Rozdział dedykuję Julka Kedziora, która jest z nami od początku założenie bloga. Bardzo Ci dziękujemy!
Przed oczyma stanęła mi dokładnie ta sama dziewczyna, co zrobiła awanturę Leonowi.
- Gdzie idziesz złociutka? - zapytała stając przede mną
- A kim Ty jesteś żeby mnie kontrolować? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Dziewczyną Leona! - powiedziała bez żadnych skrupułów
- Ah jasne! A teraz mnie przepuść! - odepchnęłam ją lekko i poszłam w stronę swojego samochodu.
- A no i pamiętaj: Leon jest mój i tylko mój! - powiedziała krzycząc do mnie, a ja tylko kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się ironicznie sama do siebie. Wsiadłam i już chciałam odjeżdżać, ale świadomość, że Leon siedzi tam załamany nie dawała mi spokoju. Bo to również przeze mnie ma te problemy. Dlatego nie myśląc o tym dłużej wysiadłam z samochodu i poszłam w stronę wcześniej zaparkowanego samochodu chłopaka. Ale nie było go już tam. Wróciłam spowrotem i pojechałam do domu. Rozpakowałam zakupy po czym zrobiłam sobie te moje nieszczęsne płatki. " A tak w ogóle to co ja dzisiaj z tymi płytkami mam?! " - skarciłam w myślach samą siebie po czym się zaśmiałam. Po przygotowaniu posiłku i zjedzeniu go, zadzwoniłam do Francesci.
(F= Francesca ; V= Violetta )
F- Halo ? - odebrała po trzech sygnałach
V- Cześć Fran. Dzwonię zapytać jak tam noc w lesie i to w dodatku z chłopakami... - zaśmiałam się i bardziej podkreśliłam słowo "z chłopakami".
F- Ha ha ha bardzo śmieszne - powiedziała ironicznie - Ty lepiej powiedz jak tam Leon
V-Leon? A ten Leon, wiesz bo nie wiedziałam o kogo Ci chodzi. - udałam że nie wiem o kogo jej chodziło
F- Taaa..., no pewnie.
V- Fran, wpadniesz do mnie dzisiaj?
F- Pewnie. A coś się stało?! - zaniepokoiła się
V- Nie, nie. Tylko tak sobie chciałam z Tobą pogadać. Poradzić się.
F- Uuu..., a w jakiej sprawie?
V- Dowiesz się. A teraz muszę kończyć. Buziaczki
F- Pa
Jestem ciekawa czy Ludmiła nie ma numeru telefonu do Leona... - pomyślałam. Po chwili namysłu, napisałam do Ludmiły sms-a:
Cześć Ludmi. Nie masz może numeru telefonu do Leona? - Violetta
Po chwili odpisała: Hej Violu. Może i mam numer do Leona, a co?
"Mogłabyś nie zadawać tego pytania, bo jest mi potrzebny jego numer w sprawach... hmm... jakby to powiedzieć... służbowych..."
"Jasne! :) 6**-***-**0" - odpisała
"Dziękuję :)"
Nacisnęłam jego numer, ale po chwili się wycofałam. " Co ja robię?!" - pomyślałam - "I tak ma dużo problemów, a ja mu jeszcze tylko dołożę". "Violetta, nie możesz być takim tchórzem..., raz zadzwonisz i wykasujesz jego numer" - skarciłam się w myślach. Po chwili namysłu jednak do niego zadzwoniłam.
*Rozmowa Violetty i Leona*
(V- Violetta; L- Leon )
L- Halo? - odebrał po trzech sygnałach, głosem wyraźnie przygnębionym
V- Yyyy..., cześć tu Violetta. Przepraszam że dzwonię, ale świadomość, że to również przeze mnie masz problemy z dziewczyną nie dawała mi spokoju. Jeżeli nie masz ochoty rozmawiać to uszanuję to i zrozumiem tylko mi powiedz.
L- Nieee, spokojnie.Aaa z moją dziewczyną to już rozdział skończony, także nie masz się czym przejmować...
V- Przykro mi..., ale może to ja z nią pogadam i spróbuję jej to...
L- Nie, nie, nie dziękuję. I tak gorzej być nie może. Czemu Cię to tak zainteresowało? Przecież mówiłaś że mnie nienawidzisz...
V- Tak, ale nie jestem taka jak niektórzy i miałam Cię na sumieniu, że przeze mnie również masz kłopoty.
L- To nie jest wina żadnego z nas tylko tego gościa z wózkiem. Ale dziękuję.
V- To przepraszam, że Ci zawracam gitarę. Cześć.
L- Nie zawracasz mi gitary. Ale skoro chcesz to cześć.
/Koniec rozmowy/
*Leon*
Zaraz po rozmowie z Violettą, usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Na wyświetlaczu zobaczyłem że dzwoni... Ludmiła? Czego ona może chcieć? - pomyślałem. Ale bez większego zastanowienia, odebrałem.
*Rozmowa Leona i Ludmiły*
(Le- Leon; Lu- Ludmiła)
Le- Halo?
Lu- Siema, Leon. Słuchaj jest taka sprawa. Umówiliśmy się z chłopakami że pójdziemy przejść się dzisiaj do parku. Mamy z dziewczynami 'swoje miejsce' gdzie chodzimy, wyciszamy się, gadamy. Nikt o tym miejscu nie wie, więc Wam postanowiłyśmy powiedzieć pierwszym. Masz ochotę się przejść?
Le- A Violetta będzie?
Lu- Nie, nie może.
Le- Ok. To mogę się przejść.
Lu- Fajnie. Dzisiaj o 15 przy Centrum Handlowym.
Le- Jasne. Cześć.
/Koniec rozmowy/
Jest godzina 14:30. Idę się trochę ogranąć i będę się zbierał, bo do Centrum handlowego muszę iść ok. 15 minut.
*Ludmiła*
Zorganizowałam spotkanie z wszystkimi, abyśmy się bliżej poznali. Violetcie powiedziałam, że Leona nie będzie, a Leonowi że Violetty dnie będzie. Wiem, że się nie lubią dlatego musiałam to powiedzieć bo by nie przyszli. Wzięłam Francesce i poszłyśmy wcześniej w wyznaczone miejsce, bo mamy najbliżej.
- Myślę, że nie powinnyśmy mówić Violi, że Leon będzie. Mam wyrzuty sumienia. - powiedziała Fran
- Ja chyba trochę też. Ale jeżeli powiedziałybyśmy im prawdę żadne z nich by nie przyszło, a przecież nie o to nam chodzi, no nie? - odpowiedziałam
- Może i tak, ale trochę mnie to męczy.
- No, ale teraz to i tak nic nie zrobimy.
- Ja bym zadzwoniła do Violi i jej powiedziała. - powiedziała Fran, z miną zbitego psa, po czym zaczęła wyciągać telefon ze swojej czerwonej torebki.
- Ani mi się warz!! - krzyknęłam, łapiąc przyjaciółkę za rękę, aby nie wyciągała telefonu
- Patrz! Violetta idzie! - powiedziała Fran. Ja od razu odwróciłam głowę w drugą stronę. Francesca skorzystała z okazji i wyjęła telefon ze swojej torebki i wykręciła numer do Violetty.
- Wiedziałam! - krzyknęłam, podbiegając do koleżanki i wyrywając jej telefon z ręki.
- Oddaj mi to!!! - darła się biegnąc za mną
- Oddam Ci dopiero jak przyjdą wszyscy. - powiedziałam. Do pojawienia się reszty, Fran nie upominała się zbyt często jak na nią o telefon. Gdy widziałam, że Leon i Federico idą podeszłam do nich i z każdym się przywitałam. Potem z Marco, który doszedł zaraz po chłopakach.
- Idziemy? - zapytał Leon
- Jeszcze nie! - odpowiedziałam
- No, ale już wszyscy jesteśmy. - odparł Leon
- Niestety, nie! - powiedziała Fran
- Fran! - powiedziałam przez zaciśnięte zęby - Leon jeszcze chwila! Cierpliwości.
- Cześć wszystkim! - przywitała się Violetta - Leon?! Co Ty tu robisz?
- To ja chyba powinienem zadać Tobie to pytanie! - odpowiedział Leon
- No chyba nie! - powiedziała Violetta
- Dobra nie kłóćcie się, idziemy! - powiedziała Ludmiła, biorąc mnie i Leona pod rękę.
- Czyli to Ty to wszystko wymyśliłaś? - zapytałam Ludmiły
- Bo inaczej byś nie przyszła! - powiedziała ze spuszczoną głową.
- Idę, bo widzę że tu nawet na swoje własne przyjaciółki nie można liczyć! - powiedziała i już chciała odchodzić kiedy Leon złapał ją za rękę
- Czekaj, to ja idę! - powiedział i chciał odchodzić kiedy Federico rzucił mi spojrzenie znaczące " Bierzemy ich". Ja tylko kiwnęłam głową i pobiegłam po Violettę, a Federico po Leona i zmusiliśmy ich do zostania, bo ja i Fran trzymałyśmy Violettę pod ręce, a Federico i Marco Leona. Oczywiście, jak można było się domyślić wyrywali się, ale potem przeobraziło się to na niepohamowany śmiech, bo idąc tak przez miasto ludzie się na nas gapili jak na jakieś UFO.
*Violetta*
Nie spodziewałam się tego po moich przyjaciółkach, że zrobią mi coś takiego. Ale z drogiej strony pomyślałam, że co mi tam. Przynajmniej spędzę miło czas - mam nadzieję!
- No dobra, już możecie nas puścić - powiedziałam po upływie kolejnych 5 minut
- I mnie też - odezwał się Leon
- Dobra, ale tylko nam zwiejecie! - powiedziała Ludmiła
- Ja już nie! - powiedziałam całkiem poważnie
- A ja nie wiem - odparł Leon. Po czym wybuchnęliśmy, głośnym, niepohamowanym śmiechem.
*15 minut później*
Już jesteśmy na miejscu. Ludmiła, przed naszym przyjściem zaniosła parę rzeczy do jedznia, abyśmy mogli wspólnie coś przegryźć. Były to m.in. chipsy, żelki, cukierki itp.
- Macie ochotę na ognisko? - zapytał Fedrico
- Nieee... Fede jest tak gorąco, a Ty jeszcze o ognisku myślisz? - odparła Ludmiła.
*Narrator*
W tym czasie zadzwonił dzwonek komórki Leona. Kiedy chłopak odbiera, od razu odchodzi, co dziwi Violettę. Dlatego postanowiła, że za nim pójdzie.
*Violetta*
Kiedy Leon odszedł, po tym jak odebrał telefon, zdziwiłam się i poszłam za nim. Wiem, że nie powinnam za nim iść, bo to jego prywatne sprawy, ale coś mnie zmusiło do tego. I chyba dobrze zrobiłam, bo to co usłyszałam, przyznam, trochę mnie zdziwiło...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć! No i jest rozdział 6! Co zdziwiło Violettę w słowach Leona? Tego dowiecie się czytając kolejny rozdział... Chciałam bardzo podziękować, osobom, które czytają te różne nasze wypociny. Chce również bardzo podziękować za ok. 1000 wyświetleń. Proszę Was, jeśli czytacie to skomentujcie. To dla nas naprawdę ważne i bardzo dużo znaczy każdy, napisany przez Was komentarz. Zapraszam również do zakładki "Zapytaj bohatera". Możecie zadawać tam pytania kierując je do bohaterów bloga :). Mam nadzieję, że wejdziecie i zostawicie po sobie ślad... Jeżeli lubicie Rossa Lyncha, Laurę Marano z serialu "Austin i Ally" oraz ekipę z zespołu R5, zapraszam Was na drugiego bloga o nich, którego prowadzimy obie tak samo jak tego. Zapraszam! :)
Zajmuje !! xD
OdpowiedzUsuńCudny rozdziałek !!
UsuńCo usłyszała Vilu ??!!
Dziękuje za dedykacje !!
Jak ją zobaczyłam skakałam z radości !!
Taki piękny rozdział mi dedykowano !!
Jeszcze raz dziękuje !!
Nie ma mi za co dziękować ja po prostu zakochałam się w tym opowiadaniu , pokochałam go bardziej niż siebie a ja bardzo kocham swoją osobę !!
Czekam na next !!! ~ Julka ♥
Supeeer :*
OdpowiedzUsuń