wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 2

- O Boże! Strasznie Cię przepraszam... - mówiłam szukając chusteczki aby wytrzeć jego poplamioną od loda bluzkę
- Nic nie szkodzi - mówił
- Tak strasznie mi głupio
- Naprawdę nic się nie stało - powtarzał
- Mogę coś dla Ciebie zrobić w ramach przeprosin? - zapytałam
- Hmmm... w sumie jest taka jedna rzecz... - powiedział
- To mów! - popędzałam go
- W sobotę jest taka impreza. Poszłabyś tam ze mną? Moja dziewczyna niestety nie może a ja nie mam z kim iść...
- W sumie czemu nie? Już dawno nigdzie nie byłam - uśmiechnęłam się
- Świetnie! - ucieszył się - Leon jestem. - podał mi rękę
- Violetta - odpowiedziałam
Potem podałam mu swój numer telefonu, po czym rozeszliśmy się. W głębi ducha byłam zła na Francesce, że mnie tam wtedy z nimi zostawiła.
- Dlaczego mnie zostawiłaś z nimi samą?! - miałam pretensję do przyjaciółki.
- Coś mi się wydaje że ty nad tym nie ubolewasz, że Cię tam zostawiłam z nim SAM NA SAM - powiedziała to wyraźnie podkreślając trzy ostatnie słowa i poruszając dziwnie brwiami.
- Zaprosił mnie na imprezę! - powiedziałam, bo nie mogłam wytrzymać już nie mówiąc jej tego.
- Aaaaaa - piszczała
- Ciiiii... - powiedziałam zamykając swoją ręką jej usta
- To szykuj się na odlotową imprezę - powiedziała, na co spiorunowałam ją wzrokiem. Wiem co ma na myśli ta ...
Nie miałyśmy ochoty więcej jeździć, dlatego wróciłyśmy do domu, gdzie zamówiłyśmy pizzę, przebrałyśmy się w piżamy i zaczęłyśmy malować paznokcie. Miałyśmy przy tym niezły ubaw. Po upływie kolejnych kilku minut usłyszałam dźwięk przychodzącego sms-a. Od razu go odczytałam. Treść Jego brzmiała: Hej :). Podaj mi swój adres to po Ciebie przyjadę, jak będziemy jechać na tą imprezę. Leon.
Od razu napisałam mu adres, po czym rzuciłam telefon gdzieś na łóżko. Reszta dnia upłynęła nam bardzo miło.
*Trzy dni później*
Dzisiaj jest ta impreza na którą idę razem z Leonem. Mam nadzieję, że będzie fajnie. Zakładam nową sukienkę, którą kupiłam wczoraj razem z Fran.
 
Leon przyjeżdża za godzinę, a więc mam nie za wiele czasu na wyszykowanie się. Poszłam, więc do łazienki w celu odświeżenia się. Umyłam pod prysznicem ciało, natomiast później włosy. Po wyjściu wysuszyłam je oraz lekko zakręciłam. Nałożyłam dość sporą ilość makijażu, abym wyglądała naprawdę ładnie. Na koniec popsikałam się moimi ulubionymi perfumami, założyłam kolczyki, potem wisiorek, bransoletkę i pierścionek do kompletu. Kiedy stwierdziłam, że wyglądam całkiem nieźle wyszłam z łazienki założyłam moją nową sukienkę oraz buty, a na koniec żakiecik i zaczęłam przeglądać się w lustrze. Po niecałych pięciu minutach usłyszałam dzwonek o drzwi. Otworzyłam je, i ujrzałam Leona. Przyznam, wyglądał całkiem ładnie.
 

- Hej - pocałował mnie w policzek na co od razu oblałam się rumieńcem.
- Hej - odpowiedziałam zawstydzona
- Pięknie wyglądasz - powiedział, na co jeszcze bardziej się zawstydziłam
- Ty też niczego sobie - odpowiedziałam
- To co, idziemy? - zapytał
- Tak. Jasne.
Przed moim domem stał bardzo ładny, czarny samochód marki "BMW".
- Wow! Ty nim jeździsz? - zapytałam
- To jest samochód mojego ojca, ale często nim jeżdżę - powiedział, otwierając mi drzwi, do samochodu. Wsiadłam, po czym chłopak usiadł ze strony kierowcy. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie prawie nawet jednym słowem. W końcu ledwo go znałam.
- Bluzka się sprała? - zapytałam
- Tak - odpowiedział
- Ja Cię naprawdę jeszcze raz za to przepraszam. To było naprawdę niechcący nie... - nie dokończyłam, gdyż mi przerwał
- Powiedziałem, że nic się nie stało. Daj spokój - uspokajałem ją - O i jesteśmy na miejscu
Leon wyszedł pierwszy, po czym tak jak poprzednio otworzył mi drzwi i podał rękę, tak abym wysiadła. Zabrałam swoją małą torebkę i wysiadłam z auta. Wzięłam Leona pod rękę i weszliśmy do środka wielkiej, głośnej sali. Wszyscy już się bawili, pili, a w powietrzu było pełno dymu z parkietu. Usiedliśmy przy blacie gdzie podawali napoje, po czym Leon zamówił nam dwa drinki.
- Zatańczymy? - zapytał podając mi rękę. Niepewnie ją chwyciłam i zeszłam z wysokiego krzesła. Leon pomógł mi zdjąć mój żakiecik i powiesił go na oparciu krzesła. Wziął mnie za rękę i poszliśmy na parkiet.
- Poczekaj chwilę. - powiedział, na co kiwnęłam tylko głową. Po chwili wrócił. W głębi usłyszałam głos, chyba prowadzącego "A teraz tę piosenkę zadedykuję specjalnej dziewczynie Violetcie, którą zamówił Leon Verdas". Zawiesiłam ręce na jego szyi, a jego ręce powędrowały na moje biodra.
- Przecież prawie, się nie znamy. - powiedziała patrząc w jego prześliczne zielone oczki.
- Chyba najwyższy czas to zmienić - powiedział, zbliżając się do mnie. Kiedy się zorientowałam co on chce zrobić szybko się odsunęłam.
- Sssam mówiłeś że masz dziewczynę - powiedziałam drżącym głosem
- Tak, ale ona jest teraz w delegacji, bo wyjechała w związku z pracą.
- Ale to nie zmienia faktu że jednak ją masz. Jesteś kolejnym typem podrywacza. - krzyknęłam
- Niee, zaczekaj! Przepraszam, nie chciałem nic złego - powiedział, ale ja nie chciałam go już dłużej słuchać, więc zabrałam moje rzeczy i jak najszybciej wyszłam z budynku. Kiedy wychodziłam zobaczyłam osobą, której bym się tam nie spodziewała. Jak najszybciej wróciłam do budynku.
 
***************************************************
Hej! W końcu udało mi się skończyć ten rozdział. Sami wiecie jak to jest przed świętami. Nie miałam kiedy :(. Jak Wam się podoba rozdział? Dlatego iż nie miałam okazji złożyć Wam życzeń świątecznych, więc chciałam złożyć Wam chociaż życzenia noworoczne. Życzę Wam, aby nowy rok przyniósł Wam dużo szczęścia, radości. Żebyście nigdy nie byli smutni. Życzę Wam, aby rok 2015 był jeszcze lepszy od tego co właśnie minął, żebyście poznali wiele wspaniałych ludzi, żebyście jak najwięcej czasu spędzali w gronie rodzinnym. Życzę Wam jeszcze dobrych ocen i ogólnie sukcesów w nauce.
 
Dzisiaj nie daję Wam określonej ilości komentarzy :*
 
Pozdrawiam
Natkaaa
 
 
 


czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział 1

*Violetta*
Pewnego słonecznego poranka w wakacje postanowiłam razem z Francescą wybrać się na mały spacer po okolicy. Spacerując tak, postanowiłyśmy zajść na duże Capuccino do naszej ulubionej kawiarni.
- Poprosimy dwa duże Capuccino - powiedziała Francesca do przystojnego kelnera
- Oczywiście. Zaraz przyniosę - uśmiechnął się, miło patrząc na Fran
- Mmmm Fran..., niezły jest! - powiedziałam patrząc na zahipnotyzowaną przyjaciółkę
- Noo... - powiedziała dalej się w niego wgapiając
- Halo... Ziemia do Francesci - powiedziałam, machając ręką przed jej oczyma.
- CO?! - zapytała wkurzona, za to że przeszkadzam jej w przyglądaniu się na jego ... nie ważne co.
- Nic! - powiedziałam - Co powiesz, na to jakbyśmy się dzisiaj wybrały na małą wycieczkę rowerową? A później pidżama party u mnie...
- Niezły pomysł! - ucieszyła się
- To co dzisiaj o 18 z rowerami koło mnie? -zapytałam
- Okej - odpowiedziała
Następnie przystojny kelner przyniósł nam nasze zamówienie. Po 20 minutach wypiliśmy nasze Capuccino, po czym położyłam na stoliku odpowiednią ilość kwoty.
- Poczekaj chwile - powiedziała Fran wyjmując z torebki jakąś małą karteczkę.
- Co Ty robisz? - zapytałam zdziwiona
- Piszę mu swój numer i położę na pieniądzach może zadzwoni - odpowiedziała, a ja przewróciłam teatralnie oczami. Wyszłyśmy z kawiarni i skierowałyśmy się w stronę naszych domów. Rozstałyśmy się niedaleko mojego domu, gdzie drogi prowadzące do naszych domów w tym momencie, rozchodzą się.
- Do zobaczenia - powiedziałam. Poszłam do domu, gdzie od razu wzięłam się za sprzątanie. Ogarnęłam w domu, po czym poszłam się trochę odświeżyć. Ubrałam się w krótkie spodenki, luźną pomarańczową bluzkę oraz moje nowe new balance. Po jakiś 10-ciu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam w nich moją przyjaciółkę.
- Gotowa na szalony wieczór? - zapytała
-Jasne! - przywitałam się z nią. Fran zostawiła torbę z rzeczami u mnie i wyruszyłyśmy. Jeździłyśmy tak z 15 minut, kiedy zaproponowałam, abyśmy zajechały na lody. Fran pilnowała rowerów, a ja weszłam do sklepu, kupić lody. Miałam ochotę, na truskawkowego sorbeta "solo", w związku z tym kupiłam dwa truskawkowe "solo". Wyszłam ze sklepu i jednego wręczyłam Francesce. Rozpakowałyśmy je.
- Jedziemy? - zapytałam
- Jesteś pewna, że chcesz jechać z tym lodem w ręku? - odpowiedziała pytaniem na pytanie
- A na co mamy czekać? - zapytałam
- Okej, jak chcesz! - powiedziała Fran.
Jechałyśmy z tymi lodami w ręku cały czas przed siebie. Nagle z daleka zobaczyłam ulicę, delikatnie zaczęłam hamować i jedną nogą ustałam na chodniku, a drugą trzymałam na pedale. Samochód przepuścił nas na pasach i Fran pojechała przodem, znowu ja chwilę później niż ona. Pod koniec pasów zaraz przy chodniku zobaczyłam nadjeżdżających trzech chłopaków. Wiedząc iż nie wyhamuje przed nimi raz a porządnie nacisnęłam hamulec a druga ręką niechcący ścisnęłam mojego loda, którego cała zawartość wylądowała na głowie jednego z tych chłopaków...



**********************************************************

Hej! Przybywam do Was z pierwszym rozdziałem nowej historii xD. Przyznam, się że rozdział ten w 75 % jest wzięty z prawdziwego życia, które nam się przydarzyło. Haha było nieźle xdd. A teraz nie przynudzam... Jak się podoba rozdział? Liczę na komy :*

2 komentarze = rozdział 2

Pozdrawiam i do napisania :*

piątek, 12 grudnia 2014

Postanowiłam...

Postanowiłam jednak nie usuwać tego bloga tylko zacząć jakby 'nowe zycie' na bloggerze. Link do tego bloga został zmieniony, wygląd również, ale co najważniejsze... zaczynam nowa historię. Mam już na nią pewien pomysł i mam nadzieję, że się spodoba. Koniec tamtej historii użyje w nowej. Mam nadzieję, że będzie więcej komentarzy oraz osób czytających. Rozdział 1 nowej historii pojawił się jutro ;*

Pozdrawiam
Natkaaa ♥