*Leon*
Obudziłem się o 9. Zobaczyłem, że koło mnie śpi Violetta. Wtuliła się we mnie jak w pluszowego misia. Spodobało mi się, to więc nie poruszyłem się nawet o milimetr. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie. Po upływie 15-stu minut, zobaczyłem iż drobna szatynka się budzi, marszcząc przy tym swój malutki nosek.
- Cześć - przywitałem ją, dalej obejmując
- Cześć - popatrzyła na mnie jakby zobaczyła ducha
- Coś się stało? - zapytałem
- Czy my wczoraj...? - zapytała
- Nie, no coś Ty - puściłem do niej oczko
- Dobrze. Chyba będę się już zbierać - powiedziała przestraszona
- Zaczekaj! Zjedz ze mną śniadanie, a później jak będziesz chciała to Cię odwiozę... - zaproponowałem, dalej przestraszonej szatynce
- Nie, ja pójdę już... - powiedziała, ledwo powstrzymując się od płaczu, z czego w ogóle nic nie rozumiałem. Podeszła do okna, przy którym na szafce miała swoje rzeczy. Zszedłem z łóżka i podszedłem do niej. Złapałem za ręce, po czym spojrzałem jej prosto w oczy. Ręce miała zimne, jakby dopiero co wróciła z 20 stopniowego mrozu. A na dworze był upał.
- Powiesz mi co się stało? - zapytałem z troską w głosie. Violetta nic nie odpowiedziała, tylko się we mnie wtuliła, trzymałem ją najmocniej, zarówno jak i najdelikatniej jak tylko mogłem.
- Przepraszam. Mi po prostu, wróciły wspomnienia, po tym jak zobaczyłam, że leżę koło ciebie - powiedziała
- Nic się nie stało przysięgam Ci. Dobrze już? - zapytałem
- Tak. Dzięki - odpowiedziała
- Zostaniesz jeszcze? - zapytałem
- Chyba tak - zaśmiała się
- To w takim razie panno Violetto... pomogłaby mi pani zrobić naleśniki? - zapytałem pół żartem
- Tak, panie Leonie - wyraźnie poprawił jej się humor. Złapała mnie za rękę, po czym biegliśmy schodami w dół, kierując się do kuchni.
- Wyjmę wszystkie składniki, a Ty przygotuj miskę i tego rodzaju potrzebne nam rzeczy, dobrze?
- Tak jest! - żartowałem. Gdy wszystkie składniki były już gotowe, zaczęliśmy przygotowywać masę naleśnikową. Violetta wzięła do ręki trochę mąki, po czym całą jej zawartość wysypała mi na włosy.
- Ej! Masz szczęście, że jeszcze ich nie układałem - powiedziałem, udając obrażoną minę. Teraz to ja wziąłem trochę mąki, i zacząłem 'smarować' nią ręce Violetty.
- Leon! Ja Ci tylko troszkę sypnęłam a Ty, co? Ja się tak nie bawię! - powiedziała i znowu zaczęłam mnie sypać. W taki sposób zaczęła się nasza bitwa na mąkę. Gdy skończyliśmy, cali byliśmy obsypani mąką. A podłogi w sumie w ogóle nie było widać, mąka była rozsypana na całej jej powierzchni. Spojrzeliśmy się na siebie i zaczęliśmy się śmiać.
- Chodź zrobimy te naleśniki do końca, a potem posprzątamy - powiedziała Violetta
- Dobry pomysł - oznajmiłem. Dziewczyna wsypała do miski wszystkie potrzebne składniki, po czym kazała mi je dokładnie wymieszać, na początku łyżką. Gdy zacząłem to robić, spojrzała na mnie i pokiwała lekko głową.
- To nie tak się robi! - powiedziała, podchodząc do mnie - Zobacz! - dokończyła dziewczyna, biorąc do ręki łyżkę. Przełożyłem ręce przez talię dziewczyny i chwyciłem jej rękę, którą właśnie mieszała masę. Spojrzała na mnie, posyłając mi kojące spojrzenie i delikatny uśmiech. Nie zaprzeczała temu, dlatego robiliśmy to we dwoje dość długo.
- Teraz potrzebny nam będzie mikser - powiedziała. Wyjąłem mikser z szafki i podłączyłem do kontaktu.
- A z tym sobie poradzisz? - zapytała pół żartem
- A może byś mi w tym również pomogła? - odpowiedziałem pytaniem, na pytanie
- A chcesz? - zapytała
- Bardzo - odpowiedziałem, zgodnie z prawdą
- No cóż... skoro tak chcesz - powiedziała. Wykonaliśmy to samo, co wcześniej. Czułem się niesamowicie, trzymając jej rękę, czułem że przechodzi mnie jakiś miły dreszczyk. W końcu po długim zmaganiu się z wykonaniem, zadania, jakim jest zrobienie naleśników, udało nam się to. Wyszły wspaniałe. Zjedliśmy je, po czym wróciliśmy do kuchni.
- No to teraz trzeba posprzątać - powiedziała, patrząc na podłogę, całą w mące - gdzie masz szczotkę do zamiatania?
- Ja to zrobię... - powiedziałem
- Nie! Ja to robię... - postawiła na swoim. Muszę przyznać, że podoba mi się ta jej stanowczość. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Wskazałem jej miejsce,w którym znajduje się sprzęt o którym wspomniała. Wzięła szczotkę i zaczęła zamiatać podłogę. Przechodząc przez ten cały bałagan, poślizgnęła się. W ostatniej chwili ją złapałem. Nasze twarze były tak blisko siebie, że chyba bliżej, już być nie mogło. Spojrzała mi prosto w oczy. Nasze usta dzieliły dosłownie milimetry. Kiedy stało się coś, co myślałem że nigdy w życiu się nie stanie. Violetta Castillo, we własnej osobie, ujmując moją twarz w dłonie pocałowała mnie. Nie mogłem oprzeć się temu. Coś mi mówiło, że dzisiejszy dzień będzie najwspanialszym dniem mojego życia.
- A co to się stało? - zapytałem, lekko zdziwiony, zaraz po oderwaniu
- Zrozumiałam, że czuję do Ciebie coś wyjątkowego. To jest uczucie, które towarzyszy mi już od dłuższego czasu, ale nie byłam w stanie się do tego przyznać... Może uciekałam od prawdy... Leon ja przemyślałam sobie wszystko. Jeśli Twoja propozycja z zostaniem Twoją dziewczyną jest nadal aktualna to z chęcią nią zostanę - wyrecytowała. Postawiłem ją, po czym stałem bez ruchu wlepiając w nią swoje oczy.
- Nie powiesz mi nic? - zapytała. A ja byłem tak szczęśliwy, że nie mogłem wydusić z siebie nawet jednego słowa. Podszedłem do niej szybko i wziąłem na ręce, po czym obróciłem dookoła własnej osi. W ten sposób chciałem pokazać to, że nic lepszego w życiu mnie nie mogło spotkać. Ja ją po prostu kocham!
- Kocham Cię - powiedziałem, po tym jak postawiłem ją na ziemi.
- Ja Ciebie też - potwierdziła. Reszta dnia minęła spokojnie.
*Następny dzień*
*Violetta*
Jestem szczęśliwa. Mam przy sobie Leona. Kocham go, i zawsze kochałam, tylko po prostu bałam się do tego przyznać. Jest godzina 13. Niedawno wstałam, byłam po wczorajszym dniu niesamowicie zmęczona i nie miałam siły już na nic. Zeszłam na dół, po czym usiadłam na kanapie przed telewizorem, oglądając jakieś głupie telenowele. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam i je otworzyłam. W drzwiach ujrzałam Leona. Bez wahania rzuciłam mu się na szyję i czule pocałowałam.
- A co Ty, słońce dopiero wstałaś? - zapytał patrząc na moją słodką pidżamkę z serduszkiem
- Zmęczona byłam, po wczorajszym dniu i poszłam późno spać. A Ciebie co tu sprowadza? - zapytałam
- A co nie mogę bez okazji odwiedzić swojej dziewczyny? - zapytał wyraźnie podkreślając dwa ostatnie słowa.
- Możesz, no pewnie że możesz - powiedziałam. Weszliśmy do środka, gdzie chłopak od razu usiadł na kanapie, a ja obok niego.
- A tak naprawdę, to mam dla Ciebie niespodziankę... - powiedział
- Jaką? - zapytałam, pełna entuzjazmu
- Powiem, Ci ale za buziaka - odpowiedział. Bez większego zastanowienia wpiłam się w jego malinowe usta.
- A teraz mi powiesz? - zapytałam, robiąc oczka szczeniaczka. Po czym chłopak wyjął z tylnej kieszeni swoich spodni dwa bilety.
- Co to? - dopytywałam
- Dwa bilety dla nas... Uczynisz mi tym szczęśliwcem i pojedziesz ze mną na kilka dni nad morze? - zapytał
- Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie - przytuliłam się do niego mocno
- Czyli to oznacza, że tak? - zapytał
**************************************************
Hej :D! Udało mi się udostępnić ten rozdział wcześniej niż planowałam ;). Jak myślicie, na długo będzie Leonetta? Czy to tylko chwilowe zauroczenie? Wyjadą nad morze czy coś, albo ktoś zniszczy ich plany? Na te pytania znajdziecie odpowiedź, czytając kolejne rozdziały. Dziękuję, za komentarze pod ostatnim postem :*. Jesteście najlepsi! Dziękuję ;*. Zapraszam do zakładki "zapytaj bohatera". Już dawno nie miałam żadnych pytań ;).To chyba tyle na dzisiaj :D. Czekam na wasze opinie :*
Pozdrawiam i do napisania
Natkaa Jorgistas <3
Extra rozdział! ^^ Bardzo mi się podobała ta scena co razem gotowali. To było sweet ^^. Pozdrawiam moją przyjaciókę Patkę :*
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Wspaniały ;3
OdpowiedzUsuńgenialny
OdpowiedzUsuńCudny rozdział :*
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podobała scena jak Leonetta gotuje :***
Mam nadzieję , że nie rozdzielisz ich szybko.
Zapraszam do mnie ---> leonettaaq.blogspot.com.
Mam nadzieję że wpadniesz i zostawisz po sb ślad w postaci koma :-*
Puk, puk, mogę?
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że naprawdę podoba mi się twój styl pisania. Jest lekki, co sprawia, że przyjemnie się czyta poszczególne rozdziały. Jesteś świetna.
Świetnie piszesz, co ci więcej mogę powiedzieć ?
Na pewno jeszcze zajrzę ;**
Przy okazji, zapraszam:
http://violetta-amor-musica.blogspot.com/