sobota, 4 lipca 2015

Rozdział 19 "Nie mogę bez Ciebie żyć!"

*Leon*
A więc... straciłem nadzieje! Nie mam już nadziei na odbudowanie naszego związku z Violettą. To już koniec. Klamka zapadła. "Leon, ty debilu! Też musisz sobie ułożyć życie. Przecież Violetta nie jest twoją pierwszą i ostatnią miłością!" - biłem się z myślami. To wszystko już nie ma sensu. Nagle... mój I'phon zawibrował! Na wyświetlaczu ukazał się numer. Wróciła moja nadzieja... szybkim ruchem odebrałem telefon i odezwałem się! W komórce była cisza, a chwile później usłyszałem bardzo nie wyraźny głos mężczyzny "kochanie z kim rozmawiasz?" - "nie. To pomyłka"! I połączenie przerwane! Wiem to na pewno Violetta. Próbowałem jeszcze setki razy dzwonić na ten numer! Ale nic. Żadnej wiadomości, nic kompletnie nic!

*Violetta*
Nie mogłam się powstrzymać! Musiałam to zrobić, musiałam usłyszeć ten jego aksamitny głos. "Boże co się ze mną dzieje?! Nie rozumiem tego uczucia, co we mnie wróciło!"
- Violu, kochanie? - powiedział Diego obejmując mnie ramieniem i kładąc się obok mnie
- Tak? - odpowiedziałam, patrząc się w jego oczy
- Niedługo nasz ślub, może weźmiemy go nad morzem? - zapytał
- Świetny pomysł. Idealnie - powiedziałam, po czym go pocałowałam

***2 miesiące później***
Wszystko jest już gotowe. Goście wszyscy są, a w tej chwili ze mną jest moja przyjaciółka, Francesca. Zaraz wychodzimy. Strasznie się denerwuję, bo nie wiem jak to wszystko będzie wyglądać! Czy się uda? Mam nadzieję, że to będzie cudowne i niezapomniane przeżycie.

"Uff... No to idziemy" - powiedziałam sama do siebie, biorąc głęboki oddech. Pojechaliśmy przed kościół. Kolejny raz wzięłam głęboko powietrze. Po chwili znajdowałam się już przy ołtarzu.
- Czy ty Diego Hernandezie, bierzesz sobie tą oto Violettę Castillo za żonę? - zapytał ksiądz
- Tak, biorę! - odpowiedziałam
- Czy ty Violetto Castillo, bierzesz sobie tego oto Diego Hernandeza za męża? - ksiądz skierował pytanie tym razem do mnie. 



Zapadła cisza! Nie mogłam wydusić z siebie nawet jednego słowa. Nie wiem czy to ze stresu, czy z czego? Po prostu nie mogłam! W pewnym momencie, jak na zawołanie, do kościoła wpadła zdyszana Francesca. Podbiegła do mnie po czym zdyszanym głosem zaczęła mówić: "Musisz tam szybko iść! On chce się zabić - dla ciebie!" Nie odpowiedziałam nawet słowa, bo nie chciałam robić niepotrzebnego zamieszania wśród ludzi. Wydukałam tylko ciche "przepraszam" skierowane do Diego i wybiegłam z kościoła! 
- Kto chce się zabić, Francesca? - zapytałam
- Leon! - krzyknęła
- Gdzie? - zapytałam, po czym Francesca zaprowadziła mnie tam, gdzie miało miejsce zdarzenie. Rzeczywiście! Leon stał na dachu bardzo wysokiego budynku!
- Co ty robisz???!!! - krzyknęłam
- Kocham Cię! - krzyknął
- Po co to wszystko?! Nie mieliśmy ze sobą kontaktu tyle czasu...! - powiedziałam
- Ale ja nigdy nie przestałem o tobie myśleć i Cię kochać! To dla Ciebie! Teraz już klamka zapadła! Masz męża! - powiedział zbliżając się co raz bliżej brzegu dachu
- Nie ruszaj się stamtąd!!! - krzyknęłam i do niego pobiegłam. Kiedy byłam już na górze wolnym krokiem podchodziłam do niego - Wiesz dlaczego tu teraz jestem?
- Nie wiem - powiedział
- Nie wzięłam ślubu z Diego, bo go nie kocham! cały ten czas, myślałam tylko o tobie, a związałam się z nim, ponieważ myślałam, że to, pomoże mi pogodzić się z myślą, że już nigdy nie będziemy razem! Kocham Cię Leon, najmocniej na świecie i ta sytuacja, dała mi bardzo dużo do myślenia i przywróciła we mnie rozum! Kocham Cię i chce z tobą być! - powiedziałam zgodnie z prawdą
- Na prawdę? - zapytał
- Tak! - odpowiedziałam. Zbliżyłam się do niego, złapałam za rękę, żeby do mnie podszedł, po czym bardzo mocno się do niego przytuliłam!

- Nie mogę bez Ciebie żyć! - powiedzieliśmy oboje w tym samym czasie



************************************************************
No i jak ^^? Podoba Wam się? Niby nie mogą bez siebie żyć i się kochają, ale czy będą razem? Oto jest zagadka xD. Życie jak to mówią... jest zaskakujące :'D! Wydaje nam się, że tą historię zakończymy na 25 rozdziale, ale tą sprawę mamy jeszcze do obgadania xDDD. Mamy już parę pomysłów na nową historię, więc postaramy się je jakoś połączyć, o ile nam się to uda :D. Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Te jedno słowo a nawet nie wiecie ile dla nas znaczy :'). Na dzisiaj to wszystko...

Pozdrawiam
Natkaa Jorgistas <3

9 komentarzy:

  1. Super, juz nie moge sie doczekac nastepnego!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpiękniejsze cudeńko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDEŃKO jak ich mało *-* :) ;-**

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochanie, najlepsze! Czekam na nexta i zajrzyj do mnie: opkileonetta.blogspot.com ;*
    #Tinisyad

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeurocza końcówka! super ♥ czekam na więcej ;)

    Zapraszam do mnie, buziaki xoxo

    http://jorgemyuniverse.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielkie podziękowania dla tego wspaniałego człowieka o imieniu Dr. Agbazara, wielki rzucający, który przywraca radość z pomocy w przywróceniu mojego kochanka, który oderwał się ode mnie cztery miesiące temu, ale teraz, z pomocą dr. Agbazara, wielka miłość, rzuca zaklęcia. Dzięki mu. Możesz również poprosić go o pomoc, gdy będziesz go potrzebować w trudnych czasach: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp ( +2348104102662 )

    OdpowiedzUsuń