- Jezu! Jak mnie wystraszyłeś, wariacie! - walnęłam go lekko w ramię - A właściwie, to jak mnie tu znalazłeś?
- Przecież, nie mogłem pozwolić na to, żeby Ci się coś stało... A moją pomoc odrzuciłaś, więc ...
- Więc znalazłeś inny sposób, abym była bezpieczna... - zaśmiałam się
- To co, może w ramach przeprosin dasz się zabrać na kawę...? - zapytał
- Za to, że jak mnie przestraszyłeś? Chyba śnisz... - udałam obrażoną, a w głębi ducha cieszyłam się, że to zrobił.
- No nie daj się prosić... - powiedział podchodząc do mnie, a ja zwinnie wymsknęłam mu się i jak najszybciej zaczęłam uciekać pomiędzy półkami. Niestety, ja zaczęłam uciekać w jedną stronę, a on podszedł mnie z drugiej. Był bardzo blisko mnie, dlatego 'włączyłam wsteczny" (haha ~ od aut.). Droga ucieczki się skończyła, a ja natknęłam się na krzesło, na którym po chwili siedziałam. Chłopak nachylił się nade mną z bardzo śmiesznie złowrogą miną.
- A więc wygrałem, to teraz da się Pani zaprosić na kawę? - zapytał, ale dalej był nade mną nachylony
- Chciałabym, żebyś zrobił dla mnie jeszcze jedną rzecz... - powiedziałam, po czym chłopak wpił się w moje usta. Z wielką chęcią oddałam pocałunek...
(wyglądało to mniej więcej tak tylko Violetta siedziała na krześle w sklepie <3)
Po chwili oderwaliśmy się od siebie, panowała niezręczna cisza. Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć.
- Hmmm... to idziemy na tą kawę? - przerwał ciszę Leon
- Tak, pewnie - odpowiedziałam. Wyszliśmy ze sklepu z obuwiem
i skierowaliśmy się do kawiarni. Tam Leon zamówił nam dwie kawy i po małym deserze lodów. Po tym jak kelner przyniósł nam zamówienie wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
- Co Ci się stało? - zapytał Leon, śmiejąc się z mojego śmiechu
- Przypomniała mi się ta akcja z tymi lodami i rowerami - mówiłam dalej się śmiejąc
- Tsaaa - odpowiedział również zaczął się śmiać
- Wiesz Leon trzeba patrzeć na wszystko pozytywnie... gdyby nie to zapewne nigdy byśmy się nie poznali - mówiłam, nie mogąc zapanować nad śmiechem
- Co fakt to fakt - odpowiedział - A teraz tak na poważnie... podobało Ci się to... no...? - nie mógł się wysłowić
- A Tobie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Szczerze?
- No... - patrzyłam, na niego uważnie wyczekując odpowiedzi
- ... tak! - powiedział stanowczo
- Mi też - zanurzyłam swój wzrok w lody - ale mimo wszystko dziwnie się czuję, wiedząc że masz dziewczynę i się z Tobą całując
- O ile to w ogóle można nazwać dziewczyną... - zamyślił się patrząc w okno - od wyjazdu nie odezwała się nawet razu, a w delegacji jest już 3 miesiące, nigdy nie doznałem od niej czułości, miłości, zawsze gdzieś leciała, ciągle się spieszyła, byliśmy razem, ale tak jakbyśmy się w ogóle nie znali i byli dla siebie obcymi osobami - mówił, a pojedyncza łza spłynęła mu po policzku. Przesunęłam się do niego z krzesłem i złapałam za rękę.
- Nie wiem co mam Ci odpowiedzieć... w sumie byliśmy w tej samej sytuacji, tylko ona Cię nie ...
- Ale to prawie jakby mi właśnie to zrobiła. Muszę się wziąć w garść i zaraz po jej przyjeździe z nią zerwę. - powiedział stanowczo
- Kiedy będzie w BA? - zapytałam
- Za dwa miesiące - odpowiedział
- Jeśli będziesz potrzebował pomocy to jestem tu i możesz na mnie zawsze liczyć. - złapałam delikatnie za ramię załamanego chłopaka, a po chwili wolno i delikatnie szatyn położył rękę na mojej.
- Dziękuję - wypowiedział cicho, dalej trzymając swoją ciepłą dłoń na mojej ręce.
- No... tak. Późno się zrobiło - speszyłam się wysuwając rękę spod dłoni Leona. - Idziemy?
- Tak. Pewnie. Chodź odwiozę Cię - powiedział
- Dobrze. Dziekuje - powiedziałam zabierając torebkę z oparcia krzesła, po czym wyszliśmy z kawiarni z skierowaliśmy się w stronę parkingu, na którym Leon zostawił samochód. Podjechaliśmy pod mój dom.
- Dziękuję za cały dzisiejszy dzień. - powiedziałam, całując chłopaka w policzek.
- Nie ma za co - odpowiedział
- Paa - pomachalam mu na pożegnanie już za szybą auta. Odmachał. Weszłam do domu po czym rzuciłam się bezwładnie na kanapę. Po chwili przysnęłam. Obudził mnie upierdliwie dzwoniący dzwonek do drzwi. Otrzeźwiłam się i wstałam, by je otworzyć. W drzwiach stał Leon.
- Zapomniałeś czegoś ode mnie? - zapytałam patrząc na stojącego w bezruchu szatyna.
- W pewnym sensie tak. Zbierałem się do tego od bardzo dawna. Myślałem o tym dzień i noc, dzień i noc...Dzień w dzień i już dłużej tak nie mogę. Odkąd cię poznałem nie mogę przestać o tobie myśleć! To może zabrzmieć jak w jakimś głupim romansidle, ale... zakochałem się w Tobie...Kiedy Cię widzę czuję tak jakby...motylki w brzuchu... Tego nie można opisać... to co czuję jest naprawdę silne i nie mogę dalej zaprzeczać, że tak nie jest. Dlatego...- wciągnął głośno powietrze i spojrzał mi prosto w oczy- Vilu kocham Cię...i nie zamierzam dalej tego ukrywać! Ale mam do Ciebie jedno, jedyne pytanie, czy... czy Ty do mnie coś czujesz?- patrzyłam na niego rozszerzonymi oczami pełnymi łez, a po chwili się uśmiechnęłam i rzuciłam na jego szyję wpijając się w jego usta.
- Czyli mam rozumieć, że tak?- zapytał kiedy oderwaliśmy się od siebie, kiwnęłam twierdząco głową, a potem znów go pocałowałam i wciągnęłam do mojego domu...
Obudził mnie upierdliwie dzwoniący telefon.
- Taki piękny sen, kto do jasnej cholery tak, dzwoni? - zapytałam sama siebie. Dzwonił mój ojciec, zapytać się jak się trzymam i czy pieniądze, które mi przysłał wpłynęły. Rozmowa nie trwała zbyt długo, ponieważ musiał kończyć. Cały czas rozmyślałam o tym co mi się śniło. Ni w ząb nie mogłam o tym zapomnieć. "Czy to możliwe że się w nim za...?" Nie! Stop! Nie mogę! Nie mogę przeżyć tego samego rozczarowania co wtedy z Johnem. Nie będę potrafiła mu zaufać! Była godzina 20! Nie miałam co robić, nudno ciągle i nudno. Leżę i oglądam jakieś durne seriale, w których nawet nie mam zielonego pojęcia o co chodzi. Kiedy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. "Kogo tu niesie o tej porze?". Otworzyłam je, a u progu drzwi zauważyłam, jakąś osobę zasłoniętą, pięknym bukietem krwisto czerwonych róż. Było ich tam chyba ze sto! Osoba, ta za chwilę odsłoniła swoją twarz. Był to Leon. W jednej ręce trzymał bukiet pięknych kwiatów, a w drugiej butelkę wina.
"- Zapomniałeś czegoś ode mnie? - zapytałam patrząc na stojącego w bezruchu szatyna.
- W pewnym sensie tak. Zbierałem się do tego od bardzo dawna. Myślałem o tym dzień i noc, dzień i noc...Dzień w dzień i już dłużej tak nie mogę. Odkąd cię poznałem nie mogę przestać o tobie myśleć! To może zabrzmieć jak w jakimś głupim romansidle, ale... zakochałem się w Tobie...Kiedy Cię widzę czuję tak jakby...motylki w brzuchu... Tego nie można opisać... to co czuję jest naprawdę silne i nie mogę dalej zaprzeczać, że tak nie jest. Dlatego...- wciągnął głośno powietrze i spojrzał mi prosto w oczy- Vilu kocham Cię...i nie zamierzam dalej tego ukrywać! Ale mam do Ciebie jedno, jedyne pytanie, czy... czy Ty do mnie coś czujesz?" Zasłoniłam twarz rękami i patrzyłam na niego ze łzami w oczach.
- Coś się stało? - zapytał
- Przed chwilą śniła mi się ta chwila. To niewiarygodne! - powiedziałam zszokowana
- Taaak? I co było dalej? - zapytał tym swoim, słodkim podniecającym głosikiem.
- A dalej było tak... - powiedziałam, po czym tak zwyczajnie bez zobowiązań wpiłam się w jego malinowe usta.
Nie myślałam wtedy o niczym, tylko o nim. To on był dla mnie najważniejszy. Chłopak rzucił kwiaty i wino na ziemię, tam gdzie stał, po czym delikatnie złapał mnie w talii. Oddawał każdy pocałunek bez wyjątku. Zawiesiłam ręce na jego szyi, po czym dalej się całowaliśmy. Skierowaliśmy się na kanapę. Usiadł na niej a ja na jego kolanach.
Czułam się wspaniale. W końcu przerwaliśmy.
- Te kwiaty piękne by były gdybyś mi je dał - uśmiechnęłam się. Po czym bez słowa sprzeciwu poszedł po nie i mi je wręczył. Zanurzyłam swój nos w ich zapachu.
- Violu czy zechciałabyś zostać moją dziewczyną? - zapytał
- Leon ja nie........
**************************************************************
- Hmmm... to idziemy na tą kawę? - przerwał ciszę Leon
- Tak, pewnie - odpowiedziałam. Wyszliśmy ze sklepu z obuwiem
i skierowaliśmy się do kawiarni. Tam Leon zamówił nam dwie kawy i po małym deserze lodów. Po tym jak kelner przyniósł nam zamówienie wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
- Co Ci się stało? - zapytał Leon, śmiejąc się z mojego śmiechu
- Przypomniała mi się ta akcja z tymi lodami i rowerami - mówiłam dalej się śmiejąc
- Tsaaa - odpowiedział również zaczął się śmiać
- Wiesz Leon trzeba patrzeć na wszystko pozytywnie... gdyby nie to zapewne nigdy byśmy się nie poznali - mówiłam, nie mogąc zapanować nad śmiechem
- Co fakt to fakt - odpowiedział - A teraz tak na poważnie... podobało Ci się to... no...? - nie mógł się wysłowić
- A Tobie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Szczerze?
- No... - patrzyłam, na niego uważnie wyczekując odpowiedzi
- ... tak! - powiedział stanowczo
- Mi też - zanurzyłam swój wzrok w lody - ale mimo wszystko dziwnie się czuję, wiedząc że masz dziewczynę i się z Tobą całując
- O ile to w ogóle można nazwać dziewczyną... - zamyślił się patrząc w okno - od wyjazdu nie odezwała się nawet razu, a w delegacji jest już 3 miesiące, nigdy nie doznałem od niej czułości, miłości, zawsze gdzieś leciała, ciągle się spieszyła, byliśmy razem, ale tak jakbyśmy się w ogóle nie znali i byli dla siebie obcymi osobami - mówił, a pojedyncza łza spłynęła mu po policzku. Przesunęłam się do niego z krzesłem i złapałam za rękę.
- Nie wiem co mam Ci odpowiedzieć... w sumie byliśmy w tej samej sytuacji, tylko ona Cię nie ...
- Ale to prawie jakby mi właśnie to zrobiła. Muszę się wziąć w garść i zaraz po jej przyjeździe z nią zerwę. - powiedział stanowczo
- Kiedy będzie w BA? - zapytałam
- Za dwa miesiące - odpowiedział
- Jeśli będziesz potrzebował pomocy to jestem tu i możesz na mnie zawsze liczyć. - złapałam delikatnie za ramię załamanego chłopaka, a po chwili wolno i delikatnie szatyn położył rękę na mojej.
- Dziękuję - wypowiedział cicho, dalej trzymając swoją ciepłą dłoń na mojej ręce.
- No... tak. Późno się zrobiło - speszyłam się wysuwając rękę spod dłoni Leona. - Idziemy?
- Tak. Pewnie. Chodź odwiozę Cię - powiedział
- Dobrze. Dziekuje - powiedziałam zabierając torebkę z oparcia krzesła, po czym wyszliśmy z kawiarni z skierowaliśmy się w stronę parkingu, na którym Leon zostawił samochód. Podjechaliśmy pod mój dom.
- Dziękuję za cały dzisiejszy dzień. - powiedziałam, całując chłopaka w policzek.
- Nie ma za co - odpowiedział
- Paa - pomachalam mu na pożegnanie już za szybą auta. Odmachał. Weszłam do domu po czym rzuciłam się bezwładnie na kanapę. Po chwili przysnęłam. Obudził mnie upierdliwie dzwoniący dzwonek do drzwi. Otrzeźwiłam się i wstałam, by je otworzyć. W drzwiach stał Leon.
- Zapomniałeś czegoś ode mnie? - zapytałam patrząc na stojącego w bezruchu szatyna.
- W pewnym sensie tak. Zbierałem się do tego od bardzo dawna. Myślałem o tym dzień i noc, dzień i noc...Dzień w dzień i już dłużej tak nie mogę. Odkąd cię poznałem nie mogę przestać o tobie myśleć! To może zabrzmieć jak w jakimś głupim romansidle, ale... zakochałem się w Tobie...Kiedy Cię widzę czuję tak jakby...motylki w brzuchu... Tego nie można opisać... to co czuję jest naprawdę silne i nie mogę dalej zaprzeczać, że tak nie jest. Dlatego...- wciągnął głośno powietrze i spojrzał mi prosto w oczy- Vilu kocham Cię...i nie zamierzam dalej tego ukrywać! Ale mam do Ciebie jedno, jedyne pytanie, czy... czy Ty do mnie coś czujesz?- patrzyłam na niego rozszerzonymi oczami pełnymi łez, a po chwili się uśmiechnęłam i rzuciłam na jego szyję wpijając się w jego usta.
- Czyli mam rozumieć, że tak?- zapytał kiedy oderwaliśmy się od siebie, kiwnęłam twierdząco głową, a potem znów go pocałowałam i wciągnęłam do mojego domu...
Obudził mnie upierdliwie dzwoniący telefon.
- Taki piękny sen, kto do jasnej cholery tak, dzwoni? - zapytałam sama siebie. Dzwonił mój ojciec, zapytać się jak się trzymam i czy pieniądze, które mi przysłał wpłynęły. Rozmowa nie trwała zbyt długo, ponieważ musiał kończyć. Cały czas rozmyślałam o tym co mi się śniło. Ni w ząb nie mogłam o tym zapomnieć. "Czy to możliwe że się w nim za...?" Nie! Stop! Nie mogę! Nie mogę przeżyć tego samego rozczarowania co wtedy z Johnem. Nie będę potrafiła mu zaufać! Była godzina 20! Nie miałam co robić, nudno ciągle i nudno. Leżę i oglądam jakieś durne seriale, w których nawet nie mam zielonego pojęcia o co chodzi. Kiedy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. "Kogo tu niesie o tej porze?". Otworzyłam je, a u progu drzwi zauważyłam, jakąś osobę zasłoniętą, pięknym bukietem krwisto czerwonych róż. Było ich tam chyba ze sto! Osoba, ta za chwilę odsłoniła swoją twarz. Był to Leon. W jednej ręce trzymał bukiet pięknych kwiatów, a w drugiej butelkę wina.
"- Zapomniałeś czegoś ode mnie? - zapytałam patrząc na stojącego w bezruchu szatyna.
- W pewnym sensie tak. Zbierałem się do tego od bardzo dawna. Myślałem o tym dzień i noc, dzień i noc...Dzień w dzień i już dłużej tak nie mogę. Odkąd cię poznałem nie mogę przestać o tobie myśleć! To może zabrzmieć jak w jakimś głupim romansidle, ale... zakochałem się w Tobie...Kiedy Cię widzę czuję tak jakby...motylki w brzuchu... Tego nie można opisać... to co czuję jest naprawdę silne i nie mogę dalej zaprzeczać, że tak nie jest. Dlatego...- wciągnął głośno powietrze i spojrzał mi prosto w oczy- Vilu kocham Cię...i nie zamierzam dalej tego ukrywać! Ale mam do Ciebie jedno, jedyne pytanie, czy... czy Ty do mnie coś czujesz?" Zasłoniłam twarz rękami i patrzyłam na niego ze łzami w oczach.
- Coś się stało? - zapytał
- Przed chwilą śniła mi się ta chwila. To niewiarygodne! - powiedziałam zszokowana
- Taaak? I co było dalej? - zapytał tym swoim, słodkim podniecającym głosikiem.
- A dalej było tak... - powiedziałam, po czym tak zwyczajnie bez zobowiązań wpiłam się w jego malinowe usta.
Nie myślałam wtedy o niczym, tylko o nim. To on był dla mnie najważniejszy. Chłopak rzucił kwiaty i wino na ziemię, tam gdzie stał, po czym delikatnie złapał mnie w talii. Oddawał każdy pocałunek bez wyjątku. Zawiesiłam ręce na jego szyi, po czym dalej się całowaliśmy. Skierowaliśmy się na kanapę. Usiadł na niej a ja na jego kolanach.
Czułam się wspaniale. W końcu przerwaliśmy.
- Te kwiaty piękne by były gdybyś mi je dał - uśmiechnęłam się. Po czym bez słowa sprzeciwu poszedł po nie i mi je wręczył. Zanurzyłam swój nos w ich zapachu.
- Violu czy zechciałabyś zostać moją dziewczyną? - zapytał
- Leon ja nie........
**************************************************************
Witajcie :D! Czy będzie Leonetta? Pocałunek już był i to nie jeden, ale czy Leon jest szczery w swoich uczuciach do Vilu? Tego dowiecie się w kolejnych rozdziałach. Mam nadzieję, że nie zanudził Was ten rozdział :')! Dziękuję, za komentarze pod ostatnim rozdziałem :D. Nawet nie wiecie ile one dla mnie znaczą :D.
Pozdrawiam i do napisania :D
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Wspaniały ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze.okazji skomentować
Ale teraz napiszę to co mam do napisania
Twój blog to cudo ❤❤❤
Rozdziały ❤❤❤ też
A teraz tak ten rozdział:
Cudowny (jak każdy)
Violka i Leoś ❤❤❤
Leon taki romantyczny ❤❤❤
Awwww... ❤❤❤
Też tak chcę
Ach i ten sen Vioetty
Normalnie boskość nad boskością ❤❤❤
Nie no gr doczekać się następnego
Niech Vilu się zgodzi ❤❤❤
Leonetta ❤❤❤
Dobra spływam ❤❤❤
Papapa
~Ari
Piękny ten rozdział <3
OdpowiedzUsuń