Podczas zakupów z Francescą, Violetta spotkała swojego byłego chłopaka. Świetnie się ze sobą dogadują, jednak przyjaciółce nie podoba się Pablo. Postanowiła prosić o pomoc, Leona i Ludmiłę, jednak tylko Ludmiła się zgodziła, bo Leon boi się, że znowu popsuje sobie relacje z Violettą. Czy zmieni zdanie?
*Leon*
W porządku, przyznam, że lekko zaciekawiło mnie to, że Violetta miała byłego chłopaka oraz byłem ciekaw kim on jest. Ale nie mogę tego jej zrobić. Chociaż... Nie! Leon przestań! - biłem się z myślami.
(...) godzinę później (...)
Chodzę już po pokoju całą godzinę z telefonem w ręku. Nie mogę zapomnieć o mojej rozmowie z Francescą. Muszę coś zrobić! - pomyślałem. Postanowiłem, że zadzwonię do Federa. On zawsze wiedział jak mi pomóc, nigdy mnie nie wydał, ani nie śmiał się ze mnie.
/Rozmowa Leona i Federico/
F- Halo?
L- Siema stary! Chcesz do mnie wpaść?
F- Po co?
L- Muszę poprosić Cię o radę, i ogólnie pogadać!
F- Ooo, a w jakiej sprawie?
L- Przyjdziesz to się dowiesz!
F- Jak zwykle przyjemny jesteś - zaśmiał się - za pół godziny u Ciebie?
L- Nie dasz rady wcześniej? - zapytałem z nadzieją w głosie
F- Maxymalnie za 15 minut! Wcześniej nie dam rady!
L- Spoko! Nara
F- Pa
/Koniec rozmowy/
Korzystając z okazji, że Federico jeszcze nie przyszedł, postanowiłem przygotować jakieś chipsy i coś do picia. Za dokładnie 15 minut słyszę dzwonek do drzwi. To był oczywiście mój przyjaciel.
- Siema! - przywitał się ze mną, podając rękę, którą uścisnąłem.
- No siema! - odpowiedziałem
- Jaką masz do mnie sprawę...? - zapytał
- Siadaj! - wskazałem na kanapę. - zaraz Ci powiem. Masz ochotę na coś do picia? Może cola?
- Tak, chętnie. - powiedział z uśmiechem - jak możesz to z lodem bo jest strasznie gorąco!
- Jasne - powiedziałem po czym poszedłem do kuchni, nalałem cieczy do szklanki, po czym włożyłem dwie kostki lodu. Zaniosłem przyjacielowi, a sam usiadłem koło niego.
- No mów! - popędzał mnie
- Muszę się Ciebie o coś poradzić! - zacząłem - podobno wczoraj w Galerii Handlowej Violetta i Francesca, wybrały się na zakupy. Na tych zakupach Violetta spotkała swojego byłego. Poszli na kawę i Francesca ponoć siedziała z nimi. I zadzwoniła do mnie, mówiąc iż ten typ jej nie pasuje i poprosiła mnie, czy nie mógłbym pomóc jej zobaczyć co to za typ i jakie ma zamiary wobec Violetty.
- I co powiedziałeś? Zaraz a no tak, Fran mówiła, żeście się pogodzili... to dlatego tak Ci zależy...
- Co?!! Z Tobą w ogóle nie da się gadać!
- Zakochałeś się :***
- Co?! NIE!!! - krzyknąłem - nie wiem w ogóle po co Ci to wszystko mówiłem. A chciałem się tylko poradzić!
- Dobra! No, ale co odpowiedziałeś?
- Że nie!
- Że nie?!!!!! Dlaczego?!!! Mógłbyś lepiej poznać byłego faceta swojej wybranki - zaczął się śmiać
- Zamknij się! - krzyknąłem - A mam powiedzieć Ci jak Ty patrzysz na Ludmiłę! Jakbyś był w siódmym niebie :*** - teraz ja zacząłem się śmiać, a on spoważniał
- Wcale nie!!! - oburzył się
- Oj nie bądź dziecinny! Przecież to widać gołym okiem! - powiedziałem poważnie
- No dobra podoba mi się, ale nic więcej
- Ha wiedziałem!!! No dobra, ale teraz tak na poważnie co mam zrobić? - zapytałem
- Tak całkiem serio to powinieneś pomóc Francesce i dowiedzieć się co to za typ. A jeśli Fran ma rację i gość ma złe zamiary wobec Violetty? To później będziesz miał wyrzuty, że jej nie pomogłeś...
- Masz rację! Dziękuję Ci! - podziękowałem i od razu wyciągnąłem telefon, aby zadzwonić do Francesci i jej o tym powiedzieć.
(...) trwa rozmowa (...)
Powiedziałem wszystko Francesce. Ponoć Ludmiła też bierze w tym udział. Umówiliśmy się u Fran w domu, aby omówić plan działania. Po 20 minutach byłem już u koleżanki w domu.
- Cześć Fran! - przywitałem się
- Cześć! Co Cię skłoniło do pomocy?
- Federico - powiedziałem z uśmiechem - gdyby nie on nie zmienił bym zdania. Ale jednak cieszę się, że tak zrobiłem
- Ja też. To..., ja już mam pewien plan tylko musicie powiedzieć mi czy ma on sens! No to tak: powiem Violi, że zmieniłam zdanie co do Pablo i że jednak wydaje mi się, że jest spoko. Ona się z nim umówi i wtedy, pójdziemy w tamto miejsce. Jeśli ma złe zamiary na pewno, ma wspólnika i będzie próbował się z nim skontaktować. Podsłuchamy, a jak będzie okazja to go nagramy i pokażemy Violi. Ok?
- Dla mnie spoko, tylko skąd wiesz, że może mieć wspólnika? Może 'działa' sam... - zapytałem
- Nie wiem, ale takie ludzie jak coś kombinują to mają wspólników...
- Dobra ludzie! Koniec tych rozmów! Fran Ty dzwonisz do Violi i mówisz jej... no to co miałaś powiedzieć, a ja i Leon idziemy pod dom Violi, bo na pewno będzie szła z nim na spotkanie. - powiedziała Ludmiła
- Ludmiłaaaa... - przeciągnął Leon - możesz mi powiedzieć skąd Ty możesz wiedzieć, że Violetta pójdzie akurat dzisiaj na spotkanie z tym fagasem?
- Noooo..., nie wiem, ale... Fran się jej zapyta! - krzyknęła Ludmiła, po czym spojrzała na Francesce z nadzieją.
- Jjja ale ona się skapnie o co chodzi... - odpowiedziała Francesca
- To zapytaj w taki sposób, żeby się nie skapnęła i później do nas zadzwonisz! - powiedziała Ludmiła po czym wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi.
- A no i poczekaj aż będziemy na miejscu. To do Ciebie zadzwonimy i Ty wtedy zadzwonisz do niej. Nie zapomnij jeszcze o tym, żeby zapytać się jej czy dzisiaj idą się spotkać - krzyknęła blondynka będąc u progu drzwi
- Dobra, dobra! Idźcie! - krzyknęła Fran
Wyszliśmy na ulicę i wtedy zorientowałem się że dziewczyna dalej trzyma mnie za rękę.
- Już chyba możesz mnie puścić - powiedziałem, po czym spiorunowałem ja wzrokiem
- A no tak sorry. - powiedziała cała speszona
- Ok - powiedziałem i od razu wyrwałem rękę z jej uścisku. Jesteśmy prawie pod domem Violetty.
- Dzwonię do Francesci - powiedziałem. Jak powiedziałem tak, też zrobiłem. Zadzwoniłem do Fran i jej oznajmiłem, że już jesteśmy. Podeszliśmy pod pokój, w którym obecnie znajdowała się Violetta. Na szczęście miała otwarte okno. Usłyszeliśmy dźwięk jej komórki. Odebrała. Po rozmowie można było poznać, że dzwoniła Francesca.
Violetta: No hej. Nie ma za co Fran. Ale na prawdę. Każdy może się pomylić co do osoby. Tak a poza tym Pablo to fajny chłopak więc nie musisz się martwić. Ale mimo wszystko dziękuję za wyrozumienie. Tak, dzisiaj właśnie spotykam się z Pablo w kawiarni za pół godziny. Nie chciałabyś się przejść ze mną? Byłoby mi raźniej... No to szkoda. Może kiedy indziej! Ok Fran to kończę bo się szykuje, paaa... Spojrzałem na Ludmiłę znacząco. Za jakąś chwilę zadzwoniła do mnie Fran.
- I co słyszeliście wszystko? - zapytała
- Tak. Wszystko jest pod kontrolą. Teraz tylko czekamy, aż wyjdzie z domu. I dalej zgodnie z planem. - odpowiedziałem z miną zabitego psa.
- Ok. Spotykamy się na miejscu. Do zobaczenia - powiedziała
- Do zobaczenia...
Po skończonej rozmowie wróciłem do Ludmiły, która od razu zobaczyła że ze mną jest coś nie tak.
- Co Ci jest? Jeśli można wiedzieć. - zapytała blondynka
- Źle robimy, Ludmiła. To jest nasza przyjaciółka. To co robimy jest nie w porządku - powiedziałem przybity
- Leon, nie byłeś zmuszony do pomocy nam, to znaczy jej. Nie musiałeś nam pomagać, więc sorry. - odpowiedziała, tak jakby w ogóle ją to nie ruszyło - wycofujesz się czy nie?
- Nie - odpowiedziałem cicho, zarówno jak i niepewnie
- To siedź cicho i rób swoje - powiedziała pewna siebie
*30 minut później*
Siedzimy już tu ponad pół godziny, jestem zmęczony, nogi mi zdrętwiały. Głowę opałem o dom i prawie usnąłem. Kiedy nagle poczułem lekkie uderzenie w prawe ramię.
- Leon, żyjesz? - zapytała Ludmiła- Violetta wychodzi. Idziemy za nią. Napisz sms-a do Fran.
- Dobra - odpowiedziałem ziewając
Do Francesca:
Fran, Violetta właśnie idzie w te umówione miejsce. Idź tam, a my idziemy za nią. ~ Leon
Od Francesca: Ok. Idę :)
Właśnie podążamy za Violą. Dochodzimy do kawiarni, w której umówiła się ze swoim fagasem. Gdy tam zaszliśmy Pablo już był. Przywitał się z nią. Na szczęście usiedli zaraz przy ścianie. Ja z Ludmiłą ustalimy za nią aby nikt nas nie widział. Akurat doszła Fran. Dałem znak Francesce, że siedzą zaraz obok. I żeby nic nie mówiła. Ludmiła poszła z drugiej strony aby ich widzieć. Ja natomiast dalej stałem w tym samym miejscu i podsłuchiwałem. Ich rozmowa się zaczęła, a to co usłyszałem było ponad moje najskrytsze oczekiwania... Myślałem, że nic gorszego od tego że może do niego wrócić nie może być. A jednak. Okazało się że ten pajac chce żeby Violetta wróciła z nim do Madrytu. Myślałem że mu zaraz strzele w tą niewinną mordkę. Francesca wszystko słyszała i widziała moja minę.
- Leon, spokojnie. Twoja mina mówi sama za siebie, dlatego uspokój się. Nie rób niczego wbrew ustalonego planu, bo nie o to nam chodzi, ok?- powiedziała cicho, łapiąc mnie przy tym za rękę, tak abym nie poszedł. Czułem że zrobiłem się czerwony jak burak z nerwów na twarzy. Wyrwałem rękę z jej uścisku i wyszedłem z tzw. ukrycia. Podszedłem do tego kretyna i przypierniczyłem mu w twarz, tak że odskoczył. W celu bronienia się, chłopak wstał i zaczął bić mnie. Nie dawałem za wygraną. Violetta nie wiedziała co robić. Ale to mnie nie interesowało. Cały czas przed oczyma miałem, to jak będzie odjeżdżać. A przecież dopiero co się pogodziliśmy. Próbowała mnie odciągnąć od niego, kiedy jedna z kelnerek wezwała ochronę. Dwóch potężnych facetów podeszło do mnie i odciągnęło mnie od niego. Oraz wyszło ze mną na dwór, rzucili mnie na trawnik zaraz przy kawiarni. Zorientowałem się że leci mi krew z nosa, po tym jak Pablo zaczął się bronić, albo przez to że tych dwóch ochroniarzy wyrzuciło mnie na trawnik i przypieprzyłem nosem w ziemię. Widziałem jak Violetta patrzy na mnie wzrokiem złego psa przez okno i pomaga Pablo wstać z podłogi. Po chwili widzę jak Francesca i Ludmiła biegną w moją stronę.
- Nic Ci nie jest? - zapytała troskliwym głosem Fran.
- Niee... - powiedziałem otrzepując się z ziemi i trawy i wstając przy pomocy koleżanki.
- No i zniszczyłeś nasz cały plan! - krzyknęła oburzona blondynka
- Nie mogłem inaczej! Wkurzyłem się kiedy ten koleś chciał żeby wróciła z nim do Madrytu.
- Leon, wytłumacz mi czemu tak zareagowałeś? Czyżbyś się... - nie dokończyła Francesca, bo jej przerwałem.
- Nawet nie wymawiaj tego słowa, bo to nie prawda... - powiedziałem. Kiedy zza rozsuwanych drzwi wyszła Violetta. I szła w naszą stronę.
- No to teraz się zacznie... - powiedziała Ludmiła przez zaciśnięte zęby...
************************************
Hejka! Jak zareaguje Violetta na reakcję Leona? Tego dowiecie się czytając kolejny rozdział. Powinien pojawić się jutro o ile będzie odpowiednia ilość komentarzy. Bardzo dziękuję, za komentarze pod rozdziałem 9. Nawet nie wiecie ile one dla mnie znaczą... :D. Za jakiekolwiek błędy przepraszam, bo nie chce mi się już ich poprawiać i proszę o komentarze. No to na tyle...
Do napisania :)
6 komentarzy = Rozdział 11
CZYTASZ -----> KOMENTUJESZ -----> MOTYWUJESZ !!!
super rozdział
OdpowiedzUsuńLeoś zakochany <3
czekam na kolejny rozdział
pozdrawiam Olivia :)
Cudo !!
OdpowiedzUsuńLeośka poniosły nerwy !!
No cóż bywa !!
Na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone !!
Czekam na next !! ~ Julka ♥
super... czekam na next
OdpowiedzUsuńSweet rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Boski !!
OdpowiedzUsuńDo następnego !!
Pozdrawiam Diva ;)
Ten rozdział był zajebisty! :D Fran, Ludmiła i Leon jak Malanowski i partnerzy uknuli plan, śledzili... Super ;) Podobało mi się to. Enjoy ziomeczki! ~Waaaasz ReZi !--!~
OdpowiedzUsuńSuper późno ale czytam od początku
OdpowiedzUsuńSorydałam anonimowa to ją pisałam 😁🐶🐇🐇🐇🐇🐇🐇🐇 i love Paris🗼🗼🗼🗼🗼🗼🗼🗼🗼🗼🗼🗼🗼🗼
UsuńTak to ją��
Usuń