Leon złożył Violetcie wizytę. Kiedy planuje odejść dziewczyna go zatrzymuje. Chłopak zgadza się zostać. Zamawiają pizzę i po zjedzeniu kładą się obok siebie na trawie, aby obejrzeć razem gwiazdy. Violetta dłużej nie wytrzymuje i próbuje wyznać koledze pewną rzecz. Leon odbiera to inaczej niż Violetta oczekuje i ją całuję. Dziewczyna nie zaprzecza temu. Gdy się opamiętuje chce za wszelką cenę wyznać przyjacielowi prawdę. Czy uda jej się to?
*Ciąg dalszy rozdziału 12*
- Leon ja... - nie dokończyłam, bo przerwał mi dzwonek komórki Leona.
- Przepraszam Cię. Ale to znowu dzwoni mama. Odbiorę i zaraz dokończymy naszą rozmowę - powiedział, po czym odebrał. W odpowiedzi tylko kiwnęłam głową. Miał włączony głośnik w telefonie, dlatego słyszałam o czym rozmawiają.
/Rozmowa Leona i jego mamy/
- Tak mamo? - odebrał Leon
- Leon gdzie Ty jesteś?! - zapytała zdenerwowanym głosem
- Powiedziałem Ci, że muszę załatwić sprawę - odpowiedział patrząc się na mnie
- Synu, mieliśmy gości, a Ty ni z tego ni z owego wyszedłeś i poszedłeś. Co to miało być?
- To po pierwsze nie są moi goście, mamo, a po drugie to nie lubię ich.
- Jak to nie Twoi goście?! A Stephie?
- Stephie? Ta dziewczyna mnie tak wnerwia, że yghh...
- A to że ich nie lubisz nie jest wytłumaczeniem! Wrócisz to pogadamy! - powiedziała jego mama, tak, że poczułam się winna tej całej ich kłótni
- Mam już swoje 18 lat i na pewno nie będę siedział w towarzystwie, którego nie uznaję! - powiedział
- Dobrze jak tam sobie chcesz. Kiedy wrócisz? - zapytała jego mama
- Nie wiem. Paa - odpowiedział Leon, po czym się rozłączył
/Koniec rozmowy/
- Wiesz..., czuję się winna. Bo to praktycznie przeze mnie masz taki problem. Nie potrzebnie wtedy zadzwoniłam i... - zaczęłam, ale nie dokończyłam bo Leon mi przerwał. Złapał mnie za ramiona i patrząc mi prosto w oczy powiedział:
- Violetta przestań! Ja przyszedłem tu do Ciebie, nikt mnie o to nie prosił, i zostanę tak długo jak będziesz chciała.
- Oooo jakie to słodkie dziękuję - uśmiechnęłam się i zrobiłam słodkie oczka szczeniaczka - ale Twoja mama....
- Powiedziałem, że zostanę tak długo jak będziesz chciała. Moją mamą się nie przejmuj - powiedział puszczając mi oczko - Jeśli chcesz zostanę nawet na noc.
Popatrzyłam się na niego jak na jakiegoś wariata i uśmiechnęłam ironicznie.
- Taa no pewnie... - powiedziałam sarkastycznie - Ale bez kitu. Mówiłeś serio?
- No oczywiście. - powiedział
- Leon, a to co dzisiaj... nie powinno mieć miejsca - powiedziałam cicho
- Co? Ale chyba nie zaprzeczysz, że Ci się podobał pocałunek?
- No... nie ale... muszę Ci coś powiedzieć. - powiedziałam ze spuszczoną głową
- No... - powiedział. A mi po policzku spłynęły krople łez. - Hej Violu. Co się dzieje? - zapytał przytulając mnie
- Leon ja... wracam z Pablo do Madrytu.
*Leon*
- Co???!!! - zapytałem nie wierząc własnym uszom. W tym momencie świat się pode mną zawalił
- Przepraszam Cię, ale muszę - powiedziała chowając twarz w dłonie i płacząc niczym małe dziecko
- Aallee? A ten pocałunek? Co? Nic dla Ciebie nie znaczył? - zapytałem po czym krople łez zaczęły spływać mi po policzku
- Znaczył! Nawet nie wiesz ile. Ale muszę...
- Powiesz mi dlaczego "musisz"?!!
- Nie mogę... :'(
- No właśnie. Tak też myślałem. Chodzisz z Pablo i nic temu nie zaprzeczy. Tylko nie wiem po co oddawałaś pocałunki skoro teraz wracasz z nim do Madrytu. - powiedziałem odchodząc
- Leon! Zaczekaj! Proszę Cię! - krzyczała, ale ja nie zwracając na to uwagi otworzyłem furtkę i wyszedłem. Doszedłem do domu i od razu skierowałem się do swojego pokoju. Z dołu słyszałem tylko głos mamy. Wszedłem na górę i rzuciłem się na łóżko. Po chwili słyszałem tylko pukanie.
- Proszę! - krzyknąłem
- To tylko ja. - powiedziała mama, wchodząc z tacą na której znajdowały się ciastka i sok. - Przepraszam Cię synku. Wiem, że możesz nie lubić kogoś, a ja nie mogłam tego zaakceptować.
- Ja też Cię przepraszam. Nie powinienem tak wychodzić nic nie mówiąc. Dziękuję za ciastka, ale nie mam ochoty na nic dzisiaj.
- Postawię tutaj jak będziesz miał ochotę to zjesz. A teraz powiedz mamie co Ci leży na sercu... - powiedziała łapiąc mnie za rękę.
- Bardzo ważna dla mnie osoba wyjeżdża z kraju. Nie mogę się z tym pogodzić.
- A kto to taki? Koleżanka?
- Przyjaciółka. Była. - powiedziałem podkreślając ostatnie słowo.
- Kochanie, nie możesz tak od razu wykreślać tej osoby z życia. Na przykład mówiąc "była". - powiedziała mama
- Ale...
- Nie można tak. Porozmawiaj z nią, może ma ważny powód żeby wyjechać. Wysłuchaj jej, a może ma jakiś problem i potrzebuje się kogoś poradzić. Może tą osobą jesteś właśnie Ty... - doradzała mi
- A ja ją zostawiłem, jak tylko się się o tym dowiedziałem - powiedziałem ze spuszczoną głową
- No widzisz. A może ona Cię potrzebuje. A ma kogoś bliskiego? - zapytała mama
- Nie. Jej rodzice mieszkają w LA i nie utrzymuje z nimi praktycznie żadnych kontaktów. - odpowiedziałem
- No to na co tu jeszcze czekasz? Leć do niej! - powiedziała mama
- Okey. Dziękuję Ci mamo! - powiedziałem wychodząc z pokoju. Ona tylko puściła do mnie oczko i poszedłem.
Było już dość późno więc bałem się że będzie spać, ale jeszcze chyba nie spała, bo się światło świeciło u niej w pokoju. Zadzwoniłem domofonem i od razu otworzyła mi I od razu otworzyła mi furtkę i drzwi. Cała oblana łzami patrzyła na mnie i żadne z nas nic nie mówiło. W pewnym momencie podszedłem do Violetty i ją mocno przytuliłem. Ona wtuliła się we mnie również mocno.
- Powiesz mi co się dzieje? - zapytałem
- Nic się nie dzieje. A co ma się dziać? - zapytała jakby na serio nie wiedziała o co pytam
- Czemu wracasz do Madrytu?
- Bo muszę.
- Violetta jeśli nie chcesz to nie mów, ale wiedz że zawsze jestem i będę przy Tobie i nie pozwolę Cię skrzywdzić. - powiedziałem patrząc się jej głęboko w oczy. Ona nic nie odpowiedziała tylko znów się do mnie mocno przytuliła.
- Co Cię nakłoniło do przyjścia do mnie z powrotem? - zapytała już w ogóle z innej beczki
- Mama
- Mama?!
- Wiem, że trudno w to uwierzyć ale tak. Mama.
- To fajnie. Zostaniesz dzisiaj ze mną?
- Violu, czy Ty się przypadkiem czegoś nie boisz?
- Nie, a niby czemu?
- Nie nic. Tak tylko pytam bo zdziwiło mnie Twoje pytanie. Ale jeśli chcesz to oczywiście zostanę.
- Świetnie. Cieszę się. Przed Twoim przyjściem oglądałam film. Obejrzymy go razem?
- Pewnie. Chętnie.
- A Twoja mama nie będzie zła?
- Niee..., sama kazała mi tu do Ciebie przyjść więc...
- Okey. Chcesz coś do picia?
- Nie na razie. Dzięki
Usiedliśmy na kanapie przed telewizorem i oglądaliśmy film. Był to horror, dlatego też, Violetta usiadła blisko mnie. Żeby doprowadzić tą chwilę do jeszcze większego efektu objąłem Viole swoim ramieniem. Po chwili wtuliliśmy się w siebie. Co chwila był jakiś straszny moment, Violetta w tym czasie zaczynała gnieść róg koca, którym byliśmy przykryci. Korzystając z okazji mocniej przycisnąłem ją do siebie.
- Ej, spokojnie. Jestem tu przy Tobie. - powiedziałem cicho. Ona tylko uśmiechnęła się do mnie blado i wróciła do gniecenia koca. Po chwili nasze powieki stały się ciężkie i Morfeusz zabrał nas do siebie.
*Następnego dnia*
Kiedy obudziłem się Violetty już przy mnie nie było. Zdziwiło mnie to, dlatego postanowiłem jej poszukać. Okazało się, że była w kuchni i robiła śniadanie.
- Cześć. Wszystko dobrze? - zapytała się, gdy mnie zobaczyła
- Tak. Okey. A Ty czemu tak wcześnie wstałaś? - zapytałem ziewając
- A tak, jakoś nie mogłam spać. Zjesz śniadanie?
- Niee..., mama pewnie też na mnie czeka ze śniadaniem, także dzięki.
- Naleśniki - powiedziała, podsuwając mi talerz z naleśnikami pod nos
- Matko! Jakbym tak z Tobą mieszkał ze 3 dni to bym przytył z 20 kg od razu - powiedziałem patrząc się dalej na te pyszne danie - ale serio dziękuję.
- No to jak chcesz - powiedziała popijając łyk kawy
- Przepraszam że o to pytam, wiem, że może to być dla Ciebie ciężkie, ale chciałem wiedzieć kiedy wracasz do Madrytu?
- Za kilka dni, dlatego muszę powiedzieć to Francesce, Ludmile, Federico itd. Pomożesz mi?
- No pewnie. Obiecaj mi że nie zapomnisz o mnie nawet jak będziesz na końcu świata, dobrze? - zapytałem trzymając ją za ramiona i patrząc głęboko w oczy.
Ona jednak nic nie odpowiedziała, tylko się we mnie wtuliła.
- Na pewno wszystko dobrze? - zapytałem, zdziwiony zachowaniem dziewczyny
- Tttak pewnie - powiedziała po oderwaniu się od siebie
- Dobra Violu. Powiedz mi czemu płaczesz skoro chcesz jechać. Nie rozumiem Cie? - zapytałem, bo przecież jeśli nie chce jechać to czemu jedzie, a jeśli chce jechać to czemu płacze.
- A na Ciebie mama nie czeka ze śniadaniem? - zapytała zmieniając temat
- Nie zmieniaj tematu! Ale jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj! Zdzwonimy się. To ja lecę. Paa - powiedziałem, po czym dałem Violetcie buziaka w policzek. Wróciłem do domu i od razu skierowałem się do pokoju, aby uniknąć zbędnych pytań. Jednak nie za bardzo mi się to udało.
- Leon - zdemaskował mnie tym razem tata.
- Tak? - zapytałem z sztucznym uśmiechem na twarzy
- Gdzie to się było w nocy? - zapytał patrząc się na mnie złowrogo
- Yyyy..., u koleżanki - powiedziałem zgodnie z prawdą, ale chyba źle zrobiłem, bo to teraz dopiero się zacznie
- Przepraszam bardzo GDZIE?!!!! - zapytał podnosząc lekko głos
- No u koleżanki - powtórzyłem
- A co wyście robili całą noc? - zapytał
- Yyyyy, oglądaliśmy film
- Yhymmm... Bo co byś miał teraz powiedzieć ojcu. Ale nie bój się. Aż taki głupi to ja nie jestem. Pogadamy przy śniadaniu z mamą.
- Ale... - zacząłem
- Nie ma żadnego "ale...". Idź do pokoju. - powiedział, tak, jakbym miał z 5 lat.
Mimo wszystko tak, zrobiłem. Gdy wszedłem do domu, zauważyłem otwarte okno a na parapecie kartkę. Od razu podszedłem, aby zobaczyć co na niej jest napisane. To co było na niej napisane, strasznie mnie zdziwiło, jak i przestraszyło...
***************************************************
No i trzynasty rozdział! Co było napisane na kartce w Leona pokoju? Tego dowiecie się w następnym rozdziale. Proszę o komentarze! Mam nadzieję, że będzie więcej. Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem i za wyświetlenia. I przepraszam za błędy :) ! Dzisiaj się nie rozpisuję z notką, dlatego 7 komentarzy = rozdział 14!
Kocham Was <333
Super komentarz. Vilu
OdpowiedzUsuńWow ciekawe co było na tym liściku.
OdpowiedzUsuńMartina <3
Cudo !!
OdpowiedzUsuńZgadłam Viola wyjeżdża !!
Leoś nie pozwól jej wyjechać !!
Goń ją na lotnisku , zatrzymaj cokolwiek byle nie wyjeżdżała z tym Pablo !!
Czekam na next ! ~ Julka ♥
O co chodzi z tym wyjazdem Vilu? Skoro nie chce to dlaczego wyjeżdża? czekam na next
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńW tym że wyjeżdża jest pewien haczyk, ale tego dowiesz się w następnych rozdziałach ;). :*
UsuńMmmm Cudo ;*
OdpowiedzUsuńVILU MASZ Z NIM NIE WYJEŻDŻAĆ.
Twoje miejsce jest przy Leosiu. :)
Jest już 7 kom *u* Chcieć next!
Pozdrawiam ;**
Piękny !! :*
OdpowiedzUsuńRozdział super! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńDopiero dzis znalazlam twojego boga jestes super kiedy kolejny rozdzial
OdpowiedzUsuńJuż ponad 7 kom ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Pzdr, Liv ;*
Extra! ;) Podobał mi się. Enjoy! ^^ ~ReZi~
OdpowiedzUsuń