niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 3

*Leon*
Co ja narobiłem? Dopiero co się poznaliśmy a ja już chciałem ją pocałować. Kiedy pobiegłem za dziewczyną, widziałem jak wybiega z budynku, a po chwili do niego z powrotem wpada jak torpeda. Czym prędzej do niej pobiegłem.
- Co się stało? - zapytałem
- Nnnic - powiedziała drżącym głosem
- Jak to nic? Przecież widzę...
- Nie Twój interes! - powiedziała, dalej przestraszona
- Okej spoko! To ja wyjdę i zobaczę czemu tak nagle z powrotem wróciłaś... - powiedziałem łapiąc za klamkę od drzwi.
- Nie! Zaczekaj! - powiedziała łapiąc mnie za rękę, zatrzymując mnie przy tym.
- To powiesz mi co jest grane? - zapytałem
- Tak, ale chodźmy gdzieś, gdzie nikt nas nie usłyszy - powiedziała
- Dobra. Bywam tu często, więc mniej więcej wiem gdzie jest takie miejsce... - powiedziałem i pociągnąłem dziewczynę w stronę pewnego ciemnego pomieszczenia.
- To tutaj! - powiedziałem, gdy było już dość cicho i spokojnie - powiesz mi o co chodzi?
- Tam był mój były chłopak. - powiedziała, dalej nie mogąc się uspokoić.
- No i co z tego? - dopytywałem
- Nie chce mieć z nim nic wspólnego. - powiedziała
- I tylko dlatego wróciłaś do budynku jak torpeda i byłaś mega przerażona? - niedowierzałem
- Może kiedyś dowiesz się całej prawdy... - powiedziała - przepraszam, ale muszę iść już do domu - dokończyła i już skierowała się w stronę wyjścia, ale w ostatniej chwili ją zatrzymałem.
- Nie wiem dokładnie o co chodzi, ale nie pozwolę Ci teraz wyjść tam samej. Ufasz mi? - zapytałem
- Ledwo się znamy, ale... powiedzmy że tak - zaśmiała się
- To daj mi rękę - wyciągnąłem dłoń w jej stronę, którą po chwili namysły niepewnie chwyciła - pójdziemy tylnymi drzwiami. A i jeszcze jedno, mogłabyś mi schować moją komórkę do swojej torebki na chwilę?
- Jasne.
Wyszliśmy tylnym wyjściem, gdzie nie natknęliśmy się na byłego chłopaka Violetty. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
- Dziękuję za wszystko, za pomoc, za miły wieczór - powiedziała, po czym chciała odejść
- Czekaj! Nie puszczę Cię teraz samej. Zobacz jak jest ciemno, odwiozę Cię - powiedziałem
- Nie... i tak już dużo dla mnie zrobiłeś... Dziękuję - powiedziała
- Ale nie ma mowy! Wsiadaj do samochodu - powiedziałem
- Ale jesteś przekonujący... - zaśmiała się
- Jestem równie przekonujący nie tylko w takich sprawach... - oboje się zaśmialiśmy. Odwiozłem dziewczynę pod sam dom.
- Jeszcze raz dziękuję za wszystko. - powiedziała otwierając drzwi.
- Ale chociaż małego buziaka mi podaruj. - powiedziałem
- Ahh... niech Ci będzie. - powiedziała po czym delikatnie musnęła mój policzek. Przyznam, że dawno się przy żadnej dziewczynie nie czułem tak cudownie. Mam dziewczynę, ale ona nigdy nie sprawiała, że się tak czułem, była taka... chłodna, nigdy nie okazywała mi żadnych uczuć. Jestem po prostu spragniony, takiej czułości i delikatności ze strony dziewczyny.
*Violetta*
Przyznam, że poczułam się świetnie dając Leonowi buziaka. On jest taki dla mnie dobry, pomógł mi się ukryć przed Johnem. Jest po prostu świetnym kandydatem na chłopaka. Ale ja nie chce na razie mieć nikogo. Po tym co przeszłam z Johnem nie wiem czy będę w stanie zaufać jakiemuś chłopakowi. Weszłam do domu, zdjęłam moje szpilki i bezwładnie rzuciłam się na kanapę. Otwierając torebkę zorientowałam się, że mam telefon Leona, którego dał mi do przetrzymania. "Pewnie zapomniał go ode mnie zabrać" pomyślałam. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Leniwie wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi, aby je otworzyć z myślą, że to Leon, po swój telefon. Niestety... pomyliłam się... To był John.
- John? - zapytałam, a nogi momentalnie zrobiły się jak z waty
- No cześć - powiedział wchodząc do domu
- Jak mnie tu znalazłeś? - zapytała
- Mówiłem Ci, że chociażbyś wyjechała na koniec świata to i tak Cię znajdę - powiedział, zbliżając się do mnie
- Dlaczego nie dasz mi spokoju?! - zapytałam odsuwając się coraz dalej, ale pech chciał, żebym natknęła się na ścianę. Jedną ręką złapał mnie za biodro, a drugą dotykał mojego policzka. Mój oddech mimowolnie stawał się coraz cięższy i szybszy. Bałam się jak cholera. Nie chciałam, żeby stało się to samo co wtedy w Madrycie.
- Nie bój się skarbie, nie zrobię Ci nic złego... - powiedział
- Tak samo mówiłeś wtedy w Madrycie... - powiedziałam
Jego ciało zaczęło coraz bardziej zbliżać się do mojego. Kiedy na szczęście zadzwonił dzwonek.
- Jeżeli nie chcesz, żeby stała Ci się krzywda, albo komuś innemu, rób co Ci każę! - powiedział, a zza paska od spodni wyjął pistolet. Mój oddech znów stał się jeszcze bardziej cięższy i szybszy niż był.
- Otwórz drzwi, daj temu komuś to co chce i każ mu wyjść, jeśli przyszedł w odwiedziny, powiedz że nie masz czasu! - rozkazał, a sam schował się za drzwiami.
Zrobiłam to co kazał i otworzyłam drzwi, a w nich ujrzałam Leona.
- Cześć. Zapomniałem telefonu od Ciebie z torebki. Przyszedłem po niego. - powiedział
- Aaa, ttaakk. Mmaamm ggoo ww ttoorreebbccee. - jąkałam się
- Wszystko w porządku? - zapytał
- Ttaakk, aa ddllaacczzeeggoo ppyyttaasszz? - zapytałam
- Dziwna jesteś. Jesteś pewna, że wszystko okej?
- Ttaakk, Przepraszam Cię, ale później zadzwonię. Mam ważną sprawę do załatwienia.
- Jasne, ale jak coś to jestem przy telefonie. Dzwoń kiedy chcesz...
- Dzięki, a teraz idź. Paa - powiedziałam
*Leon*
Gdy przyszedłem do Violetty po telefon, zauważyłem, że jest jakaś bardzo dziwna. Nie chciała powiedzieć o co chodzi, dlatego sam postanowiłem to sprawdzić. Zaraz po moim wyjściu zamknęła drzwi na klucz, ale nie zauważyła, że ma otwarty balkon. Postanowiłem zajść od tyłu i zobaczyć co jej jest... Poszedłem więc, i usłyszałem męski głos. Zbliżyłem się do okna i zajrzałem. "Zaraz ten typ to jej były chłopak, ten przed którym uciekała wtedy w clubie" pomyślałem. zobaczyłem iż zbliża się do szatynki, a w jej oczach widać totalne przerażenie. Nie mogłem na to więcej patrzeć, dlatego postanowiłem tam wejść...

****************************************************
Witam xD. No i mamy trójeczkę. Udało mi się ją wcześniej napisać :*. Jak Wam się podoba? Czy to koniec kłamstw Vilu, czy może dopiero się rozkręca? Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem :D. Za jakiekolwiek błędy przepraszam :*. Okej, to chyba tyle...

4 komentarze = rozdział 4 

Pozdrawiam
Natkaaa

6 komentarzy:

  1. Superowy rozdział
    Ana V.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny! <3
    Świetnie piszesz, bardzo ciekawie i oryginalnie. Jestem bardzo ciekawa następnego rozdziału. Ciekawe co zrobi nasz Leosiek... Przecież chyba nie zostawi jej samej co niee?! xD Z niecierpliwością czekam aż dodasz kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdzialik kochana ;***
    Wpadnij do mnie w wolnej chwili: leonetta0951.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczny rozdzialik <3 Czekam na 4 rozdział :*
    W wolnej chili zapraszam Cię do mnie: http://amiladoo.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! nie mogę się doczekać kiedy next!!!

    OdpowiedzUsuń