niedziela, 7 września 2014

Rozdział 20

- Tu niedaleko jest ten hotel w którym mieszkasz... wiem, bo często tu jeździli ze mną.
- Okey. A dasz radę iść? - zapytałem
- Tak. Muszę. - odpowiedziała
- Wskakuj na plecy - powiedziałem i lekko ukucnąłem, a dziewczyna bez żadnego sprzeciwu wskoczyła mi na plecy. Po 15 minutach drogi byliśmy już przy hotelu. Wyjąłem klucz z kieszeni moich spodni i weszliśmy do pokoju. Violetta bezwładnie opadła na łóżko.
- Wiesz, mimo wszystko jestem strasznie szczęśliwa, że już jestem z Tobą. Czuję się bezpieczna. - powiedziała z bladym uśmiechem na twarzy. Ja tylko usiadłem koło niej i mocno ją do siebie przytuliłem
- To jak pójdziesz się umyć i pójdziemy coś zjeść? - zapytałem
- No pewnie! - ucieszyła się. Po paru minutach wyszła z łazienki. Potem ja się umyłem i wolnym krokiem poszliśmy do restauracji. Zamówiliśmy wielką pizzę.
- Powiesz mi teraz co on Ci zrobił?? - zapytalem
- Jak widzisz mój policzek i czoło trochę posiniaczone i zranione, to chyba możesz się domyślić... - powiedziała, a ja nie chcąc ciągnąć dalej tego tematu, zjadłem kolejny kawałek pizzy. Gdy już się najedliśmy zapłaciliśmy z wszystko i wróciliśmy z powrotem do hotelu.
- Wiesz Leon... byłam taka słaba, bo nie jadłam przez parę dni nic -powiedziałam
- Dobrze, ale nie musimy już o tym mówić...- powiedziałem wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi - już teraz jesteś bezpieczna.
- Masz może telefon? - zapytała
- Tak, a co?
- Fran wie, że ja pojechałam z Pablo...
- Tak. Wie... - odpowiedziałem
- To zadzwoń do niej i powiedz, że jestem już z Tobą. - uśmiechnęła się do mnie
- A może sama chcesz do niej zadzwonić? - zapytałem
- Niee... Ty zadzwoń
- Okey. Jak chcesz... - powiedziałem i tak też drobiłem. Zadzwoniłem do Francesci i powiedziałem jej jak i gdzie znalazłem Violettę. Strasznie się ucieszyła.
- Leon mam już dość tego miasta. Kiedy wracamy do BA? - zapytała
- Niedługo. Mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia - powiedziałem zgodnie z prawdą
- Co?
- A nie ważne!
- Leon jeśli chodzi o sprawy z Pablo, Diego itd. to nie rób nic. Błagam Cię! - powiedziała błagalnym głosem
- Nie potrafię Cię okłamywać! Tak, to chodzi o sprawy z Pablo, Diego itd. Ale Violu, chce mu pokazać kto tu rządzi i żeby już nigdy więcej Cię nie skrzywdził. - powiedziałem zgodnie z prawdą
- Leon! Proszę Cię! Jeśli zależy Ci na mnie tak jak mówisz to nie rób nic, okey?
- No dobrze, ale tylko dlatego że to Ty mnie o to prosisz. Inaczej by już nie miał nosa! - powiedziałem
- Dziękuję - powiedziała i się do mnie przytuliła. Gdy odkleiliśmy się od siebie szatynka miała niesamowicie smutną minę.
- Ej Violu, co się dzieje? - zapytałem zmartwiony
- Nie nic... nie ważne... - powiedziała
- No powiedz... - prosiłem ją
- Ale nie przejmuj się... trochę się boję, że mnie tu znajdzie... - powiedziała cicho
- Pablo?
- Tak
- Nie martw się! Teraz jesteś ze mną i nic Ci nie grozi! Jasne?
- A jeśli... - zaczęła
- Nie ma "jeśli..." nic Ci nie grozi jak jesteś ze mna, rozumiesz? Nie pozwolę Cię już nigdy więcej skrzywdzić! - powiedziałem patrząc szatynce w oczy. Ta tylko się zarumieniła.
- A teraz połóż się i śpij spokojnie! Będę cały czas przy Tobie! - powiedziałem wstając z łóżka
- Fajnie wiedzieć, że komuś na Tobie zależy. - powiedziała i położyła się. Nawet nie wiem kiedy zasnęła. Z racji tego że było tylko jedno łóżko położyłem się obok dziewczyny i zsnąłem. Obudziłem się o 2 w nocy. Violetta strasznie niespokojnie spała. Postanowiłem ją obudzić.
- Violu, Violu obudź się - powiedziałem delikatnie ruszając za ramię dziewczynę, która gwałotownie otworzyła oczy.
- Co się dzieje? - zapytałem
- Nie wiem przyśnił mi się Pablo, że znów mnie gdzieś zabrał i... - mówiła odruchowo łapiąc się za głowę.
- Spokojnie! - powiedziałem przytulając ją do siebie - chcesz może napić się ze mną gorącego kakao?
- Mogę się napić! - powiedziała siadając na brzegu łóżka. Wstałem i poszedłem do kuchni zrobić kakao. Po chwili przyniosłem 2 kubki korącej cieczy.Siedzieliśmy przy włączonej lampce.
- Może idziemy na balkon? - zapytałem
- Okey - odpowiedziała i wyszliśmy. Usiedliśmy na krzesłach i pijąc gorący napój patrzyliśmy na gwiazdy. Gdy zrobiło się chłopdniej wróciliśmy z powrotem do łóżka i zasnęliśmy niczym małe dzieci. Reszta nocy minęła spokojnie.
***Następny dzień***
Obudziłem się rano i zobaczyłem, że Violetty już nie ma. Wstałem i poszedłem do kuchni gdzie zobaczyłem dziewczynę robiącą śniadanie.
- Mmm a co to? - zapytałem wchodząc do kuchni i opierając się o blat.
- Naleśniki! Twoje ulubione! - powiedziała z pięknym uśmiechem na twarzy
- Rozpieszczasz mnie! - puściłem jej oczko - A właśnie jak tam Twoja noga?
- Lepiej!
- Ale i tak powinnaś iść do lekarza. I z nogą i sama. - powiedziałem - po śniadaniu na nowo opatrzę Ci nogę i rany na twarzy... okey?
- Leon. Coraz bardziej czuję, że Cię wykorzystuje... - powiedziała
- Może trochę... nie no żartuje! Nie wykorzystujesz mnie. Ja sam chce - uśmiechnąłem się
- Ale to że pójdę do lekarza możesz sobie wybić z głowy - powiedziała
- Co? Nie ma mowy! Muszę być pewien że wszystko z Tobą dobrze! - powiedziałem stanowczo
- Nie Leon!
- Tak Violu! Wrócimy do BA i od razu idziemy do lekarza! - powiedziałem
- Ale Leon co ja mu powiem?!! Że co? Że mnie porwali i przetrzymywali bez jedzenia i w ogóle?! Jak Ty to sobie wyobrażasz?!
- Nie wiem! Ale idziemy i koniec! -powiedziałem
Resztę czasu spędziliśmy na spożywaniu posiłku.
- Okey! Teraz chodź, zmienimy opatrunki! - powiedziałem, łapiąc dziewczynę za rękę
- Ale... poczekaj! Muszę posprzątać! -mówiła wyrywając się
- Później posprzątam! A teraz chodź! - byłem silniejszy więc wygrałem i posadziłem drobną szatynkę na łóżku. Ta tylko zła usiadła. Delikatnie zdjąłem stary opatrunek z nogi dziewczyny i położyłem obok nowego, następnie rozwinąłem nowy i delikatnie a zarazem jak prawdziwy zawodowy lekarz zawinąłem nogę Violetty. Ta tylko uważnie obserwowała każdy mój ruch. Gdy skończyłem poszedłem po resztę plastrów i usiadłem na łóżku obok dziewczyny. Zdjąłem stare plastry z jej czoła i policzka, po czym przemyłem wodą utlenioną.
- Ssss, szczypie - wysyczała
- Jeszcze chwila - powiedziałem
Potem tylko wziąłem do ręki nowy plaster i przykleiłem na rany.
- I już... - powiedziałem. Potem poszliśmy do kuchni i razem posprzątaliśmy po śniadaniu. Oczywiście nie obyło się bez żartów i śmiechów. Nawet ja to przyznam że sprzątanie z Violettą jest fajne! Nim się obejrzeliśmy okazało się że jest już godzina 16.
- Ale ten czas szybko zleciał, co? - zapytałem
- Noo... - odpowiedziała
- Idziemy do tej restauracji co wczoraj coś zjeść? - zapytałem
- Możemy - odpowiedziała, po czym ogarnęliśmy się i wyszliśmy. Gdy zamówiliśmy już jedzenie, niespodziewanie w drzwiach restauracji zauważyłem...


**********************************************
Hej hej! Kogo zauważył Leon? To dopiero w następnym rozdziale xd. Założyłam zakładkę "pytania do nas" możecie w niej zadawać nam pytania. Chciałam jeszcze w tej notce poinformować Was, że nie będziemy odpowiadać na pytania w komentarzach pod rozdziałami. Nie chcemy żeby ktoś pomyślał sobie, że piszemy same sobie komentarze xd. Zapraszam do zakładki "zapytaj bohatera" i "zaproś do siebie".To chyba na tyle... tak więc...
14 komentarzy = rozdział 21 w czwartek albo w piątek, prosiłabym jeszcze jakbyście mogli, to aby komenatrze były od różnych osób xd. Kocham Was <3
Do napisania ;)
Ps. Przepraszam za błedy, ale nie chce mi się ich już poprawiać xd.

13 komentarzy:

  1. Super rozdział. 5 dni wczesniej odkryłam bloga i zdążyłam go przeczytać
    Czekam na next
    Paula

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowy !!!!!!!! Boski i cudny wow !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny !!! Jako że nie mam konta będe się podpisywać Tini ..... I jeszcze raz BOSKI <3
    Tini

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejoo Tu Karolina Rozdział cudownny Najlepszy i w ogóle Super pisz dużo , dużo I życzę weny !! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdzial . anonimka vilu

    OdpowiedzUsuń
  6. Superrrrrrrrrrrrrrrr !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń