środa, 8 lipca 2015

Rozdział 20 "Szybko, dzwoń po pogotowie! Violetta zasłabła"

*Violetta*
Staliśmy tak wtuleni w siebie dłuższy czas, kiedy się od siebie "odkleiliśmy" po moim policzku spłynęła łza wzruszenia, którą Leon od razu otarł.
- Brakowało mi Ciebie Leon i brakuje dalej, ale nie możemy do siebie wrócić - powiedziałam, patrząc mu w oczy
- Dlaczego niby? - zapytał zdziwiony
- Nie mogę Cię dłużej ranić. I tak już sporo w Twoim życiu namieszałam
- Nie! Jeśli już to oboje namieszaliśmy. W związku nie ma tak że jest tylko jedna osoba winna - powiedział
- Może i tak, ale nie chce żebyś przechodził przeze mnie kolejne rozczarowanie i ... - nie dokończyłam ponieważ zakrył moje usta swoimi. To było coś pięknego! W tej chwili liczył się tylko on i nic więcej. Kocham go i chce z nim być!
- Kocham Cię - powiedział po oderwaniu
- Ja Ciebie też, bardzo! - odpowiedziałam
Ta chwila mogłaby nie mieć końca. Zależy mi na nim, na nikim więcej! Złapaliśmy się za ręce i zeszliśmy z wielkiego budynku. Zaraz pod nim czekał Diego.
- Jak Ty mogłaś mi to zrobić?! - krzyknął zbliżając się do mnie
- Ej! Odpierdol się od niej! - krzyknął Leon, lekko go ode mnie odpychając
- Dlaczego?! - zapytał, kierując do mnie pytanie. Wiedziałam, że to co zrobiłam nie było odpowiednie, ale robiłam to co każe mi moje serce. Nie mogłam inaczej.
- Kocham Leona! Nie liczy się dla mnie nic więcej! - powiedziałam oschle, łapiąc przy tym Leona za rękę
- To po co do jasnej cholery robiłaś mi nadzieję?! - dopytywał
- Dobra! Widzę że ta rozmowa nie ma sensu, chodź pojedziemy po twoje rzeczy do mieszkania Diego i pojedziemy do mnie - powiedział Leon, kierując się ze mną w stronę mieszkania Diego. Zabrałam swoje rzeczy, zostawiłam klucz na stoliku w kuchni i wyszliśmy z mieszkania. Pojechaliśmy do domu Leona, gdzie czekała na niego jego mama i tata. Cały czas trzymając mnie za rękę, Leon tłumaczył rodzicom co zaszło w dniu dzisiejszym. Jego mama bardzo ucieszyła się z wiadomości, że ja i Leon wróciliśmy do siebie. Cieszy mnie ta wiadomość, zwłaszcza że dowiedziałam się iż Leon bardzo za mną przez ostatni czas tęsknił. Zrozumiałam wtedy jak bardzo mnie kocha, a ja jego. Poszłam się umyć, po czym założyłam świeże ubrania. W pokoju czekał już na mnie mój chłopak.
- Violu, opowiesz mi co się stało po tym jak przyszedłem po ciebie do Johna? - zapytał
- Nie wiedziałam że tam byłeś więc uciekłam i pojechałam do Londynu - tutaj do mamy. Ale teraz to ty mi powiedz, dlaczego jak pojechałam do ciebie na te zawody, to zobaczyłam cię całującego się z inną dziewczyną? - zapytała
- Zakochała się we mnie dziewczyna bez wzajemności dlatego robiła wszystko żeby się do mnie zbliżyć. Pocałowała mnie ale zaraz ją od siebie odepchnąłem. Nic nie zaczyło - odpowiedział
- To czemu jak wtedy do mnie zadzwoniłeś to powiedziałeś że z nami koniec? - zadałam kolejne pytanie
- A to, to nie jest już ważne! - powiedział, wyraźnir unikając tematu
- Leon! - skarciłam go
- No dobra! John mi groził, że jeśli nie dam ci spokoju to coś ci zrobi! - powiedział
- John ci groził?! - nie dowierzałam
- No, ale to już nie jest istotne 
- Leon, serio dałeś mu się zastraszyć?! Przecież on jest dobry w gadce, a nie robi nic! - kpiłam
- Nie miałem innego wyjścia, zrozum! Zależało i zależy mi na tobie. Nie mógłbym pozwolić, aby coś ci się stało! - podniósł lekko głos
- Wiem, przepraszam - powiedziałam, po czym usiadłam mu na kolanach i delikatnie go pocałowałam
- No dobra! Zapomnijmy o sprawie. Cieszmy się sobą - powiedział kładąc mnie na łóżko i zaczynając łaskotać. Gdy byliśmy już blisko siebie, Leon swoimi słodkimi ustami mnie pocałował. Zaczełam pogłebiać pocałunki, bardzo tego potrzebowałam. Nasze pocałunki stały się bardziej dzikie i szalone!

* Następny dzień*
Obudziłam się w naszej sypialni, leżałam na ciele swojego meżczyzny! Spojrzałam na zegarek była godzina 7:00! Zobaczyłam, że Leoś jeszcze śpi, szybko wstałam i udałam sie do kuchni, aby zrobić pyszne śniadanie. Kiedy tak stałam przy stole i rozmyslałam jakie danie przyszykować. Ktoś mnie przytulił od tyłu, strasznie sie przestraszyłam. Odwróciłam się i ujrzałam mojego Leona.
- Przestraszyłeś mnie głuptasie... - krzyknęłam i trzepnęłam go ścierką którą trzymałam w ręku.
- Oj przepraszam skarbie - szepnął mi do ucha
- No nie wiem, nie wiem! Na wybaczenie będziesz musiał sobie zasłużyć - powiedziałam, zabawnie ruszając brwiami
- No chyba śnisz! - powiedział biorąc mnie na ręce i przerzucając przez ramię
- Aaaaaaaa! Leon co ty wyprawiasz?! - zaczęłam się drzeć na cały dom
- Leon! - krzyknęła jego mama schodząc ze schodów - co ty robisz? - patrzyła na nas pożerającym wzrokiem
- Moja dziewczyna była niegrzeczna! - powiedział, po czym zaczęłam się śmiać. Zaniósł mnie do swojego pokoju, gdzie położył na łóżku. Sam natomiast nachylił się nade mną i mnie pocałował. Wplotłam swoje ręce w jego aksamitne włosy. Ta chwila mogłaby trwać wieczność.


- No dobra! Chodź idziemy zrobić śniadanie - powiedziałam, wstając z łóżka
- Nieeee chce mi się! To ja zrobisz to mnie zawołaj - powiedział leniwym głosem
- Ooo co to, to nie! Wstawaj leniu! - zaczęłam go lekko uderzać poduszkami
- Kotku, proszę Cię ... - zaczął marudzić jak małe dziecko
- Nie podlizuj się! Wstawaj! - powiedziałam. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo i upadłam.

*Leon*
- Violu! - zacząłem się drzeć - Mamooooo! - wołałem
- Co się stało, Leon? - zapytała
- Szybko, dzwoń po pogotowie! Violetta zasłabła - powiedziałem zdyszany - Violu!!!
Po jakimś czasie przyjechało pogotowie. Zabrali moją Vilu do szpitala, a ja pojechałem zaraz za nimi. W szpitalu nie chcieli udzielić mi żadnej informacji o stanie zdrowia Violetty. W pewnym momencie lekarz zaprosił mnie do sali mojej dziewczyny. Wparowałem tam jak poparzony, kierując się prosto do łóżka Violetty.
- Boże! Violu, ale napędziłaś mi stracha! - powiedziałem całując jej drobną dłoń
- Co się stało, panie doktorze?! - zapytałem
- Właśnie! Zaprosiłem pana tutaj po to aby przekazać państwu pewną wiadomość... - zaczął. Oboje patrzyliśmy na niego zdziwionym wzrokiem - To z przemęczenia i możliwe że ze stresu. Jeszcze dzisiaj będzie pani mogła opuścić szpital.
- Dziękujemy bardzo - powiedziałem. Siedziałem przy niej tak chwilę czasu, nie odzywając się do siebie. Wtedy zrozumiałem że nie chce jej już nigdy stracić. Będę się nią opiekować całe życie. I własnie w tej chwili wpadł mi do głowy pewien genialny pomysł!
- Zaraz wracam kochanie - powiedziałem. Wybiegłem ze szpitala i pobiegłem do centrum handlowego, a w nim do sklepu z biżuterią. Najwyższy czas żebym się jej oświadczył. Nie przeżyję kolejnego rozstania i chcę z nią spędzić całe swoje życie. Po długotrwałym namyśle zdecydowałem się na pierścionek z przepięknym brylancikiem. Gdy wróciłem do szpitala okazało się, że Vilu może już wracać do domu. "To nie jest jeszcze dobry moment na oświadczyny. Zrobię to w domu" - pomyślałem.

***pół godziny później***
Zaraz po kolacji zabrałem swoją dziewczynę na balkon. 
- Po co mnie tu wziąłeś? - zapytała
- Violu, wiem że ostatnio dużo przeszłaś z Diego z ... Johnem. Ale myślę, że to będzie dobra decyzja - powiedziałem, a moja ukochana patrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem - Violu, chciałbym się Ciebie zapytać, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Violetta patrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem. Nie wypowiedziała nawet jednego słowa, a w jej oczach pojawiły się łzy. Klęczałem na jednym kolanie cały czas i wyczekiwałem odpowiedzi.
- Leon, ja... To jest za wcześnie. Nie mogę! - powiedziała


*****************************************************************
Hmm... Trochę dziwnie się sprawy potoczyły, prawda? Haha xD. Ale do czasu :'D. Vilu nie zgodziła się przyjąć zaręczyn Leona :'(. Nie martwcie się... Nie na długo :'). Tyle oświadczyn w tak krótkim czasie haha xD, trochę nas poniosło :D. Myślę, że następny rozdział (czyli 21) będzie ostatnim rozdziałem na tej historii. I zaczynamy nową. Mamy mnóstwo pomysłów na nią, ale trudno je wszystkie jakoś sensownie połączyć :'D. No cóż... Coś wyskrobiemy ;). Za niecałe dwa tygodnie będę wyjeżdżała na wakacje (na ok. tydzień) także na blogu przejęłaby dowodzenie moja siostra - Patkaa Jorgistas :D, ale ona również wyjeżdża także nie będzie nas chwilowo. Ale to dam wam jeszcze znać, także spokojnie xD. Chyba że ........ uda mi się w jakiś sposób pisać, w trakcie podróży czy jakoś tak xD. No nie wiem... się zobaczy ;). Jeszcze na razie mam czas, także zobaczę co się da zrobić :D. Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem, Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^.

Pozdrawiam i do napisania :*
Natkaa Jorgistas <3



7 komentarzy:

  1. Super rozdział :)
    Szkoda mi Verdasa, ale w sumie Vils może mieć dość ślubów xd
    Czekam :)

    ZAPRASZAM
    leoneettaamor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Denerwuje mnie ta Violetta.
    Okej, może mieć dość ślubu, ale zaręczyny może przyjąć.
    Nie muszą od razu brać ślubu.
    Jeśli go kocha to powinna się zgodzić.
    Jak Diego się jej oświadczał to jakoś nie miała z tym problemu i zgodziła się z wielką radością.
    Na miejscu Leona wkurzyłabym się i to tak porządnie. Może pora, żeby teraz Violetta powalczyła o Verdasa a nie zawsze się tylko obraża, załamuje i ucieka do innego kraju. Mam jej serdecznie dość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ♡.♡ Tylko szkoda mi troche mojego Leona ://

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń