowałem się do niej dodzwonić, ale bez skutku. "Gdzie mogła pójść?" - zdawałem sobie pytania. Ona nie ma tu nikogo bliskiego więc... no jasne napewno poszła do Francesci. Postanowiłem tam pójść. Gdy doszedłem na miejsce, zadzwoniłem domofonem.
- Kto tam? - zapytała
- To ja, Leon - powiedziałem
- Już idę - odpowiedziała
Po chwili wyszła z domu i podazala ku mnie - czyli w stronę furtki.
- Cześć Fran, sorry że tak późno ale... jest u Ciebie Violetta?
- A niby czemu miałaby tu być? - odpowiedziała pytaniem na pytanie
- No bo... - nie dokończyłem bo w oknie balkonowym zobaczyłem Violette - Widzę że jest u Ciebie Violetta, muszę z nią pogadać! Mogę wejść?
- Ona nie chce z Tobą gadać! - powiedziała Fran
- Proszę Cię! - prosiłem
- No dobra, wejdz - pokazała gestem ręki abym wszedł. Niczym piorun pobiegłem na górę do Violetty.
- Czego tu chcesz? - zapytała widząc mnie w drzwiach
- Ja o niczym takim nie rozmawiałem z Diego! Musisz mi uwierzyć! - mówiłem, ledwo łapiąc tlen
- Leon ja...

*********************************************************************************************
Hejka! Chyba wena powróciła! Mam coraz więcej pomysłów, że ledwo się wszystko ze wszystkim łączy xD. Jak myślicie, Violetta uwierzy Leonowi czy Larze? A może Lara jednak mowi w pewnym sensie prawdę i Leon, dalej coś do niej czuje? Jak to mówią "stara miłość nie rdzewieje". Ale na razie jeszcze nic nie wiadomo xD. Zapraszam do zaglądania do zakładek ;)! To chyba na tyle...
17 komentarzy = rozdział 25 (od różnych osób xD)
Pozdrawiam i do rozdziału 25 ;*

wtorek, 14 października 2014

Rozdział 23

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD SPODEM! <--- WAŻNE!
Zobaczyłam pełno różnych pysznosci na stole. Tort, cukierki, chipsy, zelki, ciastka, przeróżne ciasta... Podeszłam bliżej aby przyjrzeć się tym wszystkim pysznosciom, kiedy z różnych zakątków domu wyskoczyli moi przyjaciele. Tak się przestraszylam że aż lekko podskoczyłam do góry, a serca mało nie wybuchło. Nie mówiąc już nic o Leonie.
- Jak mogliscie mnie tak przestraszyć?! - powiedziałam, udając wkurzona, a tak naprawdę się strasznie cieszyłam.
- Nie gniewaj się Violu - powiedziała Fran podchodząc do nie i mocno mnie przytulajac. Ja nic nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się i wtulilam się w moja przyjaciółkę. Następnie z każdym z osobana się przywitałam i Leon również. Usiedlismy do stołu, zaczęliśmy gadać oraz konsumowac słodkości jakie przygotowali.
- Mamy dla Was newsa - powiedziałam wycierając serwetka swoje usta.
- No... - patrzyła na mnie Fran wzrokiem "No to mów!"
Spojrzałam na Leona, złapałam go za rękę i znów zwróciłam się do przyjaciół.
- Ja i Leon... my... jesteśmy razem! - powiedziałam.
- Aaaaaaa - zaczęły piszczec Fran i Ludmiła. A Federico, Marco i Maxi patrzyli na nas wzrokiem "Że co?!!" Ich miny - bezcenne.
- Postanowiliśmy spróbować, bo przez te całe zamieszanie z Pablo, zblizylismy się do siebie - powiedział Leon.
- To wspaniale! - krzyknęły dziewczyny przytulajac mnie i Leona razem. Chłopaki natomiast dalej byli zdziwieni.
- Ekhem - krzaknal Federico, nerwowo wycierając serwetka bita smietane z ust. Potem wstał od stołu i jak gdyby nigdy nic, podszedł do Leona i mu gratulował? WoW! To było dziwne. Potem podszedł do mnie i mnie przytulil.
- Ej - krzyknął szczęśliwy zachowaniem przyjaciela, Leon - to moja dziewczyna! - dokończył łapiąc mnie w talii i calujac w policzek.
- Zawsze Wam kibicowalem! - puścił do nas oczko.
Gdy już wszyscy się od siebie 'odkleilismy', Francesca, Ludmiła, Maxi, Marco i Federico pożegnali się z nami i poszli. Razem z Leonem, nie mieliśmy już sił sprzątać ten cały bałagan, więc usiedlismy wygodnie na kanapie, wtulilam się w Leona i walczyliśmy jakiś film. Po niecałych 15 - stu minutach zasnelismy.
***Następnego dnia***
*Leon*
Obudziłem się o 8:47, zobaczyłem że Viola śpi obok mnie. Delikatnie zdjalem z siebie koc i okrylem nim moja dziewczynę, ah jak to ładnie brzmi. Wstałem z kanapy i po cichu szedłem na górę, lecz w pewnym momencie usłyszałem zachrypniety głos Violetty.
- Gdzie idziesz?
- Wezmę prysznic, a Ty idź jeszcze spać - powiedziałem
- Dobra! - odpowiedziała, po czym odwróciła się na drugi bok i znowu zasnela. Znowu ruszyłem w stronę łazienki. Wszedłem do niej, rozebralem się i wszedłem pod prysznic. Odkrecilem kurek i oblalem swoje nagie ciało ciepla woda. Na mojej skórze od razu pojawił się dreszcz. Umylem ciało moim ulubionym zelem "Adidas", po czym umylem moje wlosy. Wyszedłem z kabiny i okrecilem się w pasie recznikiem. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się w stronę sypialni Vilu, gdzie z mojej walizki wyjalem ubranie. Wziąłem je i z powrotem wróciłem do łazienki. Tam się w nie ubralem i wykonałem resztę porannych czynności. Na koniec popsikalem się moimi ulubionym perfumami i zadowolony z efektu wyszedłem z łazienki.Schodząc na dół poczułem piękny zapach przychodzący z kuchni. Nie zwracajc uwagi na nic po drodze, wszedłem do kuchni, gdzie zobaczyłem moja dziewczynę robiaca coś pysznego do jedzenia. Podszedłem bliżej, po cichu złapałem ja w talii i pocałowałem jej szyje. Na jej skórze od razu pojawił się dreszcz.
- Mmm a cóż to? - zapytałem delektujac się pysznym zapachem
- Gofry - odpowiedziała, dalej wykonując tę sama czynność.
- Mmm... aż mi slinka cieknie - powiedziałem, na co ona nic nie odpowiedziała - co się dzieje? - zapytałem biorąc krucha szatynke i odwracając do siebie
- Nic - powiedziała, po czym chciała się odwrócić
- Jak to nic? Przecież widzę - powiedziałem wpatrujac się w jej piękne brązowe oczy
- Leon, mówię Ci że nic!
- Dobrze wiesz że łatwo nie odpuszcze! - zapewniłem ja
- Ja też! - powiedziała
- No powiedz mi! - powiedziałem
- Wkurzysz się na mnie - powiedziała, a oczy momentalnie jej się zaszklily
- Obiecuje że nie! - zapewniłem ja
- Ta sprawa z Pablo jest dla mnie męcząca! Cały czas myślę, że zaraz mnie tu znajdzie, znów będzie chciał mnie gdzieś zabrać i...
- Matko! Violu! Ty jestes już przewrazliwiona na tym punkcie! Daj już sobie z nim spokój!
- Nigdy w życiu nie byłeś w mojej sytuacji, nie wiesz jak to jest! Jakie to jest uczucie czuć się tak jak ja teraz! Cały czas boję się że jeśli wyjde na miasto tam go spotkam i wtedy będzie chciał się zemścić! Rozumiesz?! Jasne, że nie! Nikt mnie się zrozumie dopóki sam tego nie doświadczy! - krzyknęła, po czym rzuciła wszystko co miała w ręku i pobiegła schodami na górę.
- Violu zaczekaj! - krzyczałem, ale nawet nie miała zamiaru posłuchać mojej prośby! Po chwili postanowiłem pójść za nią. Wszedłem na górę i delikatnie otworzyłem drzwi do jej sypialni. Zobaczyłem, że leży na łóżku, wtulona w poduszkę, wycierając łzy. Podszedłem bliżej i polozylem się obok.
- Przepraszam - powiedziała odwracajac się w moja stronę.
- Nie. To ja przepraszam nie powinienem tak od razu na Ciebie naskoczyc. Staram się zrozumieć to co czujesz, ale masz rację, żeby dokładnie wiedzieć co czujesz trzeba najpierw być w Twojej sytuacji - tłumaczyłem się. Po chwili dziewczyna wtulila się we mnie i razem lezelismy w ciszy tak z 10 minut.
- A może dla rozluźnienia, wybierzemy się dzisiaj do luna parku - zaproponowałem
- Serio? - zapytała z nadzieja w oczach Vilu
- Jasne! - powiedziałem
- No pewnie że tak! - krzyknęła i mocno mnie przytulila
- To chodź zjemy te gofry i się wybierzemy - powiedziałem
Wstalismy i zeszlismy na dół. Gofry przygotowane wcześniej przez Violette dokonczylismy razem. Zjedlismy je i posprzatalismy wszystko.
- To ja idę wziąć prysznic i się trochę ogarnąć i możemy iść! - powiedziała
- Jasne - odpowiedziałem i poszedłem położyć się na kanapie. Nawet nie wiem kiedy przysnalem. Obudziła mnie Violetta.
- Leon! Idziemy? - zapytała siadając koło mnie
- Tak, jasne! - powiedziałem do końca nie wiedząc o co chodzi
- To chodź! - powiedziała. Usiadlem, po czym przetarlem czy. Rozczochrany wstałem z kanapy i szedłem po kluczyki od samochodu, a następnie poszedłem zakładać buty.
- Chcesz iść tak rozczochrany? - zapytała Violetta, przejeżdżając ręką po moich włosach - wiesz, mnie to tam nie przeszkadza, ale Tobie... - uśmiechnela się do mnie. Podszedłem do lustra i spojrzałem na siebie. Wziąłem żel do włosów i zacząłem je po swojemu układać.
- I od razu lepiej! - powiedziałem, ostatni raz przejeżdżajac grzebieniem po włosach. Wziąłem kluczyki z szafki i razem z Vilu ruszyliśmy w stronę samochodu. Po 45 minutach byliśmy w luna parku.
- WoW! No to teraz sobie poczekamy w kolejce - powiedziała Violetta, wskazujac reka, na mega kolejke - A to wszystko dlatego, że zechciało Ci się układania włosów.
- Sama chciałaś żebym je sobie poprawił - powiedziałem
- Powiedziałam, że mi to tam nie przeszkadza, ale tobie...
- Oj dobra! To będziemy czekać! - odpowiedziałem
- To Ty tu stój, a ja pójdę po lody, okej? - zapytała
- Dobra! - powiedzialem. Violetta wróciła po 10 minutach, trzymając w ręku dwa lody.
- Trzymaj! - powiedziała dając mi jednego
- Dziekuje - pocałowałem jej policzek
- Długo jeszcze? - zapytała znudzona
- Chyba nie. Dość szybko idzie! - powiedziałem. Na szczęście po jakiś kolejnych 10 minutach była nasza kolej na kupienie biletów. Zapłaciliśmy i weszliśmy.
- No nareszcie! - powiedziałam Violetta.
- To gdzie idziemy? - zapytałem
- Chodź na tamtą karuzele - powiedziała Vilu wskazują na karuzele.
- Okey - odpowiedziałem i wziąłem moja dziewczynę za rękę po czym ruszyliśmy w stronę wcześniej wyznaczonego miejsca. Usiedliśmy w wyznaczone przez instruktora miejsca i czekaliśmy aż kolejka ruszy. Kiedy po woli ruszała złapałem Violette za rękę i patrzyłem przed siebie. Po woli zaczęliśmy coraz to szybciej wirować.
- Wszystko okey? - zapytałem Violetty widząc jej przerażona minę.
- Jasne, że tak! - powiedziała entuzjastycznie, uśmiechając się szeroko. Czyli widzę że to chyba ja byłem bardziej przerażony niż ona (XD). Po jakiś 15 minutach wielka karuzela przestała się kręcić, a my spokojnie zeszliśmy "na ląd".
- Chodź po wate cukrowa - pociągnęła mnie za rękę Vilu. Było mi tak niedobrze że nie miałem ochoty na wate. Ale przy Violetcie chciałem być twardy. Kupiliśmy wate cukrowa i poszliśmy usiąść na ławce. Siedząc tak, obserwowaliśmy widoki z daleka. Było już dosc ciemno więc efekt byl lepszy. Lampy oswietlaly rzekę. Było wspaniale. Przysunalem się do Violetty i objalem ja ramieniem. Ona położyła głowę na moim ramieniu. Założyła ręce na piersiach a ja już widziałem że jest jej chłodno. Zająłem odpinana koszule, która miałem na sobie i założyłem na plecy Violetty. Sam siedziałem w białej czerwonej koszulce na krótki rękaw. Gdy tak siedzieliśmy w ciszy i obserwowaliśmy piękne widoki, ktoś usiadł koło nas. Był/była to...
********************************************************
Siemka! Na początek przepraszam, przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam że rozdzielu nie było długi czas. Niestety, opuściła nas wena i żadnej z nas nic rozsądnego nie przychodziło do głowy, nie mówiąc już nic o pisaniu. Mimo wszystko coś tam napisłyśmy. Banalne to coś, ale coś jest. Jeszcze raz bardziej Was przepraszamy :*! A no i jeszcze jedna ważna sprawa, link do tego bloga, dostał się w..., że się tak wyrażę w niepowołane ręce, mianowicie ręce mojej młodszej siostry. Wiąże się to z tym iż jeśli będę chciała napisać coś co ona nie może czytać, to mogę mieć kłopoty. W związku z tym jeśli ktoś chce dalej go czytać, to niech wejdzie na nasz drugi blog (o Rossie i Laurze) i tam będzie podany nowy link do tego bloga. Dokładnie od dnia 18.10.2014r. (sobota) będzie działał nowy link. Jeśli ktoś nie zna strony, do tego bloga, to niech napisze to w komentarzu i poda swój g-mail, to Wam napisze. Przepraszamy za jakiekolwiek utrudnienia. A i jeszcze za to że, nie było tak dawno rozdziału, dzisiaj nie daje Wam określonej ilości komentarzy ;)!
Pozdrawiam :) i do napisania :*