niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 27 "Trzeba być optymistą i myśleć pozytywnie"

- Niestety muszę pani powiedzieć że nigdzie w szpitalach nie znaleźliśmy pana Leona Verdasa. A panią, zapraszam na komendę, do spisania zeznań, dobrze? - zapytał
- Uff... dzięki Bogu, że nie ma go w szpitalu! Dobrze, w porządku, przyjdę. Tylko kiedy? - zapytałam, ale i zarówno odetchnęłam z ulgą, bo to znaczy, że jest cały (pewnie).
- Dzisiaj już nie będę, pani fatygował bo jest późno, ale jutro z samego rana proszę przyjść. Bo żeby zacząć poszukiwania, muszą być spisane zeznania i podpisane, przez panią. - wytłumaczył mi.
- Dobrze, rozumiem. Ale to znaczy, że dzisiaj już nie nie będziecie robić, żeby go odnaleźć? - zapytałam, z pewną pretensją w głosie.
- Jest godzina 20, proszę nas zrozumieć. Ale nie możemy zbyt dużo robić, bez spisania zeznań! - powiedział
- Nie, no w porządku. Jutro z samego rana przyjdę do pana. Dziękuję, bardzo do zobaczenia! - pożegnałam się.
- I co? - zapytała Violetta
- Powiedział, że w szpitalach Leona nie ma, a ja jutro mam przyjść spisać zeznania, bo jeśli nie to oni nie mogą podjąć zbyt radykalnych kroków! - powiedziałam
- Czyli, co mamy tak siedzieć z założonymi rękami? - zapytała zła
- Nie wiem, Violu, ale jest już późno, trzeba odpocząć! - powiedziała,
- Tak, żebym ja mogła tylko dzisiaj jeszcze zasnąć! Ale to moja wina, pewnie jakbym nie zrobiła mu takiej awantury on może by był teraz ze mną i wszystko było by dobrze! Ale nie, ja zawsze muszę coś schrzanić! - zadręczała się
- Nie możesz tak myśleć! To nie Twoja wina, tylko tej głupiej Lary, ona nakłamała a teraz niewinni ludzie cierpią! - też się wkurzyłam, na co ona nic nie odpowiedziała. Całą noc siedziałyśmy w pokoju, w którym obecnie przebywa Violetta. I ciągle 'gdybałyśmy'.
- Trzeba być optymistą i myśleć pozytywnie! - próbowałam uratować sytuacje
- Jak mam myśleć pozytywnie, jak mój chłopak nie daje znaku życia od około doby? - zapytała ironicznie
- Fakt faktem! - odpowiedziałam
- Boli mnie głowa! - powiedziała Violetta, łapiąc się w miejsce bólu.
- Chcesz jakąś tabletkę? - zapytałam
- Nie, na razie nie. - powiedziałam
Była godzina 5 rano. A my nadal siedziałyśmy, nie odzywając się ani słowem. Niezręczną ciszę postanowiła przerwać Violetta.
- Choć, Fran się trochę prześpimy, bo jutro rano nie będziemy miały w ogóle siły na nic.
- Masz rację - przytaknęłam jej i położyłam się na fotelu, natomiast Violetta na łóżku. Resztę nocy, a właściwie dnia przespałyśmy. Obudziłam się o 7. Szybko wstałam, ubrałam się i napisałam list do Violetty, który położyłam na szafce nocnej, obok jej łóżka, w którymy zawarta była informacja dlaczego tak wcześnie wyszłam. Zadzwoniłam po Federico, ktory przejechał pod mój dom i razem pojechaliśmy na komisariat złożyć zeznania. Po skończonym przesłuchaniu, wróciliśmy do domu. Zaprosiłam Federico do domu, abyśmy wspólnie z Violetta mogli wymyslec dalszy plan działania, jak odnaleźć Leona. Gdy weszliśmy do domu przy blacie kuchennym zobaczyłam Violette, która szukała czegoś w mojej kosmetyczce z lekami.
- Violetta - podbieglam do niej - Co Ty robisz?
- Boli mnie głowa i chce wziąć proszek - powiedziała dalej szukając czegoś w kosmetyczce
- Znowu? - zapytałam zdziwiona
- Po nocy mi nie przeszła! - odpowiedziała. Ja podeszłam do szafki z której wyciągnęłam jakiś lek przeciwbólowy. Podałam jedną tabletke przyjaciółce.
- Violu, Federico przyszedł do nas abyśmy wspólnie mogli omówić plan jak odnaleźć Leona. - powiedziałam
- Tak, tylko nie mamy żadnych informacji. Nie wiemy kompletnie od czego zacząć. Jakby byl chociaż jeden jakiś punkt zaczepienia, a tu nic! - powiedziała upijajac łyk herbaty.
- Masz rację, poza tym nic teraz nie wskóramy, bo leje jak z cebra. Trzeba albo zaufać i dac wolną rękę policji, albo ... no nie wiem.... - powiedział Federico. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Violetta bez żadnego zastanowienia szybko pobiegła do drzwi, by je otworzyć. Wszyscy byliśmy oszolomieni osobą, która zobaczyliśmy u progu drzwi...
*********************************************************************************************
Siemka! Przybywamy do Was z rozdziałem 27! Kogo zobaczyli przyjaciele u progu drzwi? To dopiero w następnym rozdziale, ktory jak już wspominałm pojawi się za dwa tygodnie, czyli 22.11.2014r.

17 komentarzy:

  1. Super!
    Leona nie ma w szpitalach z jednej strony to dobrze a z drugiej nie :( Biedna ta Violetta. Szkoda mi jej ;( Mam nadzieje ze czegoś się dowiedzą. Kto stoi w drzwiach? Czekam na kolejny rozdział ;*
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe kto w drzwiach aa rodzial boski

    OdpowiedzUsuń
  3. no normalnie cudo

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny :*
    Ciekawe kogo zobaczyli
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :D kurde, aż sama jestem ciekawa kto był w tych drzwiach xd
    No nic... Ale w takim momencie? :(
    Weny życzę i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział kochana
    Twoja opowieść jest super!!
    Głupia Lara
    Gdzie Leon !!!!
    Hmm
    Wspaniały
    Powtarzam się ale to nic
    Pozdrawiam
    Lucyy

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczny :*
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dopiero co odkryłam tego bloga i już go kochamm ;*****
    Piszesz naprawdę wspaniałą historię ;****
    Na stówę bd tu częściej zaglądąła ;***
    I teraz pytanie do cb ;**
    Weszłabyś do mnie i oceniła mój blog ?
    Bo zależy mi o opinii od tak wspaniałej bloggerki.
    leonettaaq.blogspot.com
    Mam nadzieję że skomentujesz i dodasz się do obserwatorów.
    Kocham ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic dodać nic ująć. Jest zajebisty, a zarazem boski! Czekam na next :* i zapraszam do mnie: leonettanewstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń